Wiara Polaków wydaje się selektywna. Choć większość z nas deklaruje się jako osoby wierzące, to według pracowni Ipsos, zaledwie 54% społeczeństwa wierzy w niebo, a jeszcze mniej, bo 44%, przyjmuje istnienie piekła. Dziesięć lat temu odsetek ten był jeszcze niższy – z badań przeprowadzonych w 2015 r. przez CBOS wynikało, że tylko 36% Polaków uważa, iż zgodnie z nauką Kościoła po śmierci trafi do nieba, piekła lub czyśćca. Wynik ten zaskakuje, wszak dowodów przemawiających za istnieniem życia po śmierci nie brakuje. Najmocniejszych dostarczają ci, którzy na własne oczy widzieli ogień piekielny, słuchali jęków dusz pokutujących w czyśćcu i stali przed bramami niebios. Wsłuchajmy się w ich głos.
Ogień i zgrzytanie zębów
Reklama
Dante w Boskiej komedii swoją wędrówkę po zaświatach rozpoczyna od piekła, gdzie za przewodnika służy mu rzymski poeta Wergiliusz. Bohater Boskiej komedii, przekraczając bramy królestwa Lucyfera, widzi złowieszczy napis: „Porzućcie wszelką nadzieję, wy, którzy [tu] wchodzicie”. W tym punkcie fikcja literacka wykreowana przez włoskiego poetę zadziwiająco zbiega się z przekazami mistyków, którzy widzieli piekło – jest to miejsce bez nadziei. Bo jak zachować nadzieję tam, gdzie bolesne męki potępienia potęgowane są przez rozpacz, która wynika ze świadomości oddalenia się od Boga? Na ten aspekt mąk piekielnych zwracała uwagę św. Teresa z Ávili, jedna z największych mistyczek XVI wieku, której Bóg dał możliwość oglądania piekła: „Nie ma pociechy ani nadziei w tym okropnym, wonią zaraźliwą przesiąkłym więzieniu”. Wizje piekła opisała w swojej autobiografii. Już sam przedsionek piekła wzbudzał przerażenie. Według stygmatyczki, wejście przedstawiało się na kształt wąskiej uliczki lub ciasnego lochu wypełnionego cuchnącym, plugawym błotem. Dalej święta skupia się na mękach, które przeżywają dusze w piekle. „Czułam w swojej duszy ogień, na określenie – jakim jest i jak na duszę działa – nie znajduję ani wyrazów, ani pojęcia, a przy tym w ciele cierpiałam boleści nie do zniesienia”. Święta Teresa wielokrotnie podkreślała w swoich pismach, że męki piekielne są tak bolesne, iż nie znajduje ludzkich pojęć na ich wyrażenie. „Ten ogień wewnętrzny i ta rozpacz duszy, ta jest męka nad wszelkie męki najsroższa”. Podobnie pisało wielu innych mistyków, którzy widzieli piekło. Jego wizja rozpaliła w sercu św. Teresy pragnienie zbawienia dusz i umocniła ją w wierze, bo zobaczyła, jakie straszne kary czekają ludzi, którzy odwracają się od Boga: „Po tym widzeniu i innych wielkich tajemnicach, jakie Pan w Boskiej łaskawości mi objawił, nosiłam się ciągle z myślą i z pragnieniem znalezienia sobie sposobu i nowego rodzaju życia, abym uchroniła się pokutą od tego strasznego nieszczęścia”.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Inną mistyczką, która dostąpiła oglądania piekielnych czeluści, była św. Katarzyna ze Sieny. Ta włoska tercjarka dominikańska w swoim widzeniu piekła zwracała uwagę na kilka rodzajów kar, które tam występują. Największą udręką jest brak widoku Boga. „Tę mękę wzmaga druga, robak sumienia”. Kolejną katuszą jest „widok diabła, który jest trzecią męką, podwaja wszystkie cierpienia” – zapisała św. Katarzyna. Podobnie piekielne męki charakteryzuje św. Faustyna Kowalska, której Bóg objawił piekło. Według polskiej mistyczki, najdotkliwszą karą jest utrata Boga, drugą ustawiczny wyrzut sumienia, następnie świadomość tego, że grzesznicy w piekle nie odmienią swojego losu, wreszcie ogień przenikający duszę i ustawiczna ciemność. Poza tymi mękami, które znoszą wszyscy potępieni, poszczególne dusze cierpią męki zmysłowe. „Każda dusza, czym grzeszyła, tym jest dręczona w straszny i nie do opisania sposób” – zapisała w Dzienniczku św. Faustyna.
Obecnie piekło jest jedną z najczęściej negowanych rzeczywistości. Powstała wręcz swoista kultura unikania tematu grzechu i piekła. Czy wobec tego można iść za tą „modą” i unikać „straszenia piekłem”? Odpowiedzią na ten dylemat są słowa św. Faustyny: „Jedno zauważyłam, że tam [w piekle] jest najwięcej dusz, które nie dowierzały, że jest piekło”.
Poczekalnia do nieba?
Reklama
Wydaje się, że o czyśćcu wielu z nas myśli tak jak o wizycie u dentysty – trochę poboli i przestanie, więc nie ma się czym przejmować. Ta pobłażliwość wobec stanu przejściowego, którym jest czyściec, wyraża naszą duchową naiwność. Mistycy na czyściec patrzyli zupełnie inaczej i zachowywali wobec niego powagę, a nawet przeżywali pewną dozę strachu – nie bez powodu.
Reklama
Życie wielu świętych naznaczone było troską o dusze osób zmarłych – w ich intencji modlili się i podejmowali liczne wyrzeczenia. Święta Gertruda z Helfty, jedna z największych mistyczek swojej epoki, z ofiarowywania modlitw i cierpienia w intencji dusz czyśćcowych uczyniła motyw przewodni swojej życiowej drogi, co spotkało się z pochwałą Jezusa. W jednym z widzeń usłyszała od Niego: „Bądź pewna, moja córko, że twoje umiłowanie zmarłych nie będzie ci przeszkodą”. Święta Weronika Giuliani, która w swoich mistycznych doświadczeniach wiele razy widziała zarówno piekło, jak i czyściec, nieustannie deklarowała, że gdyby tylko mogła, doprowadziłaby do opustoszenia całego czyśćca. I faktycznie, modlitwy w intencji dusz czyśćcowych mogą skrócić im czas przebywania w tym miejscu, czego świadkami były m.in. wspomniana św. Gertruda czy św. Brygida Szwedzka, wielka mistyczka żyjąca w XIV wieku. Każdy mistyk, który widział czyściec, był gotowy podjąć wszelkie działania i przyjąć najboleśniejsze męki, byle tylko uwolnić dusze z tego miejsca pełnego bólu, lęku, samotności i ciemności. Jak ważna jest modlitwa za zmarłych, zrozumiemy, gdy wsłuchamy się w słowa innego mistyka, bliższego naszym czasom, który wielokrotnie rozmawiał z duszami czyśćcowymi, proszącymi go o modlitwę. Święty Ojciec Pio, poproszony przez jedną ze swoich duchowych córek o opisanie czyśćca, powiedział krótko, acz dosadnie: „Dusze z czyśćca wolałyby rzucić się w ogień ziemski, gdyż dla nich byłoby to niczym rzucenie się do źródła świeżej wody”. Dlaczego?
Czyściec jest stanem pośrednim, w którym dusza odbywa pokutę i dokonuje zadośćuczynienia za grzechy popełnione w czasie jej ziemskiego życia, zanim będzie mogła dołączyć do Boga w niebie. Święta Faustyna Kowalska, która dostąpiła łaski oglądania czyśćca, opisuje ten stan jako miejsce mgliste, napełnione ogniem, w którym znajduje się, jak to określiła, „całe mnóstwo dusz cierpiących”. Męki te są bardzo bolesne, o czym wspominał m.in. św. Ojciec Pio, jednak nie ogień, który trawi dusze, sprawia im największe cierpienie, lecz tęsknota za Bogiem – tego dowiedziała się z wizji czyśćca św. Faustyna. Mistyczne doświadczenia Apostołki Bożego Miłosierdzia potwierdzają inni mistycy. Służebnica Boża Wanda Broniszewska zapisała przestrogę od dusz czyśćcowych, którą otrzymała w mistycznej ekstazie: „Biada tym, co zapominają o przestrodze Pisma Świętego, że cudzołożnicy, przeklętnicy, pijacy i złodzieje królestwa Bożego oglądać nie będą... Jak liście z drzewa w jesieni, tak dusze tych grzeszników lecą do piekła. A jeżeli przez szczerą spowiedź i pokutę piekła uniknęli, to tu, do czyśćca, na długie straszne męki są skazani, bo nic nieczystego nie wejdzie do królestwa niebieskiego”.
Co najmniej sto lat...
Reklama
Czy możemy uniknąć czyśćca i od razu trafić do nieba? Święty Jan Maria Vianney twierdził, że „bardzo mało jest dusz, nawet świętych, którym udało się wejść do nieba z pominięciem czyśćca”. Od św. Małgorzaty Marii Alacoque dowiadujemy się, że przed czyśćcem nie uchroni nawet stan kapłański. W jej pismach czytamy: „Kiedy trwałam na adoracji przed Najświętszym Sakramentem w dzień Bożego Ciała, nagle stanęła przede mną osoba pogrążona w płomieniach, od których bił taki żar, iż wydawało mi się, że płonę razem z nią. W modlitewnym skupieniu ujrzałam, że przebywa ona w czyśćcu, i zaczęłam ją rzewnie opłakiwać. Powiedziała mi ona, że jest tym benedyktyńskim mnichem, który kiedyś wysłuchał mojej spowiedzi i nakazał mi przyjąć Komunię św.: w nagrodę za tę jakże słuszną radę Bóg pozwolił mu zwrócić się do mnie, bym ulżyła mu w cierpieniach, prosząc, aby przez trzy miesiące mógł mi towarzyszyć w każdym moim uczynku i każdym cierpieniu”. Czas przebywania w czyśćcu jest różny i zależy od stopnia win zmarłych. Wspomniany św. Jan Vianney daje przykład zakonnika, który przez 15 dni przebywał w czyśćcu za to, że zbyt mocno upodobał sobie spełnianie swojej woli, św. Ojciec Pio zaś zapytany przez swojego przyjaciela o to, ile lat dusza pewnego znanego im pisarza pozostanie w czyśćcu, odpowiedział ze smutkiem wypisanym na twarzy: „Co najmniej sto lat”. Modlitwa i praktyki umartwiania w intencji dusz czyśćcowych mogą skrócić czas ich pobytu w tym nieprzyjemnym miejscu, dlatego mistycy i święci tak wiele uwagi poświęcali właśnie duszom zmarłych i zachęcali do modlitwy za nie wiernych.
On jest moim niebem
Reklama
Gdy dusza opuści czyściec, wędruje do nieba. Jak więc wygląda to miejsce, do którego każdy z nas pragnie trafić? Pewnie już chcielibyśmy znać odpowiedź na to pytanie. Czy jest to możliwe? Plastyczny opis nieba znajdziemy w pismach bł. Katarzyny Emmerich, niemieckiej mistyczki z XVIII wieku. Nazywa ona niebo „niebiańską Jerozolimą”, w której dla każdego człowieka jest przygotowany dom. Mistyczka opisuje niebo jako krainę niezmąconego pokoju, harmonii i zgody, pełną niezwykle pięknych pałaców, budowli i ogrodów. „Mieszkania błogosławionych, świętych, przedstawiają mi się w widzeniach pod postacią niebiańskiej Jerozolimy, jako miasto olbrzymie o różnorodnych pałacach i ogrodach, zapełnionych cudownymi owocami i kwiatami różnych gatunków, stosownie do niezliczonych warunków i odmian szczęśliwości” – zapisała. Plastyczny język bł. Katarzyny nawiązuje do obrazów biblijnych – ewangelista Jan pisze o domu Ojca, Łukasz – o wiecznym przybytku, Mateusz określa niebo jako wieczną ucztę, a św. Paweł Apostoł w Drugim Liście do Koryntian określa je jako mieszkanie od Boga. Równie plastyczny obraz nieba podaje nam inny wizjoner – św. Jan od Krzyża. Mistyk na niebo patrzy jak na przestrzeń pełną zieleni, wypełnioną duszami, które dostąpiły łaski oglądania Boga. Część mistyków ma jednak bardziej osobową wizję nieba – dla św. Teresy od Jezusa de los Andes, mistyczki i pierwszej chilijskiej świętej, czy bł. Elżbiety z Dijon, francuskiej karmelitanki bosej, niebem jest sam Chrystus. „On jest moim nieskończonym bogactwem, moim szczęściem, moim niebem” – napisała chilijska święta. Święci zwracają naszą uwagę na to, co w niebie jest najważniejsze – bliskość Boga.
Święta Faustyna Kowalska w Dzienniczku podzieliła się swoimi duchowymi podróżami. Czytelnicy tego dzieła zwracają większą uwagę na jej przestrogi zawarte w wizji piekła czy czyśćca niż na jej zachęcające wizje nieba, a szkoda, bo Sekretarka Bożego Miłosierdzia zobaczyła, co Bóg przygotował dla tych, którzy Go miłują. „Dziś w duchu byłam w niebie i oglądałam te niepojęte piękności i szczęście, jakie nas czeka po śmierci. Widziałam, jak wszystkie stworzenia oddają cześć i chwałę nieustannie Bogu; widziałam, jak wielkie jest szczęście w Bogu, które się rozlewa na wszystkie stworzenia, uszczęśliwiając je, i wraca do źródła wszelka chwała i cześć z uszczęśliwienia, i wchodzą w głębie Boże, kontemplują życie wewnętrzne Boga, Ojca, Syna i Ducha Świętego, którego nigdy ani pojmą, ani zgłębią. To źródło szczęścia jest niezmienne w istocie swojej, lecz zawsze nowe, tryskające uszczęśliwieniem wszelkiego stworzenia” – zapisała św. Faustyna.
Mistycy, którzy widzieli piekło, czyściec i niebo, dają nam ważne przestrogi i nadzieję na życie wieczne. To od nas zależy, czy wsłuchamy się w ich głos i będziemy kroczyć ku niebu, czy też pogubimy się w tej wędrówce, by trafić tam, gdzie nikt nigdy nie chciałby się znaleźć.




