Reklama

Polityka

Między Moskwą a Brukselą

Manifestacje i protesty, które przetaczają się przez Ukrainę, mogą – ale nie muszą – spowodować trwałą zmianę polityczną w tym kraju. Wiele zależy od determinacji protestujących w Kijowie

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Wiele zależy od determinacji protestujących, ale – jak mówi ukraińskie przysłowie – jeden kij nie czyni płotu. Głównym rozgrywającym pozostaje prezydent Wiktor Janukowycz, skupiający w swoich rękach władzę, niechętny – dodajmy – czemukolwiek, co ograniczałoby tę władzę. Nawet on nie spodziewał się jednak tak silnych protestów po wycofaniu się Ukrainy z podpisania układu stowarzyszeniowego z Unią Europejską.

Lawirowanie między Unią a Rosją na długo zapewniało spokój. Gdy wreszcie zapadła decyzja (uzasadniana „względami bezpieczeństwa narodowego” oraz koniecznością poprawy spadającej wymiany handlowej z Rosją, która mogłaby zamknąć swój rynek dla towarów ukraińskich), pojawiły się kłopoty. Rzesze oburzonych tym Ukraińców wyszły na ulice, żeby go obalić.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

I choć nie wiadomo, jak sytuacja na Ukrainie będzie się rozwijać, wygląda na to, że władze chcą wziąć protestujących na przeczekanie. – Władze Ukrainy najpewniej chcą przeczekać, zmęczyć opozycję, sprawdzić, na ile jest zdeterminowana – podkreśla poseł Witold Waszczykowski, b. wiceminister spraw zagranicznych. Rozwój sytuacji na Ukrainie zależy w dużym stopniu od liczebności dalszych protestów.

Między wyborami

Gdy w 2010 r. ekipa Wiktora Janukowycza wygrała wybory prezydenckie i przedstawiła plan reform dotyczących funkcjonowania państwa, a tym bardziej gdy zaczęła wprowadzać pierwsze z nich, mogło się wydawać, że wszystko zmierza w dobrą – dla Ukrainy – stronę. Bez silnej pozycji Janukowycza nie byłoby możliwe zapoczątkowanie reformy systemu emerytalnego, podatkowego, sektora gazowego, a nawet sfinalizowanie negocjacji z Unią Europejską w sprawie umowy stowarzyszeniowej i o utworzeniu strefy wolnego handlu.

Z czasem jednak, szczególnie wobec zbliżających się wyborów do Rady Najwyższej (odbyły się przed rokiem) i rosnącego kryzysu gospodarczego, zapał ekipy Janukowycza opadał, wiele reform odłożono na nieokreśloną przyszłość. Trzeba było wygrać wybory i uciszyć głosy krytyki. Siła prezydenta coraz bardziej była – i jest – wykorzystywana do walki z opozycją.

Reklama

Wynik wyborów do parlamentu i skład rządu Mykoły Azarowa, mającego niewielką większość, a będącego kompromisem między dwiema grupami oligarchów, z miejsca pokazały, że o odłożonych reformach trzeba zapomnieć. Kluczowe dla wydarzeń wydawały się planowane w 2015 r. wybory prezydenckie, które Janukowycz bardzo chce wygrać. I nadal wydają się kluczowe, niezależnie od sytuacji, jaka zaistniała w związku z falą manifestacji i protestów, która przetacza się przez Ukrainę.

– Nie należy oczekiwać, że nowy rząd wprowadzi istotne zmiany w polityce wewnętrznej, gdzie głównym hamulcem pozostaje brak stabilnej prorządowej większości w Radzie Najwyższej. W polityce zagranicznej Kijów będzie próbował kontynuować proces integracji europejskiej mimo rosnącej presji Rosji – oceniali wkrótce po powstaniu rządu Azarowa eksperci z warszawskiego Ośrodka Studiów Wschodnich. I jak się okazało, mylili się, ale mieli też… trochę racji.

Noc na Majdanie

Protesty, które wybuchły w Kijowie, Lwowie i w innych miastach, były na ogół organizowane spontanicznie. Przebiegiem wydarzeń były zaskoczone władze, ale także opozycja. Zaskoczeniem dla nich był też apolityczny charakter pierwszych protestów. Szybko jednak przywódcy opozycji, m.in. Witalij Kliczko, zdołali przejąć symboliczną kontrolę nad protestami. W Kijowie część demonstrantów zostawała na noc na Majdanie, zorganizowane zostało miasteczko namiotowe. Gdyby władze to tolerowały, kto wie – zastanawiają się eksperci – może protest rozszedłby się po kościach.

Stało się jednak inaczej, a brutalny, nocny atak specjalnych oddziałów milicji na demonstrantów wywołał powszechne oburzenie, mobilizację społeczną i zaostrzenie sytuacji. Prezydent Janukowycz i premier Azarow wystosowali co prawda oświadczenia potępiające użycie siły i zapowiadające wszczęcie śledztwa, ale już było za późno. Liczba demonstrujących w centrum Kijowa wzrosła.

Reklama

1 grudnia, dzień po ataku, pojawiło się tam kilkaset tysięcy osób. Część z nich zajęła parę budynków rządowych, inni odbudowali miasteczko namiotowe i otoczyli je barykadami. Kiedy przewodniczący parlamentu Wołodymyr Rybak, po rozmowie z Janukowyczem, zaproponował opozycji rozmowy „okrągłego stołu”, ta propozycję odrzuciła i złożyła wniosek o wotum nieufności wobec rządu Azarowa, domagając się rozpisania przedterminowych wyborów.

Ludzie nie chcą czekać

Witalij Kliczko, lider opozycyjnej partii UDAR, były mistrz świata w boksie, ostrzega, że nastroje Ukraińców, nie tylko protestujących w Kijowie, radykalizują się. Mają dosyć stagnacji, biedy, korupcji, beznadziei, chcą zmian. I nie chcą czekać na kolejne wybory, żeby odsunąć obecną ekipę. Domagają się nowej władzy od zaraz. Musi być nowy rząd, nowy prezydent, nowy parlament.

– Ludzie już stracili nadzieję, że przy obecnym układzie coś się zmieni w ich życiu – mówił dziennikarzom. – Prezydent Janukowycz ostatecznie zawiódł ich zaufanie. On cały czas przekonywał, że jego priorytetem musi być integracja europejska. Dwa, trzy lata o tym opowiadał, po czym się od tego odciął. Wszyscy przywódcy Unii są zgodni: to po ukraińskiej stronie leży wina za przerwanie rozmów.

– Najlepiej – dowodzi Witalij Kliczko – żeby premier Azarow przyznał, że popełnił błędy, doprowadził kraj do bankructwa, przeprosił za przerwanie integracji europejskiej i bicie manifestantów. To byłby najlepszy sposób na ogłoszenie dymisji rządu. – W ten sposób uratowałby twarz. Ale on mówi: „Jest znakomicie, nikt nie jest odpowiedzialny za obecną sytuację”. Ludzie zadają sobie więc pytanie: Jeśli to nie premier i prezydent doprowadzili nas do takiego punktu, to kto to zrobił? – mówi Kliczko.

Reklama

Jest 3 grudnia: po burzliwej debacie Rada Najwyższa odrzuca wotum nieufności dla rządu. Wniosek popiera 186 deputowanych (partie opozycyjne i część deputowanych niezależnych) przy wymaganych minimum 226 głosach. Przeciwko głosowała rządząca Partia Regionów, komuniści wstrzymali się od głosu. To był jeden z bardziej przełomowych momentów w dramacie rozgrywającym się w Kijowie.

Bo rządząca ekipa poczuła się pewnie i usztywniła stanowisko. Wypowiedzi prezydenta i premiera pokazują, że nie zamierzają oni iść na żadne koncesje wobec opozycji. Na razie jedynym ustępstwem władz będzie tolerowanie akcji protestacyjnej w centrum Kijowa i nieużywanie siły wobec demonstrantów. Demonstracją pewności siebie władz był wyjazd prezydenta Janukowycza z wizytą do Chin, z którego niewiele wynika. Nie przywiózł bowiem potężnych kredytów, których Ukraina potrzebuje jak kania dżdżu.

Chcąc przeczekać protesty

Nie wiadomo, jak sytuacja na Ukrainie będzie dalej się rozwijać, ale wypowiedzi i działania przedstawicieli władz świadczą, że przyjęły one strategię przeczekania protestów i liczą na szybki spadek mobilizacji społecznej. – Najpewniej chcą wziąć protestujących na przeczekanie, zmęczyć opozycję, sprawdzić, na ile jest zdeterminowana – podkreśla poseł Witold Waszczykowski, b. wiceminister spraw zagranicznych.

Jeszcze niedawno zakładano tzw. plan „B” – czyli zmianę rządu i przejęcie władzy przez obecnego wicepremiera Serhija Arbuzowa. Arbuzow, będąc zwolennikiem rozwiązań europejskich, mógłby uspokoić Unię Europejską i rozbroić protestujących. Kiedy okazało się, że rząd się utrzymał, Janukowycz udał się w podróż do Chin, chcąc – uważa Waszczykowski – zyskać na czasie.

Sytuacja jest niepewna, trudno o prognozy. – Nie wykluczam też – w jakiejś perspektywie, pewnie nie najbliższych dni – scenariusza pesymistycznego. Może dojść do rozprawy z demonstrantami. A tym bardziej byłoby to prawdopodobne, gdyby pozostała tylko garstka protestujących. – Łatwo byłoby usunąć ich siłą, a rząd mógłby się na to zdecydować, mając pewność, że demonstracje nie zostaną wznowione – mówi.

Podziel się:

Oceń:

0 0
2013-12-10 13:35

[ TEMATY ]

Wybrane dla Ciebie

Jaka jest prawda?

Πρωθυπουργός της Ελλάδας / Foter / CC BY-SA

Więcej ...

Abp Gądecki do kapłanów: bądźmy otwarci na wszystkich

2024-03-28 20:06
Abp Stanisław Gądecki

Episkopat News

Abp Stanisław Gądecki

Mamy za zadanie uosabiać otwartość na wszystkich, coś, czego współczesne społeczeństwo nie jest w stanie pojąć. Otwartość ta wzywa nas wszystkich do zapomnienia o dzieleniu ludzi na tych, których aprobujemy, i na tych, których stawiamy poza nawiasem. Świętość Kościoła przejawia się poprzez przygarnięcie grzeszników, a nie poprzez ich odrzucenie. Daje to także nam, wyświęconym sługom Kościoła, wizję kapłaństwa pozbawioną elitarności klerykalizmu, wizję, która pozwala utożsamić się z innymi w ich bardziej i mniej udanych przedsięwzięciach - mówił podczas Mszy Krzyżma w Wielki Czwartek abp Stanisław Gądecki.

Więcej ...

Abp Jędraszewski: niektórzy rządzący usiłują zafundować narodowi holokaust nienarodzonych

2024-03-29 10:20
Abp Marek Jędraszewski

Karol Porwich/Niedziela

Abp Marek Jędraszewski

Abp Marek Jędraszewski, zwracając się w Wielki Piątek do pielgrzymów w Kalwarii Zebrzydowskiej, apelował o ochronę życia od poczęcia do naturalnej śmierci. Mówił, że niektórzy rządzący w imię wolności kobiet usiłują "zafundować narodowi kolejny holokaust nienarodzonych".

Więcej ...

Reklama

Najpopularniejsze

Nowenna do Miłosierdzia Bożego

Wiara

Nowenna do Miłosierdzia Bożego

Przerażające dane: 1937 osób między 15. a 17. rokiem...

Wiadomości

Przerażające dane: 1937 osób między 15. a 17. rokiem...

Dziś Wielki Piątek - patrzymy na krzyż

Kościół

Dziś Wielki Piątek - patrzymy na krzyż

Całun Turyński – badania naukowe potwierdzają, że nie...

Wiara

Całun Turyński – badania naukowe potwierdzają, że nie...

Bratanek Józefa Ulmy o wujku: miał głęboką wiarę,...

Kościół

Bratanek Józefa Ulmy o wujku: miał głęboką wiarę,...

Jak przeżywać Wielki Tydzień?

Wiara

Jak przeżywać Wielki Tydzień?

Świadectwo Abby Johnson: to, że zobaczyłam aborcję na...

Wiara

Świadectwo Abby Johnson: to, że zobaczyłam aborcję na...

Abp Galbas: Mówienie, że diecezja sosnowiecka jest...

Kościół

Abp Galbas: Mówienie, że diecezja sosnowiecka jest...

Komisja Liturgiczna: apel do kapłanów o wygłaszanie...

Kościół

Komisja Liturgiczna: apel do kapłanów o wygłaszanie...