Reklama

Francuz, który pokochał Polskę

Archiwum

Bernard Margueritte potrafi mieć bardzo zdecydowane poglądy i umie zażarcie ich bronić. - Czasami, kiedy w swoim komentarzu napisze coś, co zupełnie nie zgadza się z poglądami naczelnego, wybucha wielka awantura - opowiada Jerzy Kłosiński, szef „Tygodnika Solidarność”. - Mocno wzburzony potrafi nawet zagrozić zerwaniem współpracy. W swoich poglądach jest bezkompromisowy

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Spotykamy się w małej włoskiej kawiarence w centrum Warszawy. Margueritte zjawia się punktualnie. Z nieodzownym uśmiechem na twarzy i spojrzeniem człowieka przyjaznego całemu światu. W brązowym swetrze i czarnych spodniach, w ręku trzyma skromną teczkę na dokumenty.
Bernard Margueritte mieszka w Polsce z przerwami od blisko 40 lat. Był korespondentem prasowym w czasie największych zmian i wydarzeń historycznych, w jakich przyszło żyć Polakom w drugiej połowie XX wieku. Był świadkiem Marca ’68, wydarzeń Grudnia ’70 na Wybrzeżu, historycznego konklawe w 1978 r., strajków w sierpniu 1980 r. i narodzin „Solidarności”. Potem przeżył wojnę polsko-jaruzelską i walący się komunizm. Był świadkiem obrad okrągłego stołu i wyborów w czerwcu 1989 r. Potem przyszła wolna Polska, która wstąpiła do NATO i Unii Europejskiej. Wszystkie te wydarzenia opisywał, tworząc obraz Polski mieszkańcom znad Sekwany. Dziś Margueritte jest stałym komentatorem bieżących wydarzeń w „Tygodniku Solidarność”. - To dziennikarz o bardzo zdecydowanych poglądach. Ma szerokie spojrzenie na polską politykę, ale, co ważne, w kontekście europejskim - opowiada redaktor naczelny „Tygodnika Solidarność” Jerzy Kłosiński. - Często lepiej niż inni polscy dziennikarze potrafi dostrzegać nasze interesy w polityce międzynarodowej.
Jest też prezesem światowej organizacji mediów The International Communications Forum, zaangażowanej w 114 krajach w walce o godność mediów, a także autorem kilku książek. Wiele osób doskonale go pamięta z konferencji prasowych z lat 80. XX wieku, prowadzonych przez Jerzego Urbana. Z lekkim uśmiechem na twarzy zadawał wielce kłopotliwe pytania.

Janowi z Wiślicy zawdzięcza żonę

Był rok 1959. Wakacje. Bernard spędzał je u swoich dziadków w Normandii. Któregoś dnia ojciec poinformował go, że jest wolne miejsce w charakterze instruktora na obóz letni zorganizowany przez UNESCO w dalekiej i zupełnie nieznanej Polsce. Tydzień później Margueritte wraz z kilkoma nowo poznanymi kolegami udał się w swoją pierwszą podróż nad Wisłę. Po przyjeździe do Warszawy ruszyli dalej na obóz na Mazury. Wyprawa zapowiadała się ekscytująco. W autobusie, który wiózł ich na wakacje, jechało razem z nimi aż 50 dziewcząt z warszawskiego Liceum im. Żmichowskiej. - Szybko okazało się, że jedna z uczennic stała mi się szczególnie bliska. Miałem wtedy 21 lat, a moja sympatia 16 - opowiada Margueritte. Obóz na Mazurach szybko się skończył. Młodzi wymienili adresy i rozjechali się w różne strony. Margueritte i jego koledzy zostali w Polsce jeszcze kilka tygodni. Wakacje, chociaż cudowne, nie pozwalały zapomnieć o poznanej dziewczynie. Tydzień później Bernard stał przed drzwiami Joanny w Warszawie. Bardzo podekscytowany, zapukał do drzwi, które otworzyła starsza pani, wyraźnie zaskoczona wizytą młodzieńca z Francji. Babcia Joanny znakomitą francuszczyzną poinformowała chłopaka, że wnuczka właśnie wyjechała na wakacje z rodzicami. Zmartwiony Bernard musiał wzbudzać litość i zaufanie, bo już po chwili siedział przy kuchennym stole i pałaszował wyśmienite babcine gołąbki. - Wakacje się kończyły, musiałem wracać do Paryża, ale byłem tak zakochany, że zacząłem myśleć, jak wrócić do Polski. Wpadłem na pomysł, z którego do dzisiaj jestem dumny - opowiada. - Wymyśliłem temat mojej pracy licencjackiej na Sorbonie, który pozwolił mi na przyjazd do Warszawy: „Literatura polska w języku łacińskim do Jana Kochanowskiego, ze szczególnym uwzględnieniem tekstów Jana z Wiślicy” - opowiada Margueritte. Janowi z Wiślicy zawdzięcza naprawdę dużo, bo aż dwa lata spędzone w Warszawie. Uczucie do Joanny z wzajemnością rozkwitało w pełni, ale czas płynął nieubłaganie i dwa lata minęły bardzo szybko. Margueritte musiał wracać do Paryża i przez 18 miesięcy odbywać służbę wojskową.
W październiku 1966 r. Bernard Margueritte, wtedy już korespondent „Le Monde”, przyjechał z Paryża do Warszawy. - W czerwcu 1967 r. wziąłem ślub z dziewczyną, którą osiem lat wcześniej poznałem podczas mojej pierwszej wizyty w Polsce i właściwie z miłości do której zostałem korespondentem „Le Monde”. Połączyliśmy się na dobre, i małżeństwem jesteśmy do dzisiaj - opowiada dziennikarz.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Jak deptał Wyszyńskiemu po piętach

Po skończonych studiach rozpoczął staż w dzienniku „Le Monde”. Kariera dziennikarska Bernarda Margueritte’a rozwijała się znakomicie. W grudniu 1965 r. został wysłannikiem dziennika w Polsce. - Pamiętam doskonale, że było to zaraz po słynnym liście Episkopatu polskiego do niemieckiego. Praca wysłannika to było ciągłe „deptanie po piętach” Prymasowi. Tylko tak można było zdobyć prawdziwe informacje o tym, co Prymas mówi i jakie jest stanowisko Kościoła. Praca Margueritte’a była wysoko oceniana przez szefów i po jego powrocie do Paryża „Le Monde” wystąpił o stałą akredytację w Polsce - już jako korespondenta. I tu pojawiły się pierwsze problemy. Po miesiącu przyszła odpowiedź negatywna. Wkrótce sprawa się wyjaśniła. W czasie spotkania André Fontaine’a, szefa działu zagranicznego „Le Monde”, z Zenonem Kliszką zdenerwowany Kliszko odpowiedział: - Kiedy Margueritte był w Polsce, to cały czas chodził za Wyszyńskim, a my nie potrzebujemy dziennikarza przy Episkopacie, bo tutaj państwo wydaje akredytacje, a nie Kościół.

Reklama

Mała łyżeczka na płycie

Rodzina żony Margueritte’a pochodzi z Wileńszczyzny. W czasie wojny straciła cały majątek. Ocalała jedynie srebrna łyżeczka i cukiernica, z pietyzmem przechowywana w domu w Warszawie. Kiedyś, przy jakimś spotkaniu we francuskiej ambasadzie, Margueritte poznał jednego z popularnych francuskich bardów, który koncertował w Polsce. Obaj panowie rozmawiali o tym i owym, tak że redaktor opowiedział historię o srebrnej łyżeczce z rodzinnego domu swojej żony. - Jakiś czas później dostaliśmy przesyłkę z Francji. Rozpakowaliśmy zagadkową paczkę, w której znaleźliśmy płytę z piosenką pt. „La petite cuillère” (mała łyżeczka). Byliśmy wzruszeni, kiedy usłyszeliśmy piosenkę, która była historią rodziny mojej żony - wspomina redaktor.
Jak mówi pani Joanna, żona Margueritte’a, życie z korespondentem prasowym jest pełne przygód, wyjazdów zagranicznych, a także życia pośród ogromnej ilości papierów w całym domu. Co ciekawe, opowiada pani Joanna, mimo że mąż jest Francuzem, właściwie nigdy dłużej nie mieszkali we Francji. Różne koleje życia pozwalały mieszkać im w Austrii, Stanach Zjednoczonych, a przede wszystkim w Polsce. - Bernard jest człowiekiem ciepłym, emocjonalnym i kompletnie odległym od sfery materialnej - opowiada żona. Państwo Margueritte mają dwoje dzieci: starszego syna, który jest pilotem Air France, i młodszą córkę, która studiuje we Francji. Czy tyle lat spędzonych nad Wisłą może spolszczyć Francuza? - Raczej nie - odpowiada pani Joanna. - Lata spędzone w Polsce zbliżyły męża do Kościoła. Bernard jest zafascynowany osobą i nauką Jana Pawła II - dodaje. - Myślę, że byłoby mu znacznie trudniej odkryć Kościół, gdyby nie to, że mieszka właśnie tutaj.

Wiara zobowiązuje

Margueritte wiele energii skupia na pokazaniu, czym właściwie jest dziennikarstwo i jaka jest jego misja. - Media, jeśli tracą godność i zaufanie publiczne, to jest to zagrożenie dla demokracji - przekonuje.
W swoich felietonach i komentarzach często odwołuje się do nauki społecznej Kościoła, a szczególnie do nauczania Jana Pawła II. Zdaniem Margueritte’a, większość nie widzi, że wiara zobowiązuje do pewnych zachowań i działań w każdym dniu tygodnia. Wiara nie może być przeżywana tylko wewnątrz ludzkiego ducha. Musi jednak znaleźć swój zewnętrzny wyraz w życiu społecznym, tak jak mówił Jan Paweł II. - Przyzwyczailiśmy się, żeby mówić o naszej wierze w sposób cukierkowy. Zapomnieliśmy, że chrześcijaństwo jest wspaniałą przygodą. Jest prowokacją, czyli zawołaniem, żeby iść do przodu. Chrześcijaństwo nie jest hamulcem - jest szaleństwem, siłą odnowy i postępu. Ci, którzy tego nie rozumieją, mają mdłe pojęcie wiary. Ich religijność jest swego rodzaju ubezpieczeniem przed nieznanym - przekonuje Margueritte. - Musimy się zdecydować, czy nadal chcemy żyć w cywilizacji śmierci, materializmu, liberalizmu, konsumeryzmu, czy też chcemy budować cywilizację życia, miłości i godności człowieka - dodaje.
Jaka jest Polska z perspektywy Francuza, który mieszka tutaj od kilkudziesięciu lat? - Mamy wspólne wady, my, Francuzi, i wy, Polacy, a nic tak nie zbliża jak wspólne wady. Jesteśmy tak samo ciekawi życia. Jednak najbardziej fascynujące dla mnie w Polsce jest to, że człowiek, osoba ludzka, jest tutaj zawsze na pierwszym miejscu.
- Ważny dla mnie moment z życia w Polsce to wybór Karola Wojtyły na Papieża. Kiedy po ogłoszeniu wyników konklawe byłem na ulicy, widziałem ludzi, którzy mieli na twarzy wypisaną dumę, radość i nadzieję. I kiedy rok później Ojciec Święty przyjechał do Polski, ludzie zobaczyli w czasie spotkań z Janem Pawłem II, że jest ich tak wielu i że to oni stanowią siłę.
Do dziś pamięta trzy tygodnie w Stoczni Gdańskiej w sierpniu 1980 r. - To były przeżycia i wzruszenia, które są ze mną cały czas. To, co się wówczas działo, było oparte na nauce Jana Pawła II, który wskazał nowe kierunki rozwoju świata. Nie dziwi, że „Solidarność” narodziła się w Polsce, bo właśnie tutaj zdolność patrzenia na człowieka była zawsze na pierwszym miejscu.
Więcej, Polska, Polska Solidarności z 1980 r., wciąż może być dla Europy i świata inspiracją i przykładem. Bo gdzie indziej może być budowana cywilizacja miłości i godności, jeżeli nie w ojczyźnie Jana Pawła II? - Co do mnie, to już dawno wybrałem Polskę. Czy pomyliłem się? Wiem, że ten mój życiowy wybór nie był chybiony - oświadcza Margueritte. Twierdzi, że wszystko, co w ostatnim półwieczu było wartościowe na tym świecie, wywodziło się z Polski. - Właśnie, z waszej Polski - przekonuje. To powód do dumy, ale to także wielki zbiorowy obowiązek! My na Zachodzie nie potrzebujemy Polski, która naśladuje to, co u nas najgorsze, to, co prowadzi do upadku. Nie potrzebujemy Polski, która będzie drugą Francją czy trzecią Ameryką. Potrzebujemy Polski, która jest wierna swoim korzeniom, swoim wartościom, swoim chrześcijańskim wartościom, etosowi „Solidarności”. Potrzebujemy Polski, która w tym zagubionym świecie pokaże nam wszystkim drogę do odnowy, drogę do cywilizacji miłości. Potrzebujemy wciąż, aby w pełni zrealizowało się piękne hasło lat 80. ubiegłego wieku: „Żeby Polska była Polską”. I jest teraz na to szansa.

Podziel się:

Oceń:

+1 0
2007-12-31 00:00

Wybrane dla Ciebie

Św. Wojciech

Św. Wojciech, patron w ołtarzu bocznym

T.D.

Św. Wojciech, patron w ołtarzu bocznym

29 kwietnia 2019 r. – uroczystość św. Wojciecha, biskupa i męczennika, głównego patrona Polski.

Więcej ...

Bp Artur Ważny o swojej nominacji: Idę służyć Bogu i ludziom. Pokój Tobie, diecezjo sosnowiecka!

2024-04-23 15:17
Bp Artur Ważny

BP KEP

Bp Artur Ważny

Ojciec Święty Franciszek mianował biskupem sosnowieckim dotychczasowego biskupa pomocniczego diecezji tarnowskiej Artura Ważnego. Decyzję papieża ogłosiła w południe Nuncjatura Apostolska w Polsce. W diecezji tarnowskiej nominację ogłoszono w Wyższym Seminarium Duchownym w Tarnowie. Ingres planowany jest 22 czerwca.

Więcej ...

Konferencja naukowa „Prawo i Kościół” w Akademii Katolickiej w Warszawie

2024-04-24 17:41

ks. Marek Paszkowski i kl. Jakub Stafii

Dnia 15 kwietnia 2024 roku w Akademii Katolickiej w Warszawie odbyła się Ogólnopolska Konferencja Naukowa „Prawo i Kościół”. Wzięło w niej udział ponad 140 osób. Celem tego wydarzenia było stworzenie przestrzeni do debaty nad szeroko rozumianym tematem prawa w relacji do Kościoła.

Więcej ...

Reklama

Najpopularniejsze

Bóg pragnie naszego zbawienia

Wiara

Bóg pragnie naszego zbawienia

Bp Artur Ważny o swojej nominacji: Idę służyć Bogu i...

Kościół

Bp Artur Ważny o swojej nominacji: Idę służyć Bogu i...

Droga nawrócenia św. Augustyna

Święci i błogosławieni

Droga nawrócenia św. Augustyna

Gniezno: Prymas Polski przewodniczył Mszy św. w...

Kościół

Gniezno: Prymas Polski przewodniczył Mszy św. w...

Maryjo ratuj! Ogólnopolskie spotkanie Wojowników Maryi w...

Kościół

Maryjo ratuj! Ogólnopolskie spotkanie Wojowników Maryi w...

Krewna św. Maksymiliana Kolbego: w moim życiu dzieją...

Wiara

Krewna św. Maksymiliana Kolbego: w moim życiu dzieją...

Ilu jest katolików w Polsce? – analiza danych ze spisu...

Wiara

Ilu jest katolików w Polsce? – analiza danych ze spisu...

Oświadczenie ws. beatyfikacji Heleny Kmieć

Kościół

Oświadczenie ws. beatyfikacji Heleny Kmieć

Popatrzcie, jaką miłością obdarzył nas Ojciec

Kościół

Popatrzcie, jaką miłością obdarzył nas Ojciec