Reklama

Mamo, tato, idę do klasztoru

Niedziela świdnicka 5/2009

„Moje powołanie do zakonu dojrzewało powoli. Tak jak zgoda na nie moich rodziców. Przywozili mnie na nocne adoracje do sióstr, a równocześnie mieli oczy pełne łez” - mówi s. Józefa, mniszka klaryska z Ząbkowic Śląskich.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Gdy Bóg powołuje, duszę przepełnia radość, ale bardzo często także niepokój, jak przyjmą to najbliżsi - wyjaśniają siostry. Wiele zależy od relacji pomiędzy mamą i tatą a dzieckiem. I od ich wiary.

Relacje

Reklama

Siostrze Józefie (4, 5 roku w zakonie) rodzice chcieli zapewnić jak najlepszy start w życiu, utrzymywali przez całe studia. Widząc ich starania, dziewczyna obawiała się, że swoją decyzją o wstąpieniu do klasztoru zawiedzie ich. Odwlekała ostateczną rozmowę na ten temat.
- Niepotrzebnie - mówi. - Pół roku wcześniej czy później też by cierpieli. Tak samo, jak cierpieliby, gdybym odchodziła z domu, wychodząc za mąż.
- Moje wstąpienie do zakonu bardzo ułatwił mi szczery i głęboki kontakt z rodzicami - wyjaśnia s. Jeremiasza (7 lat w zakonie) ze Zgromadzenia Sióstr św. Józefa. - Zawsze mogłam z nimi porozmawiać, także o sprawach wiary. Otwarcie mówiłam, że idę do kościoła, jadę na rekolekcje, dni skupienia. Zachęcona tym, już jako licealistka dzieliłam się swoim pragnieniem życia w klasztorze. Odkrywając powołanie, byłam spokojna, bo wiedziałam, że rodzice mnie nie odrzucą, nie zagrożą zerwaniem kontaktu... Chciałam ich tylko przyzwyczaić do mojej decyzji. Bo gdybym powiedziała im miesiąc przed wyjazdem, trudno by im było się z tym pogodzić.
Podobnego zdania jest s. Weronika, mniszka klaryska z Ząbkowic Śląskich (16 lat w klasztorze): - Dobrze, gdy można powiedzieć rodzicom trochę wcześniej o swoim powołaniu, by mogli powoli oswajać się z tą myślą. Wytłumaczyć, by - jeśli chcą mojego dobra - zgodzili się na to, w czym ja widzę dobro.
Dla jej rodziny decyzja o wstąpieniu do klasztoru była ogromnym zaskoczeniem, żeby nie powiedzieć... szokiem. Miała narzeczonego, wyznaczoną datę ślubu. Rodzice żyli już myślą o wychowywaniu wnuków, gdy - po ciężkiej chorobie - w dziewczynie pojawiło się pragnienie życia z dala od świata. Wyjechała, mówiąc tylko, że wróci za miesiąc. Chciała sprawdzić, czy tak żywiołowa osoba może szukać spełnienia w klasztorze zamkniętym...
- Gdy wróciłam do domu, wypaliłam bez ogródek, że nawet na pogrzeb nie przyjadę - wspomina. - Niepotrzebnie. Nie potrafiłam inaczej. Bałam się, że zanegowana, zacznę się załamywać.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Owoc mojego życia

Reklama

- Minęło pięć lat, zanim uwierzyli, że ja tu naprawdę chcę zostać - dodaje s. Weronika. - Przyjmowali to powoli. Gdy zdobyli się na przyjazd, mamie trudno było zaakceptować, że patrzy na mnie przez kraty. „Mamo, to Ty jesteś za kratami” - powiedziałam.
Znakiem godzenia się taty na jej powołanie był bukiet, który podarował s. Weronice z okazji pierwszej profesji (to był bukiet symboliczny, długo trzymała go w celi na szafie), i zastrzeżenie, że sam - zamiast przełożonej - kupi jej zakonną obrączkę.
- Ojciec przez całe życie był alkoholikiem, nie potrafił zerwać z nałogiem - mówi mniszka. - Dopiero, gdy wstąpiłam do klasztoru, poczuł, że może niejako oprzeć się w swoim zmaganiu o moją modlitwę. Otrzymał tyle siły, że przestał pić. To dla mnie największy owoc mojego życia.
Ale pełnię spokoju co do swoich najbliższych s. Weronika odzyskała dopiero dwa lata temu, gdy w rozmowie z byłym narzeczonym upewniła się, że jako mąż innej kobiety i ojciec trójki dzieci jest szczęśliwy.
- Kiedyś milczałam na temat mojej przeszłości - kontynuuje s. Weronika. - Ale gdy podzieliłam się nią kiedyś, moje rozmówczynie zaczęły inaczej do nas, sióstr, podchodzić. Zrozumiały, że nie jesteśmy odludkami, które nie znają świata. Że my także potrafimy śmiać się i tańczyć. Teraz moja przeszłość jest bogactwem: dzięki temu, że sama byłam narzeczoną, łatwiej jest mi zrozumieć dziewczyny, które przychodzą do nas ze swoimi problemami, i łatwiej do nich dotrzeć.

Łzy smutku i radości

Emocje, jakie towarzyszą rodzicom sióstr, bywają ogromne. Mama jednej z nich nie przyjechała nawet na obłóczyny, bo nie chciała popsuć radości swoim płaczem. W klasztorze zjawiła się dopiero dwa lata później.
Rodzicom s. Agnieszki (15 lat w klasztorze) w zaakceptowaniu jej powołania pomogła rozmowa z rodzicami innej zakonnicy i z kapłanami, do których mieli zaufanie. A także poznawanie, na czym polega zakonne życie.
- Teraz są mile zaskoczeni i dumni, gdy ludzie przychodzą z prośbą do nich, by przekazali, byśmy ja i moje siostry modliły się w różnych ich intencjach.
- Mnie też początkowo nie było lekko - wyjaśnia pani Krystyna, mama s. Józefy. Zdarzały się chwile załamania, bo zdawaliśmy sobie sprawę, że nigdy nie wróci do rodzinnego domu, nie zasiądzie z nami przy stole. Staraliśmy się nie dawać córce odczuć naszego żalu, a sposobu przeżywania tej sytuacji uczyliśmy się od niej.
- Pomagała świadomość, że taka jest wola Boża, a Bogu nie mówimy „nie”, bo On wie, co jest dla nas dobre - dodaje. - Teraz czuję się zaszczycona, że to moje dziecko wybrał sobie na służbę. Nie rozumiem, co prawda, do końca tego powołania: pragnienia bycia cały czas za klauzurą (nie chciała być siostrą zewnętrzną), spędzania wielu godzin na adoracji. Ale wraz z mężem jesteśmy szczęśliwi, gdy widzimy roześmiane buzie sióstr i wiemy, że nasza córka także jest szczęśliwa.

Na miarę pragnień

- Na wstąpienie do klasztoru naszego dziecka od dawna byliśmy przygotowani - opowiada pani Adela, mama s. Małgorzaty. - Nie było więc ogromnych przeżyć. W takich sytuacjach lepiej jak rodzice nie mówią: „nie” - to jest wybór, który trzeba uszanować. Powiedziałam córce tylko, że gdyby okazało się, że to nie jej droga, nasz dom jest dla niej otwarty. Ale widocznie się jej podoba, bo podjęła ostateczną decyzję. Jest już po ślubach wieczystych.
- Często odwiedzaliśmy nasze dziecko w klasztorze, ale nigdy nie mówiliśmy: „wróć” - opowiada pani Maria, mama s. Jeremiaszy. - Raczej: „wytrwaj”.
Brakowało nam jej zwłaszcza podczas niedzielnych posiłków. Nawet po tylu latach, np. podczas świąt, bardzo tęsknimy. Wiemy, że jest jej dobrze wśród sióstr, cieszymy się z tego powołania, a równocześnie tęsknimy.
Siostry zgodnie twierdzą, że rodzice, szczególnie na początku, czekają na sygnał, że córka - chociaż za klasztornymi murami - pamięta o nich. Bardzo ważne jest, by okazywać im, że nadal są nam potrzebni, powiedzieć, gdy się za nimi tęskni.
- A Pan Bóg odpłaca na miarę pragnień: relacja z moimi rodzicami jest teraz o wiele głębsza - wyjaśnia s. Jeremiasza. - Owszem, po ludzku chciałabym ich częściej widzieć, porozmawiać, ale równocześnie mam świadomość, że dzięki wzajemnej modlitwie jesteśmy sobie bliżsi.

Podziel się:

Oceń:

2009-12-31 00:00

Wybrane dla Ciebie

Watykan: pierwsze plany nowego papieża

2025-05-08 21:40

PAP/Art Service

Nowy papież Leon XIV odprawi w piątek o godz. 11 Mszę św. w Kaplicy Sykstyńskiej - zapowiedziano w Watykanie. W poniedziałek 12 maja papież spotka się z wysłannikami mediów w Auli Pawła VI.

Więcej ...

Leon XIV odwiedził sanktuarium augustiańskie w Genazzano

2025-05-10 17:53

Vatican Media

Wielka radość i aplauz mieszkańców Genazzano. Papież Leon XIV złożył dziś po południu wizytę w tamtejszym sanktuarium augustiańskim Matki Bożej Dobrej Rady.

Więcej ...

Dołącz do Narodowego Orszaku Chrystusa Króla

2025-05-10 21:58

plakat organizatorów

Organizatorzy Narodowego Orszaku Chrystusa Króla pod hasłem „Chrystus Król – nasza Nadzieja” napisali: „Zachęcamy wszystkich ludzi dobrej woli, którym leży na sercu dobro Ojczyzny i Kościoła w Polsce, do wielkodusznego i publicznego oddania czci Jezusowi naszej Nadziei, poprzez udział w wielkim Narodowym Orszaku Chrystusa Króla.”.

Więcej ...

Reklama

Najpopularniejsze

Egzorcyzm papieża Leona XIII

Wiara

Egzorcyzm papieża Leona XIII

Pierwsza decyzja Leona XIV dotycząca współpracowników

Kościół

Pierwsza decyzja Leona XIV dotycząca współpracowników

Włochy: Brat papieża John Prevost przyjechał do Rzymu

Kościół

Włochy: Brat papieża John Prevost przyjechał do Rzymu

Kapłan rodzi się z miłości, nie z obowiązku czy...

Wiara

Kapłan rodzi się z miłości, nie z obowiązku czy...

Kim jest nowy PAPIEŻ?

Leon XIV

Kim jest nowy PAPIEŻ?

Kard. Gerhard Müller: Wydarzenia w Polsce wołają o...

Kościół

Kard. Gerhard Müller: Wydarzenia w Polsce wołają o...

Siedmiu braci z zakonu kapucynów zginęło w wypadku

Wiadomości

Siedmiu braci z zakonu kapucynów zginęło w wypadku

PILNE! Habemus papam! MAMY PAPIEŻA!

Kościół

PILNE! Habemus papam! MAMY PAPIEŻA!

NA ŻYWO: Rozpoczęcie konklawe - transmisja z Watykanu

Kościół

NA ŻYWO: Rozpoczęcie konklawe - transmisja z Watykanu