W homilii bp Jan Zając powiedział, że Ulmowie otworzyli drzwi swego domu i uczynili gest miłości ze świadomością, że grozi im śmierć. - Ich dom stał się gospodą, w której był goszczony pogardzany i śmiertelnie ranny człowiek. Dzięki temu mógł on żyć dalej. Za ten gest gościnności, troski, oddania i miłosierdzia, małżeństwo Ulmów wraz z dziećmi zapłacili najwyższą cenę męczeństwa. Ich życie było niezwykle cenną monetą, którą przypieczętowali bezinteresowność całkowitego daru z siebie w imię miłości miłosiernej - podkreślił.
Przypomniał, że Józef był uczciwym i pracowitym człowiekiem, chętnym do niesienia pomocy, a Wiktoria była serdeczna, łagodna i wrażliwa na potrzeby innych. Wzrastali w miłości Boga i bliźniego, przekazując świadectwo życia swym dzieciom.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
- Do chwały ołtarzy została wyniesiona cała rodzina, połączona nie tylko więzami krwi, ale wspólnym świadectwem - mówił. Dom rodziny Ulmów był wieczernikiem, w którym stale obecny był Jezus. - W świadectwie i męczeństwie Ulmów i ich dzieci odkrywamy na nowo wielkość rodziny, miłości i płodności. Odkrywamy na nowo wielkość misji, jaką Stwórca powierzył małżonkom - zauważył bp Jan Zając. Stwierdził, że w męczeństwie błogosławionych szczególną rolę odgrywa małe dziecko, które Wiktoria nosiła w swym łonie.
Reklama
- Dziś to niewinne dziecko razem z aniołami świętymi w niebie wyśpiewuje chwałę Bogu w Trójcy Świętej Jedynemu. Tu na ziemi to dzieciątko woła do współczesnego świata, by przyjął, kochał i chronił życie od poczęcia do naturalnej śmierci, zwłaszcza dzieci bezbronne, zepchnięte na margines. Ten niewinny głos chce wstrząsnąć sumieniem społeczeństwa - podkreślił - Świadectwo Józefa i Wiktorii Ulmów oraz ich dzieci uczy nas otwartości na innych, zwłaszcza na tych najbardziej potrzebujących. Otwartość jest wyrazem braterstwa, czynnego miłosierdzia - dodał.
Stwierdził, że z wieczernika rodziny Ulmów dochodzi głos Jezusa: „Nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich” i zapewnienie „Błogosławieni miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią”. Zmartwychwstały Pan przychodzi także do wieczernika wszystkich rodzin i prosi, by się nie lękały, ponieważ On jest z nimi. Przynosi wezwanie o sile miłosierdzia, szukając w rodzinach autentycznej miłości. Rodzina Ulmów pokazuje, że należy być razem, a miłość pielęgnowana przez małżonków rodzi dzieci, które są znakiem nadziei. - Pamiętamy pozorne zwycięstwo oprawców rodziny Ulmów, polegające na odebraniu tej rodzinie przyszłości. Kościół beatyfikując ich pokazuje jednak, że ta ofiara miała głęboki sens - podkreślił krakowski biskup pomocniczy.
Dodał, że zwyczajne życie może być przeżywane nadzwyczajnie, gdy wspierane jest łaską płynącą z serca Ojca bogatego w miłosierdzie. Powiedział, że mówiąc o nadzwyczajnym sposobie życia myśli o bliskiej jego sercu Helence Kmieć. - Dostrzeżona przez Kościół ofiara jej życia staje się zrozumiała, gdy widzimy ją w świetle głoszonej w codzienności Ewangelii - zaznaczył.
Reklama
Podkreślił, że świętość nie jest możliwa w pojedynkę. - Trzeba być przekonanym, że potrzebujemy innych, potrzebujemy poczucia, że nasze życie jest złączone z życiem ludu Bożego - dodał i stwierdził, że być chrześcijaninem oznacza przyjąć dar życia pełnego sensu. Przypomniał, że Zmartwychwstały puka do wieczernika serc ludzkich. - Gdy otworzę swe serce, usłyszę słowa Pana: „Pokój tobie”. Obecność Zmartwychwstałego sprawia, że lęk będzie pokonany, wątpliwości ustąpią, a zaufanie do Niego wzrośnie - wskazał.
Na zakończenie ks. Zbigniew Bielas podziękował bp. Janowi Zającowi i dyrektorowi Wydziału Duszpasterstwa rodzin ks. Pawłowi Gałuszce oraz zebranym duchownym i wiernym. - Niech czas przeżywania Niedzieli Bożego Miłosierdzia i peregrynacji relikwii Miłosiernych Samarytan z Markowej mobilizuje nas, byśmy zaufali Bogu bogatemu w miłosierdzie i okazywali miłosierdzie naszym siostrom i braciom, naszym bliźnim - mówił.
Peregrynacja relikwii bł. Rodziny Ulmów jest jednym z wydarzeń trwającego w naszej Archidiecezji Kongresu Eucharystycznego. Plan peregrynacji dostępny tutaj.