Reklama

Życie jest kulturą

Niedziela zielonogórsko-gorzowska 9/2009

O wartości człowieka świadczą jego czyny w ciężkich chwilach. Dzięki Pana charyzmie i silnej woli udało się pokonać wiele takich przeciwności. Proszę przyjąć wyrazy uznania za godną podziwu działalność na rzecz rozwoju kultury, budowę wspólnoty opartej na historii i tradycji, a także wkład w krzewienie kultury narodowej - z laudacji wręczonej Gerardowi Nowakowi przez marszałka województwa lubuskiego Marcina Jabłońskiego 9 lutego podczas XXXII Zwyczajnej Sesji Sejmiku Województwa Lubuskiego

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Ks. Dariusz Gronowski: - Przez 20 lat był Pan dyrektorem Regionalnego Centrum Animacji Kultury w Zielonej Górze. Co Pan czuje w chwili zakończenia misji?

Reklama

Gerard Nowak: - Czuję ulgę. Zacząłem pracować zaraz po studiach w 1963 r. w Technikum Odlewniczym i w Szkole Muzycznej w Nowej Soli. Potem przez 7 miesięcy pracowałem w Zakładowym Dom Kultury „Dozamet” i w 1973 r. zostałem przeniesiony z tzw. listy specjalistów do Wojewódzkiego Domu Kultury w Zielonej Górze. Od tamtej chwili w jednym budynku przepracowałem 36 lat. Początkowo byłem kierownikiem działu, a w 1989 r. zostałem powołany na dyrektora.
Instytucja z Wojewódzkiego Domu Kultury została przemianowana na Wojewódzki Ośrodek Metodyki Kultury, następnie w Ośrodek Folkloru, a potem utworzone zostało Regionalne Centrum Animacji Kultury (RCAK). Przewidując powstanie województwa lubuskiego, wybraliśmy nazwę „regionalne” jako neutralną dla Gorzowa i Zielonej Góry. Szybko znaleźliśmy uznanie także w północnych powiatach naszego województwa.
Zadanie takiej wojewódzkiej instytucji kulturalnej jest trudne. Jej praca przypomina trochę sanepid. Nikt nie widzi bakterii i wirusów, a jednak trzeba z nimi walczyć. Tak samo nikt nie widzi tej organicznej pracy na wioskach, w małych miasteczkach, w szkołach, w maleńkich domach kultury. Działanie RCAK obejmuje 83 gminy, a nie samą Zieloną Górę. Owszem, istnieje tu na miejscu działalność warsztatowa, ale środowiskowym domem kultury dla miasta jest Zielonogórski Ośrodek Kultury.
Działanie RCAK podobne jest też trochę do działania apteki. Gdy ktoś jest chory, szuka apteki, która ma dyżur, ale gdy jest zdrowy, to nie wie nawet, gdzie apteki się znajdują. Tu również praca polega na tym, że mamy ofertę, a kto chce z niej skorzystać, ten do nas przychodzi, bez żadnych barier politycznych czy społecznych. Przyjdzie biedny - otrzyma pomoc, przyjdzie bogaty, który chce coś zrobić z pieniędzmi - otrzyma pomoc. Ważny jest człowiek, tak samo jak dla chirurga, który ma zoperować człowieka, obojętnie, czy to jest pacjent w sutannie, czy działacz jakiejś partii.
Myślą przewodnią tej instytucji kulturalnej już od 1973 r. była prosta i mądra maksyma Norwida: „Odpowiednie dać rzeczy słowo”, a więc działać z sensem, słuchać i mówić ze zrozumieniem, edukować młodego człowieka przez kulturę do dorosłego życia, aby umiał dokonać właściwego wyboru: jaką wziąć do ręki gazetę, jaki program obejrzeć, jaką postawę etyczną przyjąć. Do tego służy edukacja kulturalna. Nie do tego, żeby został wykreowany artysta, pianista czy aktor. Dobrze gdy taki się zrodzi, ale przede wszystkim chodzi o to, by człowiek poszedł do teatru, by umiał wysłuchać kazania, by umiał rozróżnić, co dobre, a co złe, by umiał być dobrym człowiekiem. Po to są instytucje kultury i po to też jest szkoła. Nie zapominamy przy tym oczywiście, że najważniejszym miejscem wychowania człowieka jest rodzina, a instytucje pomagają rodzinie w wychowaniu dziecka, nie zaś ją zastępują.

- Czym w zakresie kultury może szczycić się i cieszyć województwo lubuskie?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

- Przede wszystkim językiem ojczystym. Oczywiście wielką wartością są gwary: śląska, kaszubska, góralska czy wielkopolska. Jednak bardzo cenne jest to, że mieszkańcy województwa lubuskiego należą do grona ludzi, którzy mówią czystym językiem polskim, z prawidłowym akcentem, fleksją, gramatyką. Śladowo tylko występują jeszcze pewnego rodzaju elementy gwary zza Buga, a więc wileńskiej, lwowskiej czy białoruskiej, ale trzeba mieć naprawdę bardzo muzykalne ucho, żeby dosłyszeć, że ktoś miał dziadka czy pradziadka ze Wschodu.
Wielką wartość stanowi fakt, że kultury ludzi zwiezionych tu z różnych stron po II wojnie światowej w jakiś sposób nawzajem się ubogaciły, choć oczywiście są enklawy, jak np. górali bukowińskich w Złotniku, w Brzeźnicy czy rodzima autochtoniczna grupa Regionu Kozła.
Zespolenie kultury jest o tyle ważne, że ci ludzie dziś są otwarci na kulturę, na jej rozumienie. Nie ma też u nas aż tak silnego wtórnego analfabetyzmu jak gdzie indziej, bo ludzie starają się samodzielnie myśleć.
Prócz tego chwała władzom lokalnym, że utrzymują filharmonię, dwa teatry, trzy muzea na szczeblu wojewódzkim, dwie biblioteki i Regionalne Centrum Animacji Kultury.

- A co jest słabością naszego regionu?

Reklama

- Słabością kultury w naszym rejonie jest brak sojuszu między mediami, a najbardziej pożytecznymi zjawiskami, które u nas się dzieją: ktoś wygłosi mądry referat, ktoś zrobi dobry spektakl, dobry program. Owszem, o gwiazdach się pisze, bo media żyją z tego, by lansować rzeczy, które już są uznane, a niestety nie żyją z lansowania tego, co dobre, a mniej znane.
Trzeba podpowiedzieć społeczeństwu, co naprawdę warto rozwijać, a nie ma czasu i pieniędzy na to, by to zauważać. Kultura musi być animowana przez media. To powinno być zasadą, a nie zbiegiem okoliczności.
Media zbyt często wolą napisać o tym, co wychodzi źle, o krwi, skandalu, kompromitacji polityka. Lepiej dawać dobre przykłady, zauważać dobre rzeczy i je rozwijać. Sumienie, etyka, moralność to też jest kultura.

- Jak Pan widzi rolę Kościoła w promowaniu kultury?

Reklama

- Każda religia na świecie, poza sytuacjami ekstremalnymi i patologicznymi, stawia jako najważniejsze życie człowieka i jego byt. To jest kultura życia, która niesie za sobą wszystkie inne promocje kultury. Dbajmy o życie dziecka i niech ono dostanie dobrą szkołę, dobre środowisko kulturalne, dobrą literaturę.
Wierni Kościoła katolickiego co niedzielę mają szansę na podniesienie swej kultury, słuchając homilii i tekstów z najwartościowszych ksiąg życia - z Nowego Testamentu czy w ogóle z Biblii. Z tego trzeba umieć wyciągnąć wnioski nie tylko eklezjalne i modlitewne, ale także - jak żyć. Nie można powiedzieć, że życie i kultura to osobne sprawy. Życie jest kulturą i odwrotnie.
Oczywiście wymaga to gruntownego wykształcenia i staranności od kapłanów. Przez pewien czas miałem w seminarium w Paradyżu wykłady nt. komunikacji społecznej. Kto wie, czy ten przedmiot nie powinien znaleźć się na pierwszym roku jako szkielet wszystkich innych przedmiotów tam wykładanych.
Kapłaństwo to służba, a ksiądz jest też w pewnym zakresie nauczycielem. Trzy są wspólne elementy powołania kapłańskiego i nauczyciela: uczciwa wiedza, cierpliwość w szukaniu metod i znajomość celu - po co to robię. Począwszy już od żłobka, nie wolno swojemu wychowankowi zmarnować sekundy życia. Nie może braknąć wiedzy, metod i musimy wiedzieć, dokąd chcemy go doprowadzić. To tak jak w muzyce: nauczyciel fortepianu ucznia, któremu się układa ręce na fortepianie, musi mieć taki poziom, że wie, jak wygrać konkurs szopenowski, a nie tylko jak zagrać gamę. I taki sam musi być ksiądz i nauczyciel.
Tak naprawdę ani ksiądz, ani rodzic, ani nauczyciel nie mają wpływu na rozwój człowieka, bo on rozwija się sam: rosną mu włosy, wąsy, mężnieje. Wychowawca musi rozpoznać człowieka i wspomóc go w rozwoju, dając siebie i swoje doświadczenie.
Przez całe wieki pozostała w historii pamięć o kapłanach, którzy rozumieli istotę swego powołania: ks. Piotr Skarga, ks. Stanisław Staszic, św. Augustyn i inni doktorzy Kościoła.
To, co robią księża, to wielka szansa dla kultury.

- RCAK dość często wchodzi we współpracę z Kościołem diecezjalnym...

Reklama

- Wspomniałem na początku, że każdy, kto przychodził do naszej instytucji, mógł uzyskać profesjonalną pomoc. Moja współpraca z diecezją rozpoczęła się od parafii pw. Najświętszego Zbawiciela w Zielonej Górze i jej proboszcza ks. prał. Konrada Herrmanna. Przygotowaliśmy Diecezjalne Dni Młodych z wielką sceną ze spadochronem dla czołgów jako dachem. W tym samym kościele później zorganizowaliśmy wielkie widowisko jasełkowe; dodam, że w tej chwili mamy już w województwie 120 teatrów jasełkowych. Tam też wprowadziłem pierwszą w Polsce Mszę św. z udziałem wyznawców różnych religii, rozpoczynającą Międzynarodowy Festiwal Folkloru i transmitowaną na znaczną część Polski. Było to wielkie wydarzenie, bo prawdziwe, niereżyserowane.
Później ta współpraca rozszerzyła się na kurię biskupią. Z Wydziałem Duszpasterstwa Młodzieży i ks. Robertem Patro przygotowywaliśmy kolejne Diecezjalne Dni Młodych. Wchodziłem w ścisłą współpracę z różnymi parafiami. Wszystkie państwowe wojewódzkie uroczystości, które organizowałem, zaczynały się od Mszy św.: Dzień Województwa Lubuskiego, Dożynki Wojewódzkie, czyli Lubuskie Święto Plonów, Lubuskie Święto Chleba. Podobnie Festiwal „Pokój i Dobro”.
Współorganizowaliśmy różne koncerty w kościołach, szczególnie w kościele pw. Ducha Świętego w Zielonej Górze, którego proboszczem jest ks. kan. Andrzej Ignatowicz. W tym kościele odbyła się też pożegnalna Msza św. żałobna Jana Pawła II, transmitowana przez telewizję do 80 tys. mieszkań, było 14 tys. ludzi, 5 kamer, wielkie telebimy i łączenie się w równoległej transmisji z Rzymem. Przekonałem wszystkich, że nie odbyło się to na zapleczu amfiteatru, tylko przy kościele. Później pomogłem w realizacji i artystycznej oprawie odsłonięcia pomnika Jana Pawła II w Zielonej Górze.
Następnie przygotowaliśmy oprawę artystyczną uroczystości 10-lecia pobytu Jana Pawła II w Gorzowie Wlkp. w obecności 30 tys. ludzi, gdzie była pełna obsługa z filharmonią, trzema chórami. Przygotowaliśmy oprawę artystyczną ingresu bp. Stefana Regmunta w Zielonej Górze i film z tegoż ingresu, oprawę jubileuszu bp. Adama Dyczkowskiego i jubileuszu bp. Pawła Sochy.
W międzyczasie dostąpiłem zaszczytu powołania do Diecezjalnej Rady Duszpasterskiej. W tej chwili jestem w zespole przygotowującym obchody 20-lecia koronacji Matki Bożej Rokitniańskiej przewidziane na 13 czerwca.
Ks. prof. Pasierb powiedział, że teatr to jest życie i coś więcej. Powiedziałbym, że Kościół ma tę samą cechę, że jest to życie i coś więcej. I to „coś więcej” bardzo mi odpowiada zawodowo.

- Co ocenia Pan jako swój największy sukces?

- Rozpisanie mojego działania na życiorysy kilku tysięcy ludzi. Oprócz pracy w RCAK od ponad 30 lat uczę na uczelni. Obecnie na różnych wydziałach uczę: reżyserii, komunikacji społecznej, systemów edukacji kulturalnej w Europie, technik zapisywania dźwięku i podstaw elektroakustyki, reżyserii przedsięwzięć muzycznych, kierowania instytucją kultury.
Studenci zawsze korzystali z infrastruktury RCAK-u. Przez mój warsztat, przez moje życie przewinęło się mnóstwo ludzi, wśród nich Lora Szafran, Mieczysław Szczęśniak, Michał Bajor. Ważne jest dla mnie, że znalazłem się w życiorysie tylu młodych ludzi. Największym sukcesem mojej zawodowej pracy jest to, co zostawiłem w moich wychowankach. I nigdy nie miałem aspiracji, że muszę wychować geniuszy, wystarczyło, że to byli dobrzy ludzie, myślący i rozumiejący świat, i ciągle gotowi pomóc innym.

- A największa porażka?

Reklama

- Nie udało mi się rozbudować ośrodka. Odszedłem w momencie, kiedy mogłoby to być zrealizowane. Chodzi mi tu o rozbudowę wielofunkcyjnego pawilonu do warsztatów teatralnych i muzycznych z własnymi mediami do nagrań, rozbudowę poligrafii - wszystko to dawałoby szansę pozostawienia po sobie ośrodka, który byłby wzorcowy w kraju. Niestety, nie udało mi się. Czuję, że poświęciłem za mało czasu, uwagi, aby przekonać do tego ludzi, którzy dysponowali środkami, a którym została powierzona władza w regionie. Nie znalazłem na to metody, nie znalazłem dość żaru i siły, żeby to zrobić.

- Ta „porażka” to drobnostka wobec tego wszystkiego, czego Pan dokonał. Otrzymał Pan wiele podziękowań za swoją pracę...

- Tak. Niespodziankę zrobił mi Sejmik Województwa Lubuskiego z przewodniczącym Krzysztofem Szymańskim i marszałkiem Marcinem Jabłońskim. Podziękowali mi na stojąco z kwiatami i laudacją. Nie wiedziałem, że jestem tak znaczącą postacią w życiu województwa lubuskiego. A pracownicy RCAK ufundowali mi zegarek i podpisali się wszyscy co do jednego na dyplomie.

- Co będzie Pan robił teraz?

- Jestem emerytem. Mam jednak jeszcze zajęcia na uczelni. Patrzę, gdzie jeszcze zagospodarować swoje doświadczenie. Uczestniczę w przygotowaniach jubileuszu rokitniańskiego. Jest przy tym trochę pracy. W tej chwili przygotowujemy album związany z 20-leciem koronacji z zaangażowaniem 5 fotografów.
Będzie też kilka działań na szczeblu wojewódzkim, przy których pewnie się przydam, ale zamknąłem już pracę w Regionalnym Centrum Animacji Kultury. Została tam znakomita grupa przygotowanych zawodowo fachowców. Życzę swojemu następcy Krzysztofowi Świtalskiemu, żeby mu się udało, żeby nadał swoje oblicze tej instytucji. Jest znakomitym artystą skrzypkiem. Naprawdę szczerze o tym mówię. Myślę, że jego wrażliwość artystyczna pozwoli tej instytucji nabrać innego, ciekawego oblicza i że będzie ona dalej służyła ziemi lubuskiej.

Podziel się:

Oceń:

2009-12-31 00:00

Wybrane dla Ciebie

W tej polskiej parafii finansami zajmują się świeccy, a nie proboszcz

2024-12-27 21:23

Karol Porwich/Niedziela

Na Łacinie finansami zajmują się świeccy, a nie proboszcz. "Ksiądz jest od odprawiania Mszy św., spowiadania i ewangelizacji, a nie od zbierania pieniędzy. W naszej parafii działa rada ekonomiczna, mamy księgową – to ich zadanie" – wyjaśnił ks. Radek Rakowski, proboszcz parafii Imienia Jezus w Poznaniu.

Więcej ...

Policja tłumaczy się z najazdu na klasztor w poszukiwaniu Romanowskiego

2024-12-27 07:17

Adobe Stock

Tak policja próbuje się wytłumaczyć z haniebnej akcji swoistego nalotu na lubelski klasztor ojców dominikanów! „Policjanci realizowali czynności na polecenie prokuratury. Przebiegały one z poszanowaniem wyjątkowego charakteru miejsca” – zapewniła w rozmowie z Onetem insp. Katarzyna Nowak z Komendy Głównej Policji. Takiej wersji zaprzecza list prowincjała polskich dominikanów.

Więcej ...

Rozmowa z Ojcem: Święto Świętej Rodziny

2024-12-28 10:10

Magdalena Kowalczyk

Jak wygląda życie codzienne Kościoła, widziane z perspektywy metropolii, w której ważne miejsce ma Jasna Góra? Co w życiu człowieka wiary jest najważniejsze? Czy potrafimy zaufać Bogu i powierzyć Mu swoje życie? Na te i inne pytania w cyklicznej audycji "Rozmowy z Ojcem" odpowiada abp Wacław Depo.

Więcej ...
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najpopularniejsze

Co z postem w piątek w oktawie Bożego Narodzenia?

Kościół

Co z postem w piątek w oktawie Bożego Narodzenia?

Pasterka z Małą Armią Janosika podbija sieć. Występ na...

W wolnej chwili

Pasterka z Małą Armią Janosika podbija sieć. Występ na...

Policja tłumaczy się z najazdu na klasztor w poszukiwaniu...

Wiadomości

Policja tłumaczy się z najazdu na klasztor w poszukiwaniu...

Muniek Staszczyk: Modlę się każdego dnia i dziękuję...

Wiara

Muniek Staszczyk: Modlę się każdego dnia i dziękuję...

Szokujący najazd na klasztor w poszukiwaniu Romanowskiego

Wiadomości

Szokujący najazd na klasztor w poszukiwaniu Romanowskiego

Nowenna do Świętej Rodziny

Wiara

Nowenna do Świętej Rodziny

Nowenna do Dzieciątka Jezus

Wiara

Nowenna do Dzieciątka Jezus

Niepokojące informacje o stanie zdrowia ks. Michała...

Wiadomości

Niepokojące informacje o stanie zdrowia ks. Michała...

Maryja udaje się do Elżbiety, by służyć

Wiara

Maryja udaje się do Elżbiety, by służyć