Reklama

Białoruskie epizody cz. II

Wołczyn - miejsce narodzin i spoczynku ostatniego króla Polski

Niedziela podlaska 33/2005

Ksiądz kanonik Jan Wasilewski doskonale zadbał o to, abyśmy nie mieli czasu na jakiekolwiek obcowanie z nudą. Genezę powstania kościoła w Wołczynie i jego związek z ostatnim polskim monarchą przedstawiła Swietłana Romanowicz z Brześcia, naukowiec - antropolog i badacz Wołczyna. Pełni ona funkcję prezesa fundacji „Dziedzictwo. Kościół w Wołczynie”, zainicjowanej przez grupę kilkudziesięciu entuzjastów, miłośników historii i kultury. Jest wśród nich także ks. Jan Wasilewski, wielce zaangażowany w odzyskanie świątyni dla tamtejszej społeczności katolickiej.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Historia kościoła

W 1729 r. położono kamień węgielny pod budowę kościoła w Wołczynie. Inicjatorem powstania świątyni był ojciec ostatniego króla Polski Stanisława Augusta Poniatowskiego. Dobra wołczyńskie otrzymał on jako posag żony Konstancji Poniatowskiej z Czartoryskich. W pierwszych zamierzeniach kościół w Wołczynie miał być zbudowany z drewna. Najprawdopodobniej Poniatowski zmienił plany, a drewno zgromadzone na kościół przekazał na budowę cerkwi w Wołczynie.
17 stycznia 1732 r. ok. godziny 10.00 rano urodził się w Wołczynie ostatni polski monarcha i tego samego dnia został ochrzczony „z wody”, a po miesiącu odbył się właściwy chrzest ze wszelkimi obrzędami obowiązującymi w Kościele katolickim. Nie ma jednoznacznych informacji czy ceremonia odbyła się w Wołczynie.
Nieopodal świątyni znajdował się przepiękny pałac, wzorowany architektonicznie na Wersalu. Wołczyńska świątynia stanowiła początek zespołu pałacowego. Całość usytuowana była na terenie kilkunastohektarowego parku, którego fragmenty zachowały się do chwili obecnej. Specjalnie na potrzeby rekreacyjne parku hodowano renifery.
Kościół zbudowany został w stylu późnego baroku (rokoko). Początkowo projekt kościoła miał być realizowany w Warszawie, w miejscu kościoła św. Jana. Uznano jednak, że jego wygląd architektoniczny jest zbyt świecki i zrezygnowano z realizacji przedsięwzięcia w stolicy. Kościół został konsekrowany w 1743 r. Końcowe prace budowlane prowadził już nowy właściciel - Czartoryski, który nabył te dobra od Poniatowskiego.
Początkowo wygląd świątyni był nieco odmienny. Czartoryski zamienił drewniane wazony usytuowane w górnej części na figury czterech ewangelistów. Obecnie pozostał tylko jeden - Święty Jan. W związku z tą sytuacją powstało takie dziwne powiązanie. Nie wiadomo czy jest to zbieg okoliczności czy też jakieś przesłanie. Jego treść jest następująca: „Stanisław August Poniatowski był założycielem bractwa masońskiego Świętego Jana, koronowano go w kościele św. Jana w Warszawie, w tejże świątyni znajduje się jego symboliczny grób; na wołczyńskim kościele pozostała figura św. Jana i obecnie księdza zaangażowanego w sprawę kościoła też mamy Jana (Wasilewskiego)”.
W 1924 r. przyjechał do Wołczyna architekt z Warszawy Jan Krauze, który opisał podziemia tego kościoła. W chwili obecnej miejsce to jest niedostępne, ponieważ ktoś je kiedyś zamurował. Początkowo architekci podejrzewali, że pod główną nawą świątyni nie ma żadnych podziemi. Wspomniany J. Krauze napisał, iż znajdują się tam rozbite figury i ludzkie piszczele. Przypuszcza się, że zgodnie z tradycją musi być tam pochowany ktoś z Czartoryskich, jako jeden z fundatorów naszej świątyni. Zostały nienaruszone dwie z czterech krypt, w których z pewnością znajdują się czyjeś szczątki.
W 1866 r. kościół zamieniono na cerkiew. W związku z tym został on gruntownie przebudowany. Od strony zachodniej dobudowano babiniec, a oryginalne wejście ze wschodniej strony zamurowano.
Wyposażenie kościoła było bardzo bogate. Ołtarz główny zdobił obraz Świętej Trójcy, który prawdopodobnie znajduje się teraz w Niemirowie. Po prawej stronie znajdował się ołtarz Świętego Stanisława Biskupa, a po lewej ołtarz Nawiedzenia Najświętszej Maryi Panny. Przy każdym z nich znajdowały się drewniane, pozłacane figury Aniołów, a w cyrklach trójkąt z napisem hebrajskim Jahwe. Trójkąt ozdobiony był blaszanymi, pozłacanymi promieniami słonecznymi i obłokami. Na dachu kościoła znajdowała się wieżyczka z zegarem ufundowanym przez Czartoryskich. W latach 30. XX wieku zegar ten jeszcze funkcjonował. W 1918 r. świątynię w stanie opłakanym zwrócono społeczności katolickiej. Ostatni proboszcz kościoła, ks. Szeszewicz zmienił blachę na dachu świątyni. Archiwum i wyposażenie świątyni 27 kwietnia 1945 r. ksiądz i parafianie wywieźli do Polski.

Reklama

Związek świątyni z ostatnim monarchą

W 1938 r. przywieziono do Wołczyna trumnę ze zwłokami króla Stanisława Augusta Poniatowskiego. Na podstawie zachowanych dokumentów dotyczących przejęcia trumny dowiadujemy się, że „trumnę przejęto 14 lipca o godzinie 23.15”. Przygotowanie krypty, w której miały spocząć zwłoki Stanisława Augusta Poniatowskiego, zajęło tydzień. Transport zwłok z ówczesnego Leningradu (Sankt Petersburg) odbywał się w specjalnie do tego celu zrobionej, dużej skrzyni. Po przyjeździe do Wołczyna skrzynia z trumną nie zmieściła się w przygotowanej krypcie i w związku z tym postawiono ją na poziomie podłogi kościoła i zamknięto drzwi przykryte kratą.
W 1938 r. co najmniej czterech mieszkańców Wołczyna, którzy uczęszczali do szkoły, która znajdowała się na plebanii opowiadało, że przychodzili tu na wycieczki z ówczesną nauczycielką Watmanowską. Trumna ze szczątkami króla do 1945 r. stała nienaruszona.
Po wyjeździe ostatniego księdza do Polski sowieccy pogranicznicy postanowili sprawdzić, co zostało w kościele i zrobili swoistą rewizję, łącznie z otwarciem trumny. Wielu wyjeżdżających Polaków przyszło pożegnać się ze świątynią i miejscem, gdzie spędzili wiele lat życia. Większość widziała i przekazała wiadomość o poczynaniach pograniczników. Opowiadali, że wieko trumny było szklane. Z ciała króla osypywał się pył, co świadczy o degradacji miękkich tkanek po mumifikacji. W trumnie znajdowały się: przepiękna szabla królewska, korona srebrna pozłacana, krzyż, puszka z zabalsamowanym sercem. Puszka z trzewiami stała obok trumny. Płaszcz pogrzebowy, bogato zdobiony, wyglądał jak nowy. Niektórzy mieszkańcy opowiadali, że w trumnie znajdowały się tkaniny jedwabne biało-czerwone. Trudno jest nie dać wiary tym przekazom, ponieważ oni nie mogli wcześniej wiedzieć, co zawierała trumna. W późniejszym terminie zostały one potwierdzone dokumentami archiwalnymi z Sankt Petersburga, że wszystkie te precjoza znajdowały się przy pochówku.
W nocy z 27 na 28 kwietnia 1945 r. ktoś specjalnie nie zamknął bocznych drzwi i włamano się do kościoła. Swietłana Romanowicz dotarła do jednego ze sprawców włamania. Ok. godziny 5.00 rano w krypcie było ciemno, co utrudniało szabrowanie. Wszystkie wyciągane z trumny przedmioty wynoszono do kościoła w celu obejrzenia. Skradziono wówczas złoty krzyż wielkości ok. 15 cm (nie ma jednoznacznej opinii, czy był to krzyż trumienny, czy też jakiś order) oraz pogrzebowy płaszcz. Ekspedycja prof. Gieysztora w 1989 r. nie znalazła nawet resztek płaszcza, który skradziony został w pamiętnym 1945 r. historia z nim związana mówi, że noszono go po Wołczynie z zamiarem sprzedaży. Sprawca kradzieży tego płaszcza zmarł niespodziewanie w miejscowej pijalni piwa „z nieznanych przyczyn”.
W związku z kradzieżą odbyła się sprawa sądowa. Dowódca stacjonującej we wsi jednostki pograniczników został za incydent z kradzieżą ukarany degradacją na niższy stopień oficerski. Postępowanie sądowe, w związku z niewielką ilością materiału dowodowego, umorzono.
Powtórne włamanie do kościoła i otwarcie trumny króla Stanisława Augusta miało miejsce wiosną 1949 r. Latem tego samego roku miejscowe dzieci bawiły się czaszką i koroną królewską. Wówczas ktoś, kto obecnie mieszka w Kazachstanie (ponad osiemdziesięcioletni mieszkaniec Wołczyna) pozbierał te przedmioty oraz kości i pochował na miejscowym cmentarzu. Według opinii mieszkańców, jesienią 1949 r. widziano w trumnie jakieś szmaty podobne do cerkiewnych, tzn. haftowane, aksamitne, a także koronę i szablę. Później ślad po tych przedmiotach zaginął.
W latach 1971-72 jeden z historyków z Mińska pisał pracę doktorską na temat ruchu komunistycznego w Wołczynie. Podczas zbierania materiałów rozmawiał z nauczycielem Jurczykiem, u którego mieszkańcy miejscowości w 1945 r. widzieli różne przedmioty związane z pochówkiem, m.in. guziki z munduru królewskiego i złoty krzyż. Tenże doktorant opowiadał, iż w tym samym czasie widział u tegoż nauczyciela w mieszkaniu koronę królewską. Podejrzenia niniejsze nie są bezpodstawne. Świadczyć o tym może duża zamożność tego człowieka, jak również jego wiedza na temat wartości wymienionych przedmiotów. Istnieją przypuszczenia, że korona znajduje się w Wołczynie, Brześciu lub Mińsku.
„Od 1992 r. w czwartki (na pamiątkę słynnych Obiadów Czwartkowych organizowanych przez króla Stanisława Augusta Poniatowskiego w Warszawie) przyjeżdżaliśmy tu porządkować teren przy kościele. W pierwszym roku udało się nam wykarczować niesamowicie zarośnięty teren. Przyjeżdżało wielu Polaków. Ci, co pamiętają teren sprzed 12 lat, nie mogą uwierzyć, że udało się go nam tak uprzątnąć” - mówi ks. Jan Wasilewski.

(Cdn.)

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Podziel się:

Oceń:

0 0
2005-12-31 00:00

Wybrane dla Ciebie

Dziś jest tylko jeden plan: krzyż

Didgeman/pixabay.com

Rozważania do Ewangelii J 18, 1 – 19, 42.

Więcej ...

Gorzkie Żale to od ponad trzech wieków jedno z najpopularniejszych nabożeństw pasyjnych w Polsce

2024-03-28 20:27

Karol Porwich/Niedziela

Adoracja przy Ciemnicy czy Grobie Pańskim to ostatnie szanse na wyśpiewanie Gorzkich Żali. To polskie nabożeństwo powstałe w 1707 r. wciąż cieszy się dużą popularnością. Tekst i melodia Gorzkich Żali pomagają wiernym kontemplować mękę Jezusa i towarzyszyć Mu, jak Maryja.

Więcej ...

Nuncjusz Apostolski w Wielki Czwartek: Każdy dobry uczynek względem drugiego człowieka jest posługą mycia nóg

2024-03-29 08:56

Episkopat news

Każdy dobry uczynek względem drugiego człowieka - zwłaszcza cierpiącego i tego, który nie cieszy się wielkim poważaniem - jest posługą mycia nóg. Do tego właśnie wzywa nas Pan: uniżyć się, nauczyć się pokory i odwagi dobroci - mówił Nuncjusz Apostolski w Polsce abp Antonio Guido Filipazzi w homilii Mszy św. Wieczerzy Pańskiej, której przewodniczył w Sanktuarium Narodowym św. Andrzeja Boboli w Warszawie.

Więcej ...

Reklama

Najpopularniejsze

Przerażające dane: 1937 osób między 15. a 17. rokiem...

Wiadomości

Przerażające dane: 1937 osób między 15. a 17. rokiem...

Nowenna do Miłosierdzia Bożego

Wiara

Nowenna do Miłosierdzia Bożego

Dziś Wielki Czwartek – początek Triduum Paschalnego

Kościół

Dziś Wielki Czwartek – początek Triduum Paschalnego

Triduum Paschalne - trzy najważniejsze dni w roku

Triduum Paschalne - trzy najważniejsze dni w roku

Bratanek Józefa Ulmy o wujku: miał głęboką wiarę,...

Kościół

Bratanek Józefa Ulmy o wujku: miał głęboką wiarę,...

Jak przeżywać Wielki Tydzień?

Wiara

Jak przeżywać Wielki Tydzień?

Abp Galbas: Mówienie, że diecezja sosnowiecka jest...

Kościół

Abp Galbas: Mówienie, że diecezja sosnowiecka jest...

Świadectwo Abby Johnson: to, że zobaczyłam aborcję na...

Wiara

Świadectwo Abby Johnson: to, że zobaczyłam aborcję na...

Komisja Liturgiczna: apel do kapłanów o wygłaszanie...

Kościół

Komisja Liturgiczna: apel do kapłanów o wygłaszanie...