Reklama

Ulotna mozaika piękna

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Na przestrzeni kilku dekad swej artystycznej aktywności Anna Maria Jopek przyzwyczaiła nas, że cokolwiek robi, nadaje temu najbardziej wyrafinowany rys artyzmu. Nie inaczej jest teraz. „Ulotne” to album, który będzie punktem odniesienia dla naszej fonografii. Dzięki niemu zapamiętamy rok 2018. Nic dziwnego, gdy nagrywa się z Branfordem Marsalisem i Minem Cinelu, gigantami muzyki w formacie światowym, z klucza fakt ten zaczyna żyć własnym życiem.

Miałem wielkie szczęście wpadać na kilka chwil, gdy Anna Maria i jej kompani okupowali słynne studio S4, często zwane polskim Abbey Road, i nagrywali kolejne warstwy tej płyty. Dokładnie rok temu, niczym misterne puzzle, dopełniał się element po elemencie na warszawskim Mokotowie. Potem materiał cyzelowano i – jak zdradziła mi sama sprawczyni – Marsalis osobiście miał oko nad produkcją do chwili, kiedy uruchomiono jej etap zaklinania dźwięku w bity płyty CD.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

No właśnie, fakt, że Anna Maria otacza się tak silnymi osobowościami i w dodatku potrafi „przerobić” je na swoją modłę, to właśnie jest dla mnie największą tajemnicą. Jak ona to robi? W czym tkwi to coś, co sprawia, że zdobywcy Grammy, autorzy ikonicznych solówek (jak choćby Branford u boku Stinga czy historyczna obecność Mina Cinelu zarówno u boku ex-Policjanta, jak i u boku Milesa Davisa) realizują zamysł artystyczny Polki? Ale nie tylko zagraniczne nazwiska stanowią o sile tego albumu. Wystarczy wspomnieć, że ogrom pracy w finalne brzmienie albumu „Ulotne” włożył Krzysztof Herdzin (liczne instrumenty i aranżacja), który jak zwykle odcisnął swoje piętno, łącząc to, co polskie, ze światowym rozmachem i pięknem brzmienia. Nie mniejszy wkład w ostateczny efekt mają Maria Pomianowska (grająca na suce biłgorajskiej), Atom String Quartet, multiinstrumentalista Piotr Nazaruk i mistrz basów wszelkiej maści Robert Kubiszyn.

Ale największą tajemnicą jest dla mnie, jak udało się sprawić, że Branford Marsalis uchwycił, grając na saksofonie sopranowym, tak bardzo charakterystyczny „zaśpiew” słowiański, który sprawia, że śpiewność jego instrumentu genialne współgra z totalnym traktowaniem głosu przez Jopek. Można odnieść wrażenie, że Amerykanin dorastał gdzieś na Kurpiach, a nie w Nowym Orleanie!

Reklama

Muzycznie proszę się nie spodziewać żadnej rewolucji. Anna Maria podąża drogą pięknych melodii, leje miód liryzmu na nasze serca, a nad tym wszystkim jest ten jedyny duch polskości i romantyczna głębia, które od lat są jej wizytówką. Album to również wysublimowana gra niuansów. Pojedynczych dźwięków, sonorystycznych płaszczyzn, drobiażdżków, które ostatecznie czynią brzmienia atrakcyjnymi i frapującymi. Za to kochałem produkcje Prince’a, to odnajduję i tutaj. Czasami jedno poruszenie maleńkiego talerzyka (Cinelu jest w tym mistrzem), zbudowanie kolejnej linii w muzycznej palecie wielopłaszczyznowości, ot, takiej quasi-polifonii – to wszystko czyni to muzykowanie niezwykle atrakcyjnym.

Ale ostrzegam, nie jest to płyta dla wszystkich. Nie znajdziemy tutaj motorycznego werbla na 2 i 4, rytmy często są nieparzyste, co więcej – zmienne (!), a teksty nie wchodzą w sferę sprośności i głupoty. Jakby tego było mało, muzyka, choć osadzona na pograniczu world music i jazzu, muzycznego profanum, wchodzi w ujmujące rejony sacrum dzięki swojemu artyzmowi. Tu granice się zacierają, co pokazuje, że każdy rodzaj muzyki może wyjść daleko za granice sztampy. Płyta ukazała się w dwóch wersjach. Osobiście polecam dwupłytową, choćby ze względu na piękny gest pamięci dla Tomka Stańki. Więcej nie zdradzam.

Cóż, szarość i zmierzch zaczynają być integralną częścią naszej jesiennej codzienności, a to muzykowanie to piękny płomień jak blask kominka czy rozedrgana świeca w mroku. Z tej muzyki płynie dobro, choć w warstwie tekstowej nie brak też odrobiny goryczy, a może raczej gorzkiej refleksji. Oj, potrzebne i przejmujące to dźwięki! Z całego serca polecam. W to piękno warto się zanurzyć i na kilka chwil w nim się zapomnieć.

Piotr Iwicki
Muzyk, publicysta

Podziel się:

Oceń:

2018-11-07 08:41

[ TEMATY ]

Wybrane dla Ciebie

Słońce Anny Jantar

Tuż przed wylotem Anny Jantar do USA okazało się, że jej piosenka „Nic nie może wiecznie trwać” będzie jednym z największych przebojów 1979 r. To musiało cieszyć. Artystka miała 29 lat i całe życie przed sobą. Ale z podróży już nie wróciła

Więcej ...

Sosnowiec: bp Artur Ważny – nowym biskupem sosnowieckim

2024-04-23 12:01

Karol Porwich "/Niedziela"

Ojciec Święty Franciszek mianował biskupem sosnowieckim dotychczasowego biskupa pomocniczego diecezji tarnowskiej Artura Ważnego.

Więcej ...

Pierwszy Synod Diecezji Świdnickiej. Hasło, hymn i logo

2024-04-24 10:53
Logo Pierwszego Synodu Diecezji Świdnickiej

diecezja świdnicka

Logo Pierwszego Synodu Diecezji Świdnickiej

Już w sobotę 18 maja w katedrze świdnickiej zostanie zainaugurowana uroczysta sesja Pierwszego Synodu Diecezji Świdnickiej. Tym czasem świdnicka kuria zaprezentowała logotyp wydarzenia.

Więcej ...

Reklama

Najpopularniejsze

Bp Artur Ważny o swojej nominacji: Idę służyć Bogu i...

Kościół

Bp Artur Ważny o swojej nominacji: Idę służyć Bogu i...

Legenda św. Jerzego

Święci i błogosławieni

Legenda św. Jerzego

Bóg pragnie naszego zbawienia

Wiara

Bóg pragnie naszego zbawienia

Słowo abp. Adriana Galbasa SAC do diecezjan w związku z...

Kościół

Słowo abp. Adriana Galbasa SAC do diecezjan w związku z...

Maryjo ratuj! Ogólnopolskie spotkanie Wojowników Maryi w...

Kościół

Maryjo ratuj! Ogólnopolskie spotkanie Wojowników Maryi w...

Krewna św. Maksymiliana Kolbego: w moim życiu dzieją...

Wiara

Krewna św. Maksymiliana Kolbego: w moim życiu dzieją...

Ilu jest katolików w Polsce? – analiza danych ze spisu...

Wiara

Ilu jest katolików w Polsce? – analiza danych ze spisu...

Popatrzcie, jaką miłością obdarzył nas Ojciec

Kościół

Popatrzcie, jaką miłością obdarzył nas Ojciec

Oświadczenie ws. beatyfikacji Heleny Kmieć

Kościół

Oświadczenie ws. beatyfikacji Heleny Kmieć