Reklama

Wiara

Teolog: śmierć uświadamia, że życie nie jest produktem naszych rąk, ale darem od Boga

Julia A. Lewandowska

Mimo jednoznacznej wypowiedzi Katechizmu coraz więcej teologów zauważa, że tezy o śmierci jako skutku grzechu pierworodnego w świetle aktualnego stanu naszej wiedzy o świecie nie da się utrzymać bez zastrzeżeń - mówi w rozmowie z KAI ks. dr Krzysztof Porosło. Dogmatyk z UPJPII wyjaśnia zagadnienia związane ze śmiercią, wskrzeszeniami czy modlitwą za zmarłych.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

- A w jaki sposób nasza modlitwa pomaga zmarłym?

- Obawiam się, że większość wiernych rozumie to trochę w odniesieniu do praktyki, którą w pewnym czasie Kościół stosował, a od której zdecydowanie odszedł, że człowiek po śmierci otrzymuje za całe zło swojego życia karę czyśćca liczoną w setkach lub tysiącach lat, analogicznie do kumulacji lat w amerykańskich wyrokach sądowniczych. Traktując czyściec jako stan pośredni zupełnie arbitralnie zaczęto wymyślać, ile lat czyśćca może być za dany grzech, i jakie dobro i jaka modlitwa mogą „skasować” te lata kary. Ale nie o to chodzi w modlitwie za zmarłych, że np. dziesiątka różańca „kasuje” 2 lata kary czyśćcowej. Tu chodzi o miłość i dobroć, która ma moc zmieniania człowieka. Tak, jak zło, które popełnialiśmy za życia nas „odkształcało”, sprawiało, że karłowacieliśmy w swoim człowieczeństwie, że w momencie śmierci nie byliśmy na własną miarę, nie byliśmy takimi, jakimi chciał nas mieć Bóg, tak dobro przez nas czynione i okazywane nam przez innych działa na nas dokładnie odwrotnie. Miłość drugiego człowieka potrafi nas kształtować, przemieniać, uskrzydlać, wydobywać z nas prawdę o nas, której sami nie bylibyśmy w stanie urzeczywistnić. Po drugie i zarazem najważniejsze, najpełniejszą formą modlitwy za zmarłych zawsze jest Eucharystia ponieważ jest modlitwą Chrystusa, który włączą w nią swój Kościół. To On, zjednoczony z nami, w naszym imieniu, przedstawia modlitwy swojemu Ojcu i równocześnie w pełni Mu się ofiarowuje, a więc jednoczy się z Nim. Ofiarowanie Mszy św. w intencji kogoś zmarłego, jest włączeniem go w ofiarowanie się Pana Jezusa, a w Nim, zjednoczenie go z Bogiem. Odprawiając Eucharystię w intencji konkretnego zmarłego, możemy powiedzieć, że Kościół decyduje się przekazać to, co otrzymuje we Mszy św., jej owoce, konkretnej osobie. A najważniejszymi owocami Mszy św. jest komunia z Bogiem, przebaczenie grzechów i tym samym życie wieczne.

- A po co taka modlitwa, skoro zmarłym, którzy są w piekle, ona nie może pomóc, zmarli w niebie jej nie potrzebują, a ci, co są w czyśćcu pójdą i tak do nieba?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

- Modlimy się za wszystkich zmarłych, ponieważ o nikim Kościół nigdy się nie wypowiedział z całą pewnością, że jest potępiony i jest w piekle. Modlimy się, bo mamy nadzieję, że zmarli są w czyśćcu i za sprawą naszej modlitwy dojrzewają do pełnej jedności z Bogiem. Za tych, którzy z całą pewnością są w niebie (błogosławieni i święci) również się już nie modlimy, ale modlimy się za ich wstawiennictwem. Nasza modlitwa będąca aktem miłości względem zmarłych dotyczy zatem tych, co do których mamy nadzieję, że możemy im w ten sposób pomóc. Właśnie miłość jest tym, co nas popycha do modlitwy za zmarłych będących w czyśćcu, nawet jeśli z czyśćca droga jest tylko jedna, do Boga, do nieba. Ta modlitwa ma sens, bo jak kocham kogoś to chcę jego największego szczęścia. Wiedząc, że ci zmarli jeszcze nie są w pełni zjednoczeni z Bogiem, co będzie ich pełnią szczęścia, chcę tego dla nich. Jak to kiedyś trafnie ujął ks. Wojciech Węgrzyniak, „jeśli zmarli idą do domu Ojca niebieskiego, to dlaczego ich nie «podwieźć»?”.
W kontekście modlitwy za zmarłych będących w czyśćcu trzeba podkreślić jeszcze wymiar solidarności i wspólnotową wizję życia wiecznego. Oczyszczające spotkanie z Jezusem Chrystusem po śmierci oznacza również spotkanie z braćmi i siostrami, którzy są z Nim zjednoczeni. Ogień oczyszczający musi we mnie stworzyć naczynie gotowe pomieścić nie tylko Boga, ale również tych, którzy żyją w Bogu. Równocześnie nie wchodzę w to spotkanie sam, ale idę zjednoczony z innymi w miłości i otoczony ich modlitwą wstawienniczą. W ten sposób, jeśli możemy tak powiedzieć, pokazujemy Bogu, że rozumiemy o co chodzi z niebem, które jest życiem we wspólnocie z Bogiem i świętymi. Już na ziemi realizujemy ten sposób życia, zespalając się w miłości tak ściśle, że nawet granica śmierci nie potrafi rozerwać tej więzi miłości, pamięci i dobra, które wzajemnie sobie przekazujemy. Okazuje się, że dla miłości w zastępstwie drugich nie istnieje granica śmierci, ale możemy pomagać sobie i wzajemnie się obdarowywać po tej i po tamtej stronie życia: w czyśćcu żyjący pomagają zmarłym, zaś na ziemi zmarli będący w niebie pomagają żyjącym. W tak rozumianej wizji czyśćca żadne dobro nie przepada, bo nawet jak zmarły, za którego się modlę, jest już w niebie i nie potrzebuje mojej modlitwy, ten – nazwijmy go tak – „nadmiar dobra i miłości” zostaje przekazany innemu członkowi ciała Chrystusa, bo nie tylko zależy nam na tym, aby nasz krewny był zjednoczony z Bogiem, ale żeby całe ciało Chrystusa osiągnęło pełnię nieba.

- Dlaczego dziś nie słyszy się o wskrzeszeniach? Jezus mówił, żeby nie tylko uzdrawiać i wypędzać złe duchy, ale i wskrzeszać umarłych. Czemu Kościół nie modli się o wskrzeszenie? Czemu liturgia nie przewiduje takich modlitw?

- Mam wrażenie, że w przeciągu kilku ostatnich lat, głównie za sprawą ruchu charyzmatycznego, od czasu do czasu daje się słyszeć o wskrzeszeniu jako najwyższej formie modlitwy uzdrowienia. Wystarczy tu chociażby wspomnieć osobę o. John’a Bashobory, który podczas rekolekcji na Stadionie Narodowym opowiedział o wskrzeszeniu, które miało miejsce w czasie jego modlitwy wstawienniczej nad osobą, u której lekarze stwierdzili już zgon. O ile o. Bashabora opowiada o tym z wyczuwalną skromnością i ukierunkowaniem na Jezusa, inny ze znanych charyzmatyków często zaczyna swoje świadectwo od stwierdzenia, że na własne oczy widział już wszystkie możliwe cuda z wyjątkiem wskrzeszenia. Ale to tylko kwestia czasu. Jak zatem podejść do tego typu wypowiedzi?
Bez wątpienia mamy olbrzymią nieufność wobec możliwych cudów uzdrowienia przez Boga i tym bardziej wobec możliwości wskrzeszenia zmarłego człowieka. Ta nieufność i powątpiewanie w jakiś sposób jest naturalne i uzasadnione. Po prostu nigdy na własne oczy nie widzieliśmy wskrzeszenia. A nawet, jak o jakimś słyszymy – jak o przypadku, o którym mówił o. Bashabora – od razu włącza się nam tryb racjonalizowania i stwierdzenia, że to tylko lekarze stwierdzili zgon, ale pewnie się pomylili i ta osoba tak naprawdę nie była martwa. Nawet w naukowej egzegezie biblijnej znajdziemy komentarze, które wyjaśniają, że wskrzeszenia dokonane przez Jezusa tak naprawdę nie były wskrzeszeniami, ale wiedza medyczna tamtych ludzi nie potrafiła np. odróżnić stanu śpiączki od śmierci. Na tej drodze możemy ogołocić całe Pismo Święte z wymiaru boskiej wszechmocy.

Reklama

- Ale w hagiografiach całkiem często pojawiają się świadectwa o wskrzeszeniach dokonywanych za wstawiennictwem świętych…

- Nie zapomnę, jakie wrażenie na mnie zrobiła pewność odpowiedzi udzielanych przez powszechnie poważnego i osobiście przeze mnie bardzo cenionego historyka, o. Tomasza Gałuszkę OP, na pytania o wskrzeszenia i cuda dokonywane w średniowieczu przez jego współbraci, jak chociażby św. Jacka Odrowąża czy św. Wincentego Ferreriusza. Spodziewałem się, że będzie on wyjaśniał je kontekstem kulturowym, stylem dawnych relacji historycznych, a on bez chwili wahania odpowiadał: „ To nie są opowieści z mchu i paproci. Cud wymaga weryfikacji – doskonale o tym wiedzieli ci, którzy spisywali «Żywot św. Jacka». [...] Cud musiał być udokumentowany. [...] Znamy listę świadków, którzy potwierdzali, że cuda dokonane przez św. Jacka są godne wiary. Nie jesteśmy w stanie tego podważyć”. W innym wywiadzie na pytanie o to, czy jako historyk nie ma problemów z wiarą w cuda, jasno stwierdził: „Nie mam. Wierzę w nie. Przecież Jezus powiedział, że ci, którzy w Niego wierzą będą czynili jeszcze większe rzeczy niż On (J 14,12)”. Przecież to takie proste.
Jasno Pismo Święte mówi, że „dla Boga nie ma nic niemożliwego” (Łk 1,37). Bóg, jeśli chce, to może kogoś wskrzesić, a więc przywrócić go do biologicznego życia. Z punktu widzenia teologicznego nic nie stoi na przeszkodzie, aby taki znak dokonał się za sprawą modlitwy wstawienniczej ucznia Chrystusa. Bez wątpienia jedną z przyczyn tego, że o wskrzeszeniach się nie słyszy, jest po prostu nasz brak wiary w to, że Bóg faktycznie może to uczynić. Z łatwością powtarzamy słowa Pana Jezusa „Jeśli będziecie mieć wiarę jak ziarnko gorczycy, powiecie tej górze: «Przesuń się stąd tam!», a przesunie się. I nic niemożliwego nie będzie dla was” (Mt 17,20). Ilu z nas jednak wierzy, że faktycznie góra może się przesunąć? Nie próbujemy nawet się tak modlić, żeby się nie skompromitować i nie wyjść na totalnych głupków.

- A co z liturgią? Mamy różne formularze Mszy w przeróżnych potrzebach, od zdrowia po pogodę, czemu nie o wskrzeszenie?

- Oczywiście gdyby tylko nasza niewiara była przyczyną braku cudów wskrzeszenia, z pewnością liturgia Kościoła znałaby formularze i modlitwy o wskrzeszenia. Nasz Mszał, o ile ma formularze modlitw o uzdrowienie, to rzeczywiście formularza z prośbą o wskrzeszenie w nim nie znajdziemy. Przyczyną jest to, że chociaż Bóg, jeśli będzie chciał i będzie widział rację za tym, może uczynić znak przywrócenia kogoś do ziemskiego życia, jak uczynił chociażby z Łazarzem, to jednak nasza nadzieja jest złożona w zmartwychwstaniu ciała na końcu czasów i w życiu wiecznym w zjednoczeniu z Bogiem, do którego bramą dla każdego z nas jest śmierć.
Znamienne jest to, że ilekroć Pan Jezus mówił o śmierci fizycznej kogoś, to wskazywał, że ta osoba tylko śpi. Zresztą już pierwsi chrześcijanie dokonali zmiany terminologii w odniesieniu do śmierci. Określenie nekropolia – „miasto umarłych” zastąpili słowem koimeterion – cmentarz, które pochodzi od greckiego czasownika koimao oznaczającego „spać”. O śmierci zaś mówili, że jest ona snem, zaśnięciem w Chrystusie. Świadczy o tym również terminologia liturgiczna, gdzie wciąż w modlitwach liturgicznych modląc się za zmarłych mówimy o tych, którzy zasnęli z nadzieją zmartwychwstania (II Modlitwa eucharystyczna: in spe resurrectionis dormierunt). Taka terminologia jakby osłabiała moc śmierci, która nie jest już czymś przerażającym (w normalnym doświadczeniu raczej bardzo lubimy sen i czekamy na niego, żeby odpocząć po trudach całego dnia) ani ostatecznym (kładziemy się spać w oczekiwaniu obudzenia kolejnego dnia).
Dla Jezusa naprawdę przerażającą jest śmierć, jaka może przyjść do człowieka z powodu grzechu. To ona ma moc ostateczności, to ona jest śmiercią, której należy się bać, która wzbudza w Jezusie przerażenie tak wielkie, że ten doświadcza poruszenia wnętrzności (tetaraktai), kiedy musi się z nią zmierzyć. W tym sensie możemy zapytać czy faktycznie Kościół nie wskrzesza umarłych? Robi to na okrągło. Sam już w swojej krótkiej, bo sześcioletniej posłudze kapłańskiej sakramentalnie pośredniczyłem w takim wskrzeszeniu nieskończoną ilość razy. Człowiek, który po grzechu ciężkim klęka u konfesjonału, wraz z rozgrzeszeniem otrzymuje łaskę nowego życia, zostaje wskrzeszony z duchowej śmierci, jedynej, która ma moc odebrać życie człowiekowi aż na wieczność. Święty Tomasz z Akwinu powie nawet więcej, że nie tylko jest to wskrzeszenie człowieka do życia w łasce, do komunii z Bogiem, ale nawet porównuje to do dzieła stworzenia z niczego. Różnica między życiem w grzechu a życiem w łasce uświęcającej jest dla Tomasza tak wielka, jak między nieistnieniem a istnieniem.

***

Ks. dr Krzysztof Porosło - kapłan archidiecezji krakowskiej, w 2015 r. rozpoczął studia doktoranckie z teologii dogmatycznej na Uniwersytecie Nawarry w Pampelunie (Hiszpania), które ukończył w 2019 r. obroną doktoratu. Od 2019 r. wykłada teologię dogmatyczną na Uniwersytecie Jana Pawła II w Krakowie oraz posługuje jako duszpasterz akademicki PATMOSu przy tymże uniwersytecie. Jest pomysłodawcą i współorganizatorem rekolekcji liturgicznych „Mysterium fascinans”, które odbywają się od 2008 r. Jest autorem lub redaktorem 15 książek poświęconych przede wszystkim zagadnieniom liturgicznym (np. „Święta codzienność. O liturgii przemieniającej życie”, Kraków 2018; "Zobaczyć Boga. Chrześcijański sens śmierci, liturgia pogrzebu, modlitwa za zmarłych", Kraków 2019). Jego największą pasją jest teologia liturgii. Strona internetowa: baptysterium.pl

Podziel się:

Oceń:

0 0
2019-11-02 10:56

[ TEMATY ]

Wybrane dla Ciebie

Zmarł ks. prał. Zenon Mońka - liturgista i wychowawca kapłanów

GRAZIAKO

Więcej ...

Przerażające dane: 1937 osób między 15. a 17. rokiem życia skorzystało w ub.r. z tabletki "dzień po"

2024-03-27 09:25

Adobe Stock

Minister zdrowia Izabela Leszczyna poinformowała, że w ubiegłym roku 15-latki stanowiły 2 proc. osób korzystających z tabletki "dzień po". Dodała, że w tym czasie 1937 osób między 15. a 17. rokiem życia skorzystało z tabletki "dzień po".

Więcej ...

Słodko - gorzka wspólnota

2024-03-29 15:18

Dziar

Więcej ...

Reklama

Najpopularniejsze

Nowenna do Miłosierdzia Bożego

Wiara

Nowenna do Miłosierdzia Bożego

Dziś Wielki Piątek - patrzymy na krzyż

Kościół

Dziś Wielki Piątek - patrzymy na krzyż

Ponad 50 tysięcy widzów w polskich kinach na pokazach 4....

Wiara

Ponad 50 tysięcy widzów w polskich kinach na pokazach 4....

Całun Turyński – badania naukowe potwierdzają, że nie...

Wiara

Całun Turyński – badania naukowe potwierdzają, że nie...

Bratanek Józefa Ulmy o wujku: miał głęboką wiarę,...

Kościół

Bratanek Józefa Ulmy o wujku: miał głęboką wiarę,...

Jak przeżywać Wielki Tydzień?

Wiara

Jak przeżywać Wielki Tydzień?

Świadectwo Abby Johnson: to, że zobaczyłam aborcję na...

Wiara

Świadectwo Abby Johnson: to, że zobaczyłam aborcję na...

Komisja Liturgiczna: apel do kapłanów o wygłaszanie...

Kościół

Komisja Liturgiczna: apel do kapłanów o wygłaszanie...

Abp Galbas: Mówienie, że diecezja sosnowiecka jest...

Kościół

Abp Galbas: Mówienie, że diecezja sosnowiecka jest...