Reklama

Mówi reżyser filmu „PIELGRZYM”

Niedziela Ogólnopolska 24/2009, str. 18-19

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

- Pamięta Pan uczucia, jakie towarzyszyły Panu podczas przygotowań i realizacji pierwszego dokumentalnego filmu o polskim Papieżu?

Reklama

- To było wielkie wyzwanie i przygoda. Pamiętam rozmowę z obecnym biskupem Alojzym Orszulikiem, który ostrzegał mnie: - Panie Andrzeju, może być tak, że więcej filmów Pan już nie zrobi... Dawał do zrozumienia, że realizując obraz o Janie Pawle II, narażam się komunistom.
Zaprosiłem wtedy do współpracy czterech, moim zdaniem, najlepszych operatorów. Rzucili wszystkie swoje zajęcia - jeden nawet przylatywał z Londynu - żeby brać udział w realizacji filmu.
Przed rozpoczęciem pielgrzymki zrobiłem objazd wszystkich miejsc, w których miał być Jan Paweł II. Jeździłem razem z o. Konradem Hejmo, który powiedział mi, że Jan Paweł II skończył właśnie pisać wszystkie homilie na tę pielgrzymkę. Skoro tak - pomyślałem - to znaczy, że chce nam jako narodowi przekazać coś ważnego. Postanowiłem zdobyć te homilie i na nich oprzeć film.
No i pomysł okazał się słuszny, bo już pierwszego dnia, gdy była wielka Msza św. w Warszawie na pl. Zwycięstwa (dziś pl. Piłsudskiego), zwróciło moją uwagę, że 250 tys. ludzi śpiewa „My chcemy Boga, my poddani, On naszym Królem, On nasz Pan” - i to wszystko działo się 200 metrów od Komitetu Centralnego. Wyobrażałem sobie miny towarzyszy z KC - to była najważniejsza instytucja w tym kraju. „My chcemy Boga... On naszym Królem, On nasz Pan...”. No, jak to tak, naszym królem był przecież I sekretarz. Wyobrażałem sobie ich miny i to, co się tam wtedy działo.

- Kto zaproponował Panu nakręcenie tego filmu?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

- To była inicjatywa Episkopatu Polski. Właściwie najbardziej do realizacji tego filmu przyczynił się ks. Orszulik.

- Podobno ks. Orszulik kupił 10 km taśmy filmowej...

- Tak, i to był bardzo duży wydatek dla Kościoła, dla Episkopatu. Powstały cztery ekipy i nawet znalazł się dla nich sprzęt.

- Prapremiera filmu odbyła się w Watykanie. Jaka była reakcja Jana Pawła II po emisji „Pielgrzyma”?

- Papież zobaczył film na dzień przed swoimi imieninami. Podziękował mi i operatorom, ale filmu nie oceniał. Uścisnął nam ręce i ktoś nam wręczył medale - to nie było jakieś specjalne wyróżnienie, ale byliśmy bardzo dumni. Jan Paweł II sam zawiesił nam na szyjach różańce. Potem chwaliłem się, że odznaczył mnie sam Jan Paweł II. Ofiarując medal i różaniec żonie, powiedziałem, że to zamiast brylantów. To najwyższe odznaczenie, jakie w życiu dostałem.

- Z jakimi problemami musiał się Pan zmierzyć, tworząc ten film?

Reklama

- Duży problem polegał na tym, że wtedy nie było jeszcze telefonów komórkowych i nie mogłem na bieżąco porozumiewać się z operatorami. Wszystko musiałem przewidzieć i omówić z ludźmi poprzedniego dnia. Ograniczała nas taśma filmowa. Teraz na elektronice się nie oszczędza, jednak wtedy było taśmy tyle i tyle - i koniec. Dostałem, jak wszyscy zachodni dziennikarze, pięć minut na sfilmowanie Mszy św. Z tekstu homilii musiałem szybko wybrać to, co wydawało mi się najlepsze dla filmu. Trzeba było błyskawicznie decydować, bo homilie były dość długie, i przekazać operatorom, co powinni kręcić.

- Jak zachowywała się wobec Was milicja, Służba Bezpieczeństwa? Czy były próby sabotażu?

Reklama

- Nie, raczej nie. Mieliśmy specjalne złote karty, uprawniające do bycia w pobliżu ołtarza, byliśmy więc wpuszczani wszędzie. Pamiętam, że ok. 5 rano jechaliśmy na spotkanie Jana Pawła II z góralami na lotnisku parę kilometrów od Nowego Targu. Wyglądało jakby ziemia szła - jak w filmie Akiry Kurosawy. Ludzie szli wszystkimi ścieżkami od horyzontu po horyzont. Pierwszy raz w życiu widziałem taki obraz. I tam się zdarzyła następująca rzecz: jezdnia była cała zajęta przez idących ludzi i nagle jak spod ziemi wyrósł kapitan milicji. Miał czapkę i lizak i mówi do nas: - Stop! Dalej nie pojedziecie. Mieliśmy jeszcze z 5 km. Ktoś z tylnego siedzenia próbował go przekonać: - Ależ, panie kapitanie, my robimy film o Ojcu Świętym, mamy tu bardzo dużo sprzętu! Milicjanta to nie obchodziło. Ale obok stało czterech mężczyzn z opaskami - to byli porządkowi oddelegowani przez okoliczne parafie. Jeden z nich usłyszał naszą skargę, odsunął tego kapitana i mówi: - Pojedziecie prosto, za tym tłumem, i za jakieś 4 km skręcicie w prawo. Milicjant milczał. Było widać, jak władza wymyka się z rąk Komitetowi Centralnemu i zbrojnemu ramieniu partii - milicji.
Nie starałem się jakoś specjalnie złośliwie pokazywać klęczących tłumów milicjantów, uważałem, że ciekawsze rzeczy dzieją się obok. Najciekawszą z nich było postępujące uduchowienie milionów ludzi, którzy trwali w jakimś szczególnym nastroju. Dziennikarzy partyjnych i towarzyszy z PZPR najbardziej dotknęło to, co Papież mówił w Gnieźnie. A mówił o tym, że Polska zawsze należała do Europy, więcej nawet - że stanowiła Europę.
Pamiętam, pod Częstochową był taki wielki blok z napisem: „Cały naród z partią”, a blok wyglądał jak jeden wielki ołtarz, nie było okna nieoświetlonego i nieustrojonego portretami Ojca Świętego. I ten partyjny napis wyglądał po prostu śmiesznie. Na takich rzeczach się nie skupiałem, bo wokoło działy się sprawy ważniejsze.

- Bez wątpienia wypływało to z całej sytuacji, jaka była wtedy w Polsce, ludzie mieli nadzieję na zmianę...

- Oczekiwali na zmianę, ale to nie było oczekiwanie pełne agresji, jak by się wydawało. To było uduchowienie na wyższym poziomie. Starałem się ukazać to w filmie. Zrobiłem, co mogłem.

- Udało się Panu uchwycić prawdę tamtych dni, nastrój, emocje. Słyszałam, że otrzymał Pan od kard. Wyszyńskiego książkę ze znamienną dedykacją...

- Film oceniają widzowie. A treść tej dedykacji: „Dziękuję Panu Andrzejowi, który nauczył nas odczytywania pielgrzymki Jana Pawła II. Dziękuję”. Trudno o więcej. To mnie wzrusza do dziś.

- Myślę, że po 30 latach od tej pielgrzymki film „Pielgrzym” przypomina nam nie tylko osobę Jana Pawła II, ale stanowi zachętę do sięgnięcia po jego nauczanie.

Reklama

- Wie Pani, każdy reżyser chciałby robić film o tak historycznej chwili. Nie jestem politykiem ani politologiem, ale wydaje mi się, że pojawienie się Jana Pawła II w Polsce przyspieszyło powstanie „Solidarności”. Papież uświadomił nam, że miliony z nas myślą podobnie. Bo system komunistyczny działał tak, że każdy, kto myślał inaczej niż Komitet Centralny, miał poczucie osamotnienia. A tu nagle okazało się, że miliony w tym samym momencie płaczą, w tym samym momencie klękają... To było absolutnie wbrew zasadom propagandy i oni tego w ogóle nie przewidywali. To było coś niezwykłego.

- Na tle ówczesnych relacji telewizyjnych, robionych pod dyktando komunistycznych władz, Pana dokument miał niezwykłą siłę...

- Bardzo dziękuję. Staraliśmy się nagrywać to, co było widoczne - powszechne uduchowienie, a nie pokazywać tego, co sugerowano - że na spotkanie z Papieżem przyszły tylko starsze panie i starsi panowie. W Krakowie pół Rynku skandowało: „Gdzie jest Papież, tam jest wolność!”, a druga połowa wiwatowała na cześć Jana Pawła II. I taki szalony nastrój był w całej Polsce. W życiu takiej przygody już nie miałem i nie będę miał. Pracowaliśmy od 5 rano do 10 wieczorem, ale to wszystko nieważne. Najważniejsze było, żeby nam wyszedł film. Dla wszystkich, którzy w tym brali udział, było to coś niesamowitego.

- Pana film trudno było wówczas obejrzeć, prawda?

- Film był wyświetlany w kościołach. Podczas jednego ze spotkań z kard. Wyszyńskim zapytałem go, ile kościołów przewiduje na projekcję tego filmu. Wtedy Kardynał zapytał, ile kin jest w Polsce. Odpowiedziałem, że około stu. A on mi na to, że w Polsce jest 12 tys. kościołów i kaplic, i że chciałby, aby film wyświetlany był w każdym kościele. Każdy z twórców jest szczęśliwy, jeżeli jego dzieło ogląda maksymalna liczba ludzi. Jeśli doszło do aż tylu kościelnych projekcji, to film miał rzeczywiście rozpowszechnianie niezwykłe.

- Wraz z poprzednim numerem „Niedzieli” film trafił teraz do wielu tysięcy ludzi. Co chciałby Pan przekazać swoim nowym widzom?

- Raz jeszcze dziękuję Episkopatowi, a zwłaszcza niezawodnemu bp. Alojzemu Orszulikowi, za możliwość realizacji tego filmu, a „Niedzieli” - za jego wznowienie w tylu tysiącach egzemplarzy Dziękuję, naprawdę bardzo dziękuję...

Podziel się:

Oceń:

2009-12-31 00:00

Wybrane dla Ciebie

Nowenna do Jezusa Chrystusa Króla Wszechświata

Adobe Stock

Więcej ...

Światowy Dzień Pamięci Ofiar Wypadków Drogowych

2025-11-13 16:10

BPKEP/MIVA Polska

Co roku w III niedzielę listopada, obchodzony jest Światowy Dzień Pamięci Ofiar Wypadków Drogowych. W tym dniu pamiętamy i modlimy się za tych, którzy stracili życie na drogach oraz tych wszystkich, którzy zostali dotknięci tragedią wypadków, a więc bliskich i rodziny zmarłych oraz tych, którzy przeżyli wypadki i noszą duchowe i cielesne zranienia. Jest to także szczególna okazja, by okazać wdzięczność i życzliwość wobec wszystkich, którzy ratują życie na drogach.

Więcej ...

Diecezjalny Dzień Skupienia Mężczyzn [Zaproszenie]

2025-11-13 22:30

Adobe Stock

Biskup Maciej Małyga wraz ze środowiskiem mężczyzn katolickich zaprasza na Diecezjalne Dni Skupienia Mężczyzn, które odbędą się w sobotę 22 listopada we Wrocławiu, w kościele NMP na Piasku

Więcej ...

Reklama

Najpopularniejsze

Hiszpania: rząd planuje usunąć figury świętych...

Europa

Hiszpania: rząd planuje usunąć figury świętych...

Hiszpania: nieznane szczegóły na temat konklawe 2025

Europa

Hiszpania: nieznane szczegóły na temat konklawe 2025

Nowenna do Jezusa Chrystusa Króla Wszechświata

Wiara

Nowenna do Jezusa Chrystusa Króla Wszechświata

Komunikat w sprawie III wydania

Kościół

Komunikat w sprawie III wydania "Mszału rzymskiego dla...

Modlitwa św. Jana Pawła II o pokój

Wiara

Modlitwa św. Jana Pawła II o pokój

Najważniejsza świątynia świata

Wiara

Najważniejsza świątynia świata

Niezbędnik Katolika miej zawsze pod ręką

Wiara

Niezbędnik Katolika miej zawsze pod ręką

Nakazane święta kościelne w 2025 roku

Kościół

Nakazane święta kościelne w 2025 roku

Rozważanie na niedzielę: Został Świętym - nie...

Wiara

Rozważanie na niedzielę: Został Świętym - nie...