Wciąż żywe są w mojej pamięci niedziele dzieciństwa. Pozostało wspomnienie dość odległego wędrowania do kościoła pieszo, czasem przejazdu razem z całą rodziną bryczką. Pamiętam Msze św. odprawiane po łacinie, a po Mszy św. rozmowy z księdzem proboszczem. Do najpiękniejszych wspomnień należy wędrowanie po skrzypiącym od mrozu śniegu i pod ciemnym parasolem rozgwieżdżonego nieba na Pasterkę. Wspominam księży, których już nie ma na tym świecie poważnie celebrujących święte misteria i głoszących długie i pełne namaszczenia kazania. To wszystko było otoczone nastrojem radości całej świętującej wspólnoty, zarówno tej rodzinnej - małej, jak i wielkiej - parafialnej. Ta radość przenosiła się do domu i do powszedniego życia nadając sens wszystkim powszednim sprawom. A po Mszy św. wracało się do domu na świąteczny obiad, a rodzice, jak to bywa w niedzielę, poświęcali więcej czasu dzieciom. Nie było telewizji, więc dużą rolę w życiu rodziny odgrywały książki. W rodzinnym księgozbiorze, uratowanym pomimo wojennych burz i przeprowadzek, wyróżniały się dwie wielkie, wydane jeszcze przed wojną księgi: „Rok Boży” oraz „Dzieła poetyckie” Mickiewicza. Do dzisiaj pamiętam ich treść. W późniejszych latach lubiłem też odwiedziny prawie pustego kościoła w czasie Nieszporów czy innego nabożeństwa.
Inaczej wyglądała niedziela kiedy pracowałem na parafii. W tygodniu odbywała się katecheza, pogrzeby, praca w kancelarii. Natomiast niedziela była świętem całej wspólnoty. Ciekawe, że prawie zawsze przychodzili ci najbardziej wierni. Dla innych niedziela była jedynie dniem odpoczynku i rozrywki. Natomiast ci ostatni do kościoła przychodzili jedynie w wielkie święta oraz z racji obrzędów, jak chrzty lub pogrzeby.
A jak wygląda moja niedziela obecnie? Kiedy przychodzi niedziela jestem bardzo szczęśliwy, gdy mogę się udać, dzięki zaproszeniu księdza proboszcza, na spotkanie ze wspólnotą parafii miejskiej czy wiejskiej i przeżywać niedzielę wraz z nimi. Oni też się cieszą, że mogą posłuchać co ma im do powiedzenia ksiądz doktor z Łodzi, zajmujący się mediami, spędzający czas wśród książek i czasopism. To wspaniałe, że można w tej wielkiej rodzinie ludzi wierzących, którzy są braćmi i siostrami w Chrystusie, odprawiać Mszę św., głosić Słowo Boże, przepowiadać posłanie nadziei, o tym, że jest dobry Pan Bóg, który kocha każdego człowieka, który stworzył nas, abyśmy radowali się Nim w wieczności. Dzięki temu przepowiadaniu, które nieustannie jest głoszone w naszych kościołach, światło Ewangelii oświetla różne, nieraz bardzo skomplikowane sprawy ludzkiego życia. Te spotkania z ludźmi, którzy oddają Panu Bogu cześć i chwałę budują wiarę duszpasterzy i całej wspólnoty i są źródłem wielkiej radości dla każdego kapłana. Kiedy przychodzi obawa przed chorobą, cierpieniem, zakończeniem ziemskiej egzystencji, to pociechą napawa inna myśl: przecież bierzemy udział w budowaniu królestwa, które nie przeminie i będzie trwało na wieki. A niedziela - Dzień Pański to przecież zapowiedź i przedsmak zmartwychwstania!
Pomóż w rozwoju naszego portalu