W liturgii adwentowej zastanowiło mnie, że Pan Bóg zwleka i nie przychodzi. Już św. Piotr zauważył wielkie zniecierpliwienie wśród pierwszych chrześcijan, którzy pewnie sądzili, że Chrystus szybko wróci na ziemię i doprowadzi do odnowienia całego stworzenia. Wyobrażam sobie, że cierpliwie czekali kilka lat, a potem zabrakło im cierpliwości. A co dopiero mamy powiedzieć my, którzy żyjemy już ponad 2000 lat od czasów Jezusa? Myślę, że światu zaczyna brakować cierpliwości w oczekiwaniu na powtórne przyjście Chrystusa i już nie ma w nas jakiegoś przekonania, że to może na przykład nastąpić w zaczynającym się roku 2006. Dlaczego Pan Bóg zwleka? Czy musi czekać, aż się sami wykończymy albo aż wykończą nas powodzie, huragany i trzęsienia ziemi?”
Grzegorz
Oj tak, do Boga trzeba mieć dużo cierpliwości! Musimy cierpliwie czekać na Jego ostateczne przyjście, i to jeszcze w pełnej gotowości, mimo że nie przychodzi już od tylu wieków. Musimy być cierpliwi w sytuacji, kiedy nie reaguje na zło, nie zrzuca niszczącej bomby na złodziei, cwaniaków, oszustów czy zboczeńców. Wielkiej dawki cierpliwości wymaga, kiedy widzi się, że czasem tym cwaniakom powodzi się nawet lepiej niż nam, którzy próbujemy żyć, jak Bóg przykazał. Do Pana Boga trzeba mieć też cierpliwość wtedy, gdy się o coś gorąco modlimy, a On nie wysłuchuje i nie wiadomo, czy jest to odpowiedź negatywna, czy też odpowiedź w stylu: „poczekaj!”. To wszystko wymaga z naszej strony dużej cierpliwości, żeby nie odejść, żeby nie obrazić się na Boga i żeby wytrwale czekać w wielkiej ufności. Ale tak sprawa wygląda z naszej strony. To tylko nam się czasem wydaje, że Bóg poddaje nas próbie w cnocie cierpliwości. W rzeczywistości te wszystkie znaki zwlekania Pana Boga są dowodem na to, że to On jest bardziej cierpliwy niż my. Pisze o tym wspomniany przez Ciebie św. Piotr. „Niektórzy sądzą, że Pan zwleka, ale On jest cierpliwy w stosunku do was” (por. 2 P 3, 9). Wyobraź sobie, że każdy nowy rok, nowy dzień to jest szansa na nawrócenie. Gdyby w tym momencie przyszedł Chrystus, może zastałby Ciebie i mnie nieprzygotowanych do tej chwili. Bóg daje nam każdy nowy dzień, bo jest cierpliwy i stwarza nam warunki do naprawy wyrządzonego zła. Podobnie ma się sprawa z Jego dość opieszałym traktowaniem ludzi złych. Jeśli Bóg nie zsyła na nich w tym momencie żadnej kary, to pewnie dlatego, że cierpliwie czeka na ich nawrócenie i przemianę życia. Zwlekanie Pana Boga to dla nas czas szansy na poprawę i dowód wielkiej cierpliwości Boga - cierpliwości, która wynika z Jego olbrzymiej miłości do nas. Dlaczego Pan zwleka czasem ze spełnianiem naszych modlitw? Mocno wierzę, że Bóg mówi „poczekaj” dla większego dobra. On wie lepiej, czego nam potrzeba, i Jego zwlekanie jest zawsze jakąś drogą dla niewyobrażalnie większej korzyści dla nas. Prosiłem kiedyś jedną studentkę, aby poczekała z decyzją o małżeństwie. Ona jednak, wystraszona wizją staropanieństwa, wyszła za chłopaka, z którym niewiele ją łączyło. Dziś przeżywa gehennę w swoim życiu małżeńskim. Nie przyjęła rady, by zaczekać. Bóg mówi „poczekaj” również w wielu sytuacjach życia duchowego. Czasem przeżywam długie dni, kiedy trudno mi odczuć jakiś bliski kontakt z Bogiem. Modlę się wtedy i trochę złoszczę na Boga, że nie odpowiada na moje zapotrzebowanie na duchowe odczucia. Ale kiedy po takim długim okresie wyczekiwania przychodzi „flesz z nieba”, to wiem, że warto było siedzieć długie godziny w kaplicy, by doświadczyć tej krótkiej chwili. Bóg mówi „poczekaj”, bo wie, że z naszego czekania może wyprowadzić jakieś większe dobro niż to, o które prosimy. Uwierz mi, że to Bóg jest bardziej cierpliwy wobec nas niż my wobec Niego.
Zachęcamy naszych Czytelników do dzielenia się swoimi wątpliwościami i pytaniami dotyczącymi wiary. Na niektóre z nich postaramy się znaleźć odpowiedź. Na naszych stronach internetowych (www.niedziela.pl) jest też specjalny adres, pod który można napisać w każdej sprawie: pytania@niedziela.pl
Pomóż w rozwoju naszego portalu