Była kierownik Muzeum Beskidzkiego w Wiśle przypomina, że u górali beskidzkich mięsopust to okres autentycznej wiejskiej zabawy. „Ludzie w soboty spotykali się w karczmie na tzw. muzykach, aby pobyć ze sobą, poopowiadać, jak się mają, co u nich słychać. To był czas ucztowania i wspólnej rozmowy, czas radości. Przychodziła niedziela, szli do kościoła. Następował poniedziałek, zaczynali pracę” - mówi Kiereś.
Na pograniczu polsko-czesko-słowackim najwięcej zwyczajów okresu karnawału przypada na jego ostatnie dni, zwane ostatkami. Na ostatkowych zabawach obowiązkowe były tańce na urodzaj. Uczestniczyły w nich przede wszystkim młode mężatki poślubione w okresie karnawału.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Kiereś zwraca uwagę, że na Słowacji ostatki bywały też najczęściej czasem zabijania świń. Poprzedzał je zawsze "tučný štvrtok". „Tłusty czwartek znany jest i z pogranicza polsko-czeskiego. Jedynym zwyczajem tego ‘babskiego święta’ jest smażenie kreplików tj. pączków, których nadzienie na terenie beskidzkich wsi stanowią powidła” - dodaje etnografka.
Według tradycji górali Beskidu Śląskiego, ostatki winny być huczne i wesołe. Ostatkowa zabawa góralska zaczynała się w sobotę i z krótkimi przerwami trwała do wtorkowej północy. Do dziś w wielu domach górale w ostatki przyrządzają kapuśnicę, sporządzaną z głowy świni, ogona i kiszonej kapusty.
W nizinnej części Beskidu Śląskiego od Strumienia po Frydek i Karwinę górale urządzali pogrzeby basów - polegające na chowaniu instrumentów w malowanych skrzyniach i symbolicznym ich posoleniu. Wyciągano je dopiero w poniedziałek po Niedzieli Wielkanocnej. W ten sposób symbolicznie wprowadzano symbol ciszy, która miała sprzyjać wielkopostnej refleksji nad życiem.