Reżyser, zapytany o to, jak przebiegała tegoroczna mobilizacja do powrotu na ścieżki ewangelicznej ostatniej drogi Chrystusa, odpowiedział: Największą motywacją do powrotu było to, że nie planowaliśmy przerwy w 2023 roku. Wiele osób pytało, dlaczego nie było Misterium i czy będzie w przyszłym roku. Można zatem powiedzieć, że to osoby chcące brać udział w corocznym przedstawieniu Męki Pańskiej motywują nas do dalszej pracy. Obawialiśmy się, ilu aktorów będzie chciało wrócić do swoich ról. Przy czym ta obawa towarzyszy nam właściwie zawsze, kiedy rozpoczynamy prace nad Misterium.
I tak w szeregach tegorocznego przedstawienia znalazło się blisko 100 aktorów, wielu wróciło do swoich ról, ale byli też debiutanci, którzy musieli zmierzyć się z wcieleniem w postać graną wcześniej przez kogoś innego. Tak było chociażby z Judaszem, którego w tym roku odegrał Szymon Ziemniak.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Misterium w Niechobrzu to „żywy organizm”, który zmienia się, kształtuje tak, żeby widz w obrębie tych samych wydarzeń zwrócił uwagę na różne momenty, zamyślił się, rozmodlił tym, co ogląda. Jakie zmiany w przedstawieniu zaszły w tej edycji? Okazuje się, że liczne. Z inicjatywy Alicji Hardyl, która odgrywała w kilku poprzednich edycjach rolę Maryi, wprowadziliśmy w tym roku elementy muzyki granej na żywo w czasie trwania sceny, w której występuje Herod. Zdecydowaliśmy się również na usunięcie kilku scen oraz zmianę w interpretacji postaci Judasza, tak aby był on bardziej przebiegły i makiaweliczny. Wreszcie, po kilku latach, udało się zrealizować zamysł, według którego narratorem Misterium Męki Pańskiej jest Anioł Boży, objawiający się niewiastom po Zmartwychwstaniu. To chyba najbardziej skomplikowana zmiana w tegorocznej edycji. Ponieważ Albert Lantenszleger czyta swoje kwestie na żywo w czasie Misterium, musiał nagrać w studio kilka ostatnich stron scenariusza, aby mógł dotrzeć na miejsce odgrywania sceny Zmartwychwstania. Następnie nagranie zostało zmontowane i dostosowane czasowo. – mówi Tomasz Grzebyk- reżyser Misterium.
Może się wydawać, że to przedstawienie, które wystawiane jest jeden raz w roku, nie jest warte tylu zabiegów. Niepewna przedwiosenna pogoda, monumentalna scenografia, wszelkie niewygody… Kiedy jednak doświadczy się tego spotkania na żywo, nie jest się już tylko widzem a staje się uczestnikiem wydarzeń, które w dziejach ludzkości można by nazwać rewolucją miłości. Jedyną, w której inicjator zmian nie podżega nikogo do walki, ale sam staje się ikoną cierpienia, pokory i ofiary po to, żeby zwyciężyć i dać człowiekowi wolność.