„(...) abyście byli czyści i bez zarzutu na dzień Chrystusa (...)” (Flp 1,10).
„Przygotujcie drogę Panu, prostujcie ścieżki dla Niego; (...) drogi kręte niech staną się prostymi, a wyboiste drogami gładkimi” (Łk 3, 4-5).
Już za nami pierwszy tydzień Adwentu. Czy był on dla nas czasem oczekiwania? Czy w ciągu tych siedmiu ostatnich dni pamiętaliśmy o słowach Jezusa zachęcających nas
na początku adwentowej drogi do czuwania? A jeżeli tak, to jak wyglądało to czuwanie? Czym ono zaowocowało? Jeżeli dzięki niemu udało się nam pomnożyć dobro i uniknąć zła, to podziękujmy
za to Bogu. Jeżeli zaś zmarnowaliśmy ten cenny czas, a czujemy, że tkwi w naszym sercu pragnienie jak najlepszego przygotowania się na Przyjście Pana, to nie traćmy nadziei,
jeszcze nie jest za późno. Słowo Boże dzisiejszej, drugiej Niedzieli Adwentu, wzywa nas już bardzo wyraźnie do wysiłku, do pracy nad sobą, do poprawy życia.
Przewodnikiem w czasie drogi wiodącej na spotkanie Pana staje się dla nas Jan Chrzciciel. Św. Łukasz podaje nam w dzisiejszej Ewangelii historyczny kontekst publicznego wystąpienia
tego ostatniego z proroków Starego Testamentu. Umiejscawiając tę działalność Jana Chrzciciela w kontekście historii powszechnej, Ewangelista chce w ten sposób podkreślić,
że właśnie wówczas „skierowane zostało słowo Boże do Jana, syna Zachariasza, na pustyni” (Łk 3, 2). To Boże słowo przez wiele wieków było kierowane do narodu wybranego jako zachęta do
trwania w nadziei na zbawienie. Teraz jednak Bóg poprzez usta Jana Chrzciciela zapowiada bliskie już wypełnienie wszystkich obietnic, ale do tego naród wybrany musi się przygotować. Stąd też
słowa Jana: „Przygotujcie drogę Panu, prostujcie ścieżki dla Niego; (...) drogi kręte niech staną się prostymi, a wyboiste drogami gładkimi” (Łk 3, 4-5). Te słowa zaczerpnięte
od proroka Izajasza nie wymagały wyjaśnienia. Ich sens był oczywisty. Nie wszyscy jednak potrafili je przyjąć i wypełnić. Jak wiemy z następnych kart Ewangelii, właśnie ci, których
imiona św. Łukasz wymienił jako wyznaczniki ówczesnej historii, okazali się najbardziej oporni.
Słowa Jana Chrzciciela nie ucichły w ciągu wieków, ale brzmią nadal i każdego z nas wzywają do określonej postawy. Po decyzji na adwentową próbę refleksji nad sobą,
po wyrażeniu chęci oczekiwania na Przyjście Pana, nadszedł czas na adwentową przemianę. Mamy wyprostować drogi swojego życia tak, aby nie prowadziły na manowce, ale ku spotkaniu z Chrystusem,
który jest naszym Zbawicielem. Mamy usunąć ze swojego życia wszelkie pagórki pychy, egoizmu i tego wszystkiego, co czyni nas niewolnikami grzechu. Nie można bowiem ciągle uciekać
przed tym, co boli i czego się wstydzimy. Kto tak postępuje, nigdy nie zazna spokoju. Ucieczka w tzw. - holizmy (alko-, sekso-, praco-, telewizjo-, komputero-) nie jest żadną
drogą wyjścia. To prowadzi do jeszcze większej rozpaczy i wewnętrznej pustki. Jedynym sensownym rozwiązaniem jest powrót do Boga. Nawrócenie, przemiana siebie, to oczywiście duży wysiłek, ale
warto go podjąć, aby „być czystym i bez zarzutu na dzień Chrystusa” (por. Flp 1, 10).
Słowo Boże zostało skierowane do Jana na pustyni (por. Łk 3, 2). Miejsce, w którym ów prorok przebywał wyróżniało się więc spokojem i ciszą. Jan dzięki temu doskonale znał
wartość samotności oraz wiedział, co trzeba zrobić, aby usłyszeć głos Boga. Czy komentarz jest tu potrzebny? Czy konieczne są wyjaśnienia? Bóg przede wszystkim mówi do człowieka w ciszy! Może
warto zatem ograniczyć korzystanie z walkmanów, komputerów i telewizorów po to, aby wyciszyć swoje serce i pozwolić Bogu „dojść do słowa”. Adwent, który aktualnie
przeżywamy jest wspaniałą ku temu okazją. Nie zmarnujmy więc tego daru, ale powalczmy każdego dnia o wyjątkowo cenny czas pustyni. Nie lękajmy się samotności i ciszy! Bóg da nam
o wiele więcej niż świat.
Pomóż w rozwoju naszego portalu