Reklama

Niedziela w Warszawie

Warszawiacy na granicy

Modlitwa różańcowa kilkadziesiąt metrów od granicy

Artur Stelmasiak

Modlitwa różańcowa kilkadziesiąt metrów od granicy

Tegoroczne święto Matki Bożej Różańcowej było wyjątkowe. Tysiące mieszkańców stolicy i okolic wzięło tego dnia różaniec do kieszeni, by na granicach prosić Królową Polski o wsparcie

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Najwięcej wiernych z obydwu stołecznych diecezji wybrało się na wschodnią granicę Polski. Dziesiątki tysięcy ludzi było w sanktuarium w Kodniu, Serpelicach, ale także zwykłe malutkie przygraniczne parafie przeżyły najazd ludzi z różańcami w dłoniach. Tłumy wiernych były w Terespolu, Hajnówce, Kleszczelach, Mielniku, nadgranicznej Czeremsze i słynnej Białowieży.

Liczna grupa mieszkańców Warszawy dotarła do kościołów stacyjnych w diecezji siedleckiej i drohiczyńskiej. Zawitali także do archidiecezji białostockiej. – Tylu osób nasz kościół nie widział od 1939 r. Pierwszy raz widziałem, by na Mszy św. modliło się dwa razy więcej ludzi niż jest parafian – mówi „Niedzieli” ks. Bogdan Popławski, proboszcz parafii św. Teresy od Dzieciątka Jezus w Białowieży. W to urokliwe miejsce dotarły zorganizowane pielgrzymki z Milanówka, Mińska Mazowieckiego oraz trzy autokary z parafii św. Łukasza Ewangelisty na warszawskim Bemowie. Szukali miejsca, gdzie nie ma jeszcze tak wielkich tłumów, aby omodlić całą granice. – Było ciasno, ale jakoś udało nam się wejść do środka kościoła, by uczestniczyć w Eucharystii – mówi Małgorzata Misiak, która przyjechał z córkami i mężem.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Różaniec w Puszczy Białowieskiej

Po Mszy św. oraz adoracji Najświętszego Sakramentu pielgrzymi mieli krótką przerwę na gorącą herbatę oraz posiłek w pobliskim technikum leśnym, aby potem wyruszyć w głąb Puszczy Białowieskiej. Ponad tysiąc osób zostało podzielonych na osiem grup. – Siedem z nich ma przygotowane przez nas stanowiska modlitewne w lesie, a najstarsi i osoby słabsze zostają na modlitwie w kościele – tłumaczy prof. Bogumiła Jędrzejewska, wolontariuszka z białowieskiej parafii.

Punktem kulminacyjnym była dwugodzinna modlitwa różańcowa tuż obok granicy polsko-białoruskiej. Jedna z grup trafiła na starą drogę do Kamieńca, który od 1945 r. znalazł się poza granicami Polski. Stary brukowany trakt przez środek puszczy jest zamknięty i szczelnie zabezpieczony przez straż graniczną, a w święto Matki Bożej Różańcowej został omodlony przez kilkadziesiąt osób z Warszawy. – To piękne, że mogłem modlić się wspólnie z wiernymi pośrodku puszczy, tuż obok granicy Polski – mówi diakon Paweł Chilczuk z warszawskiego seminarium duchownego. – O wiele lepiej jest walczyć różańcem, niż bronią, która zawsze prowadzi do złego.

Reklama

Przewodnikami po puszczy byli wolontariusze – uczniowie technikum, leśnicy oraz pracownicy instytutów naukowych. Na miejscu przygotowano krzyże, ołtarzyki oraz ogniska, przy których można było się ogrzać. – Dla nas to zaszczyt i wielka przyjemność, że mogliśmy gościć w lesie grupy pielgrzymów i wspólnie z nimi się modlić – mówi „Niedzieli” Mariusz Agiejczyk, zastępca nadleśniczego z Hajnówki, który zgłosił się do wolontariatu w parafii.

– Jestem praktykującym katolikiem i czuje potrzebę, by prosić tuż przy granicy o wsparcie Matkę Bożą. Od dwudziestu sześciu lat opiekuje się Puszczą Białowieską i z wielkim wzruszeniem modliłem się razem z pielgrzymami w miejscu, które kocham najbardziej na świecie.

W intencji rodzin i ojczyzny

Inicjatywa „Różaniec do granic” poderwała ludzi w całej Polsce, by w ten sposób prosić Królową Polski o wsparcie dla swoich rodzin, opiekę nad ojczyzną i pokój na świecie. W tłumie pątników widoczne były też harcerki ze Skautów Europy, które na granicę przywiozły swój totem i oczywiście różańce. – To inicjatywa oddolna moich harcerek, które kilka dni temu same postanowiły, że pojadą modlić się na granice. Ja tylko mogę się cieszyć, że zabrały mnie ze sobą – mówi drużynowa Katarzyna Stachowska. – Różaniec jest wpisany w naszą harcerską formację, a więc nie mogło nas zabraknąć dziś na granicy. Do Białowieży przyjechałyśmy drużyną w komplecie, by pokazać innym i przekonać ich jaką moc ma modlitwa różańcowa.

Reklama

Po Mszy św. wokół białowieskiego kościoła biegała spora gromadka dzieci, a za nimi, jak zwykle, tatusiowie i mamy. Okazuje się, że na modlitwę właśnie w Puszczy Białowieskiej zdecydowali się również członkowie Instytutu Świętej Rodziny. – Przyjechaliśmy indywidualnie w kilka rodzin. Odpowiedzieliśmy na akcję „Różaniec do granic”, bo kochamy swoje rodziny, naszą ojczyznę, Maryję i Pana Jezusa. Wierzymy, że Ona może nam wyjednać wielkie dobro, jeżeli będziemy o nie prosili – mówi Marcin Makówka, ojciec czwórki dzieci, który przyjechał z parafii św. Hieronima w Starej Miłosnej.

Największą grupą wśród pielgrzymów autokarowych są oczywiście osoby, które często można spotkać także w warszawskich kościołach. Pielgrzymka różańcowa i modlitwa na granicy spotkała się z wielkim entuzjazmem tradycyjnych i oddanych parafian. – Pewnie nie będę oryginalna, ale przyjechałam modlić się w intencji ojczyzny i podziękować Matce Bożej za opiekę nad moją rodziną – mówi Sabina Banaszczyk z parafii św. Łukasza na Bemowie. – Przyjechaliśmy tu razem z mężem modlić się za Polskę i świat. Wierzymy, że dzięki naszej wspólnej modlitwie świat stanie się choć trochę lepszy – dodaje Justyna Ekler, która wraz z mężem przyjechała z warszawskiego Gocławia.

Jak świeże bułeczki

Parafia w Białowieży powstała w 1926 r. Obecnie liczy zaledwie 600 katolickich dusz, bo większość jej wiernych po 1945 r. znalazło się po białoruskiej stronie granicy. – Teraz to jedna piąta tego, co było przed wojną – mówi prof. Bogumiła Jędrzejewska, naukowiec Instytutu Biologii Ssaków PAN w Białowieży.

„Różaniec do granic” dla społeczności białowieskiej był wielkim świętem. W jego organizację włączyli się naukowcy, leśnicy, pracownicy Parku Narodowego i młodzież z technikum leśnego. – Prawie wszyscy pojechali do puszczy, a ja prowadziłem Różaniec ze sporą grupą osób starszych i słabszych w kościele. Ci ludzie naprawdę się modlili i wiedzieli po, co tu przyjechali – mówi ks. Bogdan Popławski.

Jego parafia jest bardzo mała i przez to ma ograniczone środki finansowe. Okazały przedwojenny kościół pilnie potrzebuje remontu. Przez cały dzień wolontariusze z technikum leśnego sprzedawali cegiełki na jego wsparcie, które schodziły, jak świeże bułeczki. – To wsparcie na pewno się przyda, bo w przyszłym tygodniu rozpoczynamy remont schodów do kościoła – z uśmiechem mówi ks. Popławski. – „Różaniec do granic” spadł na naszą parafię prosto z nieba – dodaje prof. Jędrzejewska.

Podziel się:

Oceń:

2017-10-11 13:54

[ TEMATY ]

Wybrane dla Ciebie

Różaniec do granic I co dalej?

Stanisław Gęsiorski

Więcej ...

Franciszek: cnoty teologalne pozwalają nam działać jako dzieci Boże

2024-04-24 10:07

PAP/EPA/GIUSEPPE LAMI

O znaczeniu cnót teologalnych: wiary, nadziei i miłości w życiu moralnym chrześcijanina mówił dziś Ojciec Święty podczas audiencji ogólnej. Zaznaczył, że pozwalają nam one działać jako dzieci Boże.

Więcej ...

Lublin. Spotkanie biskupów z Polski i Niemiec

2024-04-25 10:21

Tomasz Koryszko/ KUL

Więcej ...

Reklama

Najpopularniejsze

Oprócz apostołów, Bóg powołuje także innych uczniów...

Wiara

Oprócz apostołów, Bóg powołuje także innych uczniów...

Legenda św. Jerzego

Święci i błogosławieni

Legenda św. Jerzego

Św. Marek, Ewangelista

Święci i błogosławieni

Św. Marek, Ewangelista

W Lublinie rozpoczęło się spotkanie grupy kontaktowej...

Kościół

W Lublinie rozpoczęło się spotkanie grupy kontaktowej...

Maryjo ratuj! Ogólnopolskie spotkanie Wojowników Maryi w...

Kościół

Maryjo ratuj! Ogólnopolskie spotkanie Wojowników Maryi w...

Krewna św. Maksymiliana Kolbego: w moim życiu dzieją...

Wiara

Krewna św. Maksymiliana Kolbego: w moim życiu dzieją...

Oświadczenie ws. beatyfikacji Heleny Kmieć

Kościół

Oświadczenie ws. beatyfikacji Heleny Kmieć

Popatrzcie, jaką miłością obdarzył nas Ojciec

Kościół

Popatrzcie, jaką miłością obdarzył nas Ojciec

Bp Andrzej Przybylski: Jezus jest Pasterzem, nie...

Wiara

Bp Andrzej Przybylski: Jezus jest Pasterzem, nie...