Nie wiem, co lub kto stoi za arcybiskupem Carlo Marią Viganò, ale mogę powiedzieć, że ten człowiek, którego dotychczas znałem, jest kimś innym od tego, kto napisał ten dokument – powiedział kard. Oscar Andrés Rodríguez Maradiaga. W ten sposób skomentował on w rozmowie z hiszpańskim portalem Religión Digital niedawny list byłego nuncjusza apostolskiego w Stanach Zjednoczonych. Oskarżał w nim tamtejszą hierarchię katolicką i osobiście Franciszka o ukrywanie sprawy byłego już kardynała Theodore’a McCarricka, któremu zarzucano wykorzystywanie seksualne kleryków i młodych księży.
Arcybiskup stolicy Hondurasu – Tegucigalpy, należący do najbliższych współpracowników papieża, wyznał, że przywykł już do tego rodzaju „policzków”, z których najnowszy wymierzył abp Viganò, zarzucając mu, jakoby również on chronił McCarricka. W tym kontekście purpurat wyraził przekonanie, że abp Viganò, którego znał dotychczas i ten, który napisał swój list, to dwie różne osoby.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Pytany o rolę papieża w tym skandalu, kard. Maradiaga odparł, że nie wie, co robił Ojciec Święty i dodał, że sprawa ta nie zaprząta jego umysłu i nie należy do jego kompetencji. „Uważam, że papież jest człowiekiem Bożym, który zawsze działa z wiarą i mądrością” – podkreślił rozmówca portalu.
Komentując dokument byłego nuncjusza i reakcje na niego ze strony skrajnej prawicy amerykańskiej, dodał, że chce ona zaszkodzić nauczaniu papieskiemu. Przyznał, że „napięcia są nieuniknione, zważywszy na różnorodność osób, ale szukanie prawdy i umiłowanie jedności Kościoła jest obowiązkiem wszystkich, zwłaszcza wtedy, gdy działa się w duchu wiary”. Podkreślił, że osobę papieża można przyjąć lub odrzucić, ale nie ze świeckiego punktu widzenia sympatii bądź antypatii, lecz w perspektywie wiary. „Jeśli brak wiary, brakuje tego, co fundamentalne” – dodał kardynał.
Reklama
Zaznaczył, że nie wie, kto lub co może stać za autorem tego pamfletu, ale – jak u każdego sługi Chrystusa i Kościoła – powinny za nim stać umiłowanie Ewangelii i prawdy oraz Duch Święty.
Purpurat z Hondurasu zapewnił, że ogromnie zaskoczył go zarzut, jakoby chronił on byłego arcybiskupa Waszyngtonu i zauważył, że „najlepszą odpowiedzią są fakty, toteż nie troszczę się o obronę w obliczu tego, co powiedział arcybiskup Viganò”.
Zwrócił też uwagę, że sprawa lobby gejowskiego w Watykanie, o którym wspomina były nuncjusz, jest wyolbrzymiona. „Jest to coś, co istnieje bardziej na stronach czasopism niż w rzeczywistości” – oświadczył kardynał. Za oczywisty uznał fakt, że „celem wszystkich tych stwierdzeń, obciążonych jadem i oszczerstwami, jest uderzenie w Ojca Świętego” i powtórzył, że „jeśli nie ma wiary, to aktorzy tego cyrku medialnego nie wyrzekną się swych knowań”.
Rozmówca portalu przypomniał ponadto, że wszystkie konferencje biskupie na świecie mają „jasno określone bezwzględne i twarde zasady przyjmowania kandydatów do kapłaństwa, będących homoseksualistami, a przy tym dojrzałymi pod względem psychologicznym i płciowym”. Jest to zawarte m.in. w Ratio Fundamentalis Institutionis Sacerdotalis, które reguluje działalność i programów seminariów duchownych i to obowiązuje – podkreślił.