Reklama

Felietony

Amsterdamskie wrażenia

jimmyweee/pl.wikipedia.org

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Mieszkamy w małym hoteliku Washington, blisko Dzielnicy Muzeów. A jest ich w tym mieście kanałow i rowerzystów co najmniej kilkanaście. I to wartych odwiedzin. Rowerzyści panują tutaj zarówno na jezdni, jak i na chodnikach, i rzecz jasna – na ścieżkach rowerowych. Amsterdamczycy są także dzięki temu jakby wiecznie młodzi. Są zawsze i wszędzie. Jeśli jesteś pieszym, to na pewno nie grozi ci nagłe spotkanie z samochodem – te suną dostojnie i wolno. Grozi ci rowerzysta, zmultiplikowany, jadący szybciej, niż trwa twoje spojrzenie w lewo i w prawo.

Starówka to de facto pasmo kanałów połączonych ulicami i mostkami, po których można spacerować bez końca. Jest kilka miejsc szczególnych, z placem Dam na czele, ale właściwie ciągle coś przykuwa uwagę. Wzdłuż kanałów ciągną się szeregi podobnych do siebie kilkupiętrowych kamieniczek. Podobnych zapewne w środku do naszego hoteliku, gdzie mieszkamy na trzecim piętrze, bez windy. Wąziutkie, kręte i niesamowicie strome schody to codzienność dla mieszkańców tych uroczych kamienic. Niemal każda jest wyposażona w hak zwisający z ostatniego poziomu domu, pod spadzistym lub wykwintnie ozdobionym dachem. Jak twierdzą znawcy, hak ten wraz z liną służy do wciągania mebli i innych większych przedmiotów, np. zakupów do domu. No właśnie, bo klatki schodowe są, jakie są.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

O samym mieście można mówić bez końca. Jednak warto opowiedzieć także o wspaniałych muzeach. Najpierw koniecznie trzeba zobaczyć największe – pewnie na całym świecie – muzeum Vincenta van Gogha. Świetna ekspozycja stała. Czy wiedzą Państwo, że większość prac – 75 w ciągu 70 dni – powstała, gdy był już ciężko chory? Zmarł w wieku 37 lat, ale de facto zaczął malować, gdy porzucił dotychczasową pracę handlowca, kilka lat przed śmiercią. Ten radykalny zwrot w jego życiu, dzięki któremu możemy podziwiać efekty niezwykłego talentu, przyniósł mu jednak chorobę psychiczną, nieuleczalny obłęd, alkoholizm i skłonności samobójcze. Napisał ponad 660 listów, głównie do młodszego brata Theo, a w ostatnim z nich wyznał, że choroba zniszczyła go do korzenia. Ostatni, chyba niedokończony, obraz nosi tytuł „Trzy korzenie”. Jest męczący, niejasny, splątane pędy prowadzą do niczego. Obok wystawy stałej można zobaczyć czasową, poświęconą tylko i aż chorobie Vincenta. Z Paryża wyjechał do Prowansji, do Arles. Tam choroba pokazała swoje oblicze. Chciał namówić przyjaciół, głównie Paula Gauguina, by założył z nim dom dla artystów. Szybko się jednak pokłócili i taki był finał tego pomysłu. Dwóch biednych chorych ludzi, niezwykle utalentowanych.

Reklama

Gdy patrzy się na dzieła impresjonistów, widać w nich zjawisko w malarstwie przełomowe. Oto po raz pierwszy artysta i jego subiektywny odbiór świata, a nie prawda w kulturze i jej symbolach utrwalona, stał się podmiotem i przedmiotem w jego dziele obecnym. Skutki tego przełomu można zaobserwować w drugim amsterdamskim muzeum – sztuki współczesnej. Znajduje się ono w budynku obok, w kształcie tej części jachtu, która na ogół jest pod wodą. Tu, niestety, jest olbrzymia i nie chce być pod wodą. W środku zaś dzieła mamy niezwykłe. A to jeden artysta wkręca nas w świat swojego mózgu, w którym akurat dominuje obrzydliwa przemoc i pornografia. A drugi artysta, też wielki skądinąd, zadziwia nas liniami czarnymi, między którymi powstają komórki wynajęte przez różne kolory. Jak głosi opis, to jest rusztowanie, które służy, by skontrastować w nim barwy. I co z tego wynika? Ano nic. Ale i wszystko. Siedzimy i patrzymy na to rusztowanie w chaosie barw stanowiące jakąś potrzebę znalezienia porządku i myślimy. A może chodzi o to, żeby współczesna sztuka dotarła do wszystkich, gdyż nie ma w niej języka komunikacji? Ten jest przecież częścią kultury. Sztuka staje się zatem populistycznym i jedynie wspartym emocjami chwytem, dzięki któremu artystą staje się zarówno malarz, jak i odbiorca jego dzieła. Ten może bowiem rozbudzić swoje emocje i stać się takim samym twórcą. W muzeum jest zresztą miejsce, gdzie dzieci i starsi mogą sobie a to coś pociąć, a to coś pokleić. Sztuka współczesna w wersji amsterdamskiej jawi się zatem jako zaproszenie do życia bez kultury i bez jej obciążeń czy intelektualnych trudów.

Reklama

Do nich przygotować się trzeba natomiast, idąc do największego z muzeów, o nazwie nie do zapamiętania, w którym dominują malarze holenderscy z XVII wieku – Rembrandt i Vermeer. „Straż nocna” – jedno z najbardziej znanych dzieł Rembrandta jest wystawione w centralnym miejscu ekspozycji. Świetne postacie, oświetlone twarze i sylwetki przez malarza to te, których właściciele mieli zapłacić artyście najwięcej. Pozostałym musiał wystarczyć cień. Cóż, gdyby Rembrandt nie był mistrzem światłocienia, pewnie wszyscy byliby zadowoleni. Artysta znalazł i dla siebie miejsce w obrazie. W ostatnim rzędzie, ledwie widoczne oko, nos i czapeczka, ta charakterystyczna, znana i z innych jego obrazów. Obok wspaniałe obrazy także innych malarzy holenderskich, głównie malujących scenki z życia. A to służąca nalewa mleko, a to przyszedł właśnie list do pani. Dalej zaś kolejny Rembrandt i żydowska narzeczona. Życie codzienne uchwycone w obrazach, szczególnie realistycznie malowane przez Pietera de Hoocha. Malarze holenderscy rzadko malowali świętych i sceny z Ewangelii. A jednak jest i św. Urszula okrywająca płaszczem kobiety, służące, i jest św. Łucja, i jej życie zakończone męczeńską śmiercią. Jest jeszcze więcej muzeów, które wypada odwiedzić w Amsterdamie, jak choćby oblegane przez turystów muzeum-dom 13-letniej Anny Frank, ukrywającej się żydowskiej dziewczynki, piszącej przez 2 lata niezwykły dziennik. Zginęła w obozie, mając 15 lat.

Reklama

Muzea amsterdamskie, szczególnie często odwiedzane, gdy pada deszcz (a tak właśnie było w czasie naszego pobytu), ujawniły siłę i słabości współczesnego świata i człowieka. Obok beztroskiego rowerzysty, w liczbie kilkudziesięciu tysięcy podobnych wędrowców, Amsterdam zawiera w sobie odpowiedzi na pytania dotyczące istoty fundamentalnego napięcia, którego jesteśmy nosicielami: między europejską kulturą i naszą o niej pamięcią a pokusą funkcjonowania w bezmyślności i w jej powabnych urokach.

* * *

Jan Żaryn
Redaktor naczelny „wSieci historii”, historyk, wykładowca INH UKSW, publicysta i działacz społeczny, m.in. prezes SPJN, członek Komitetu dla Upamiętnienia Polaków Ratujących Żydów, senator RP

Podziel się:

Oceń:

2016-08-17 08:31

[ TEMATY ]

Wybrane dla Ciebie

Ratujmy zabytki na częstochowskich cmentarzach

B.M. Sztajner/Niedziela

Przed nami 24. kwesta na rzecz ratowania zabytkowych nagrobków na cmentarzach Kule i św. Rocha.

Więcej ...

Abp Gądecki: chrześcijaństwo zawsze wysoko ceniło męstwo

2024-04-24 20:12

Karol Porwich / Niedziela

„Chrześcijaństwo zawsze wysoko ceniło męstwo i ze szczególnym szacunkiem odnosiło się do najwyższych jego postaci, czyli do bohaterstwa, heroizmu i męczeństwa za wiarę” - mówił abp Stanisław Gądecki podczas Mszy św. w kościele pw. św. Jerzego z okazji 25. rocznicy konsekracji poznańskiej świątyni.

Więcej ...

„Z bł. Prymasem Czuwamy w Domu Matki”

2024-04-25 18:00

BPJG

„Cokolwiek bym powiedział o moim życiu, jakkolwiek bym zestawił moje pomyłki, to na jednym odcinku się nie pomyliłem: na drodze duchowej na Jasną Górę” - mówił bł. kard. Stefan Wyszyński.

Więcej ...

Reklama

Najpopularniejsze

Św. Marek, Ewangelista

Święci i błogosławieni

Św. Marek, Ewangelista

W siedzibie MEN przedstawiono szokujący ranking szkół...

Wiadomości

W siedzibie MEN przedstawiono szokujący ranking szkół...

Współpracownik Apostołów

Święci i błogosławieni

Współpracownik Apostołów

W Lublinie rozpoczęło się spotkanie grupy kontaktowej...

Kościół

W Lublinie rozpoczęło się spotkanie grupy kontaktowej...

Maryjo ratuj! Ogólnopolskie spotkanie Wojowników Maryi w...

Kościół

Maryjo ratuj! Ogólnopolskie spotkanie Wojowników Maryi w...

Krewna św. Maksymiliana Kolbego: w moim życiu dzieją...

Wiara

Krewna św. Maksymiliana Kolbego: w moim życiu dzieją...

Popatrzcie, jaką miłością obdarzył nas Ojciec

Kościół

Popatrzcie, jaką miłością obdarzył nas Ojciec

Bp Andrzej Przybylski: Jezus jest Pasterzem, nie...

Wiara

Bp Andrzej Przybylski: Jezus jest Pasterzem, nie...

Sosnowiec: bp Artur Ważny – nowym biskupem sosnowieckim

Kościół

Sosnowiec: bp Artur Ważny – nowym biskupem sosnowieckim