Jedyną formą modlitwy o jedność Kościoła, w jakiej uczestniczą zapytane przeze mnie osoby, to dopowiadanie „Amen” lub „Wysłuchaj nas, Panie” do wezwań o jedność chrześcijan wypowiadanych podczas Mszy św. przez kapłana. Skąd taka postawa? Po dyskusjach, jakie odbyłem na ten temat, nasuwa mi się kilka wniosków. Dotyczą one zarówno postrzegania innych chrześcijan przez katolików, jak i niewiedzy na temat tego czym jest modlitwa o jedność.
My, to znaczy kto?
Reklama
Kim są chrześcijanie? Moi rozmówcy w życiu codziennym nie zauważają istnienia innych wyznań chrześcijańskich poza katolicyzmem. Polska jest niemal katolickim monolitem. To, oczywiście, dobry stan rzeczy z katolickiego punktu widzenia, ale wynika z niego kilka konsekwencji. Po pierwsze, większość katolików nie spotyka na co dzień przedstawicieli innych wyznań. A nawet jeżeli tak, to nie wiedzą oni, że spotykają baptystę lub starokatolika, bo przecież wyznania te nie narzucają swoim członkom żadnych oznak zewnętrznych. Każde spotkanie z nimi traktowane jest więc jako egzotyka. O tym, że ewangelik czyta Biblię na przystanku tramwajowym, mówi się wręcz z sensacją. Drugą konsekwencją jest poczucie lęku w rozmowach z innowiercami. Średnio wykształcony katolik, nawet zaangażowany religijnie, nie jest w stanie wyjaśnić powodu, dla jakiego uważa za prawdę prymat biskupa Rzymu, naukę o usprawiedliwieniu czy katolickie stanowisko w sprawie zwrotu „Filioque” w Credo. Ucieka więc rakiem z rozmów o wierze z protestantami i prawosławnymi, bo obnażają one brak wiedzy. Piszę te gorzkie słowa choć wiem, że będą je czytać rozmówcy sondy „Niedzieli Małopolskiej”. Dodam tylko, że znam ich pobożność, gorętszą od mojej.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Zacznijmy od modlitwy
Pasterze Kościoła katolickiego, ale także innych denominacji chrześcijańskich, od dawna zdają sobie sprawę z tego, że długo jeszcze - o ile w ogóle - nie uda się rozstrzygnąć sporów doktrynalnych. Zawsze gdy chodzi o głęboką wiarę, nie jest łatwo znaleźć kompromis, bo nikt nie chce oddać cząstki własnej osobowości. Stanowiska wobec dialogu ekumenicznego są rozbieżne. Jeden z wykładowców Papieskiej Akademii Teologicznej w Krakowie zwykł nazywać ekumenizm „mezaliansem z protestantami”, inny szczerze zaangażowany jest w dialog. Cóż więc pozostaje wiernym wszystkich wyznawców Chrystusa, skoro teologia rządzi się nieubłaganymi prawami? Modlitwa. Dlatego też Sobór Watykański II wydał dekret o ekumenizmie, który modlitwę uznaje za centrum dialogu. Jeżeli nie możemy się zgodzić co do doktryny, to módlmy się chociaż za siebie nawzajem. To rozumieją wszyscy rozmówcy sondy. Ważne jest jednak, by o tej modlitwie pamiętać.
Dwa razy w roku
Niestety, nikt z moich rozmówców nie potrafił powiedzieć, dlaczego za jedność chrześcijan modlimy się właśnie w styczniu. Otóż, choć początki ruchu modlitewnego o jedność chrześcijan miały miejsce w XVIII-wiecznych wspólnotach zielonoświątkowców, Tydzień Modlitw o Jedność Chrześcijan został wymyślony w XIX wieku przez katolika - św. Wincentego Pallottiego. Wprowadził on ten zwyczaj w oktawie święta Objawienia Pańskiego, na pamiątkę tego, że Chrystus ukazał się wtedy całemu światu pogańskiemu. Daty tego szczególnego tygodnia przesunięto jednak na dni 18-25 stycznia. Uczyniono tak dlatego, by kończył się on w święto Nawrócenia św. Pawła. To symboliczny moment w życiu Kościoła, kiedy prześladowca Chrystusa stał się jego wiernym sługą, by nieść Ewangelię w niemal całej ówczesnej cywilizacji.
Drugim zwyczajem modlitwy o jedność Kościoła, a mówiąc dokładniej o powrót do Kościoła katolickiego schizmatyków, jest wielkopiątkowa liturgia. Nic nie stoi jednak na przeszkodzie, aby katolicy modlili się o jedność chrześcijan częściej niż dwa razy w roku. W tym również zgodzili się ze mną moi rozmówcy. Polecajmy się zatem Panu w myśl fragmentu Pisma Świętego, który w tym roku jest mottem tygodnia o jedność chrześcijan: „Będą zjednoczeni w Twoim ręku” (Ez 37, 17).