Reklama

Posługa za kratami

Niedziela bielsko-żywiecka 11/2009

„Wielu było takich, co obiecywało poprawę, ale na tym się kończyło. Nie jest to jednak żaden powód do tego, by kogoś skreślać. Jeżeli myślałbym inaczej, to nie spowiadałbym, bo do sakramentu pojednania przychodzą tylko wielokrotni recydywiści...”

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Mariusz Rzymek: - Jak się Ojcu pracuje ze świadomością, że zainteresowanie sprawami religijnymi więźnia ulatnia się wraz z opuszczeniem przez niego zakładu karnego?

O. Innocenty Kiełbasiewicz: - To mnie kompletnie nie zajmuje. Mam świadomość, że każdy powrót do wiary, każde nawrócenie rozgrywa się niejako poza kapłanem. To tajemnica dziejąca się między Bogiem a człowiekiem szukającym Boga. Ja, jako kapłan, nie mogę nie skorzystać z okazji, by dać każdemu szansę na pojednanie z Bogiem. A to, co już ktoś z nią zrobi, to zupełnie inna sprawa.

- Co zdaniem Ojca jest bezpośrednią przyczyną tego, że wielu recydywistów po odbyciu wyroku znów popada w konflikt z prawem i wraca tam skąd przyszła, czyli do więzienia?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

- Na to składa się kilka czynników, m.in.: brak własnego lokum, brak pracy i ludzie ze starego otoczenia. Odsiedzenie wyroku, odbyta resocjalizacja, zdobycie w więzieniu konkretnego zawodu, to jeszcze za mało, by rozpocząć od nowa nowe życie. Do tego wszystkiego musi jeszcze dojść odpowiedni start. Bez niego łatwo znów się stoczyć na dno.

- Były takie sytuacje, w których podopieczni po wyjściu na wolność zwracali się do Ojca o pomoc w znalezieniu pracy, czy lokum?

- Nie mam takich kontaktów, by pełnić rolę „pośrednika”. Trzeba też pamiętać, że ci, co odsiadują wyrok w zakładzie karnym w Cieszynie, wracają w swoje rodzinne strony i tam układają sobie życie. Ze względów oczywistych nie jestem w stanie im pomóc w znalezieniu pracy. Identycznie jest z pomocą finansową. Pieniędzy nie rozdaję. Po prostu wiem, że każdy, kto opuszcza więzienie dostaje wyprawkę, która zabezpiecza mu powrót do miejscowości, z której pochodzi. Najczęściej więc mój kontakt z człowiekiem wypuszczonym na wolność urywa się, gdy tylko opuści on mury zakładu karnego. Niekiedy przedłużeniem takiej znajomości jest przygodne spotkanie na ulicy. Wtedy nadarza się sposobność do rozmowy. Bodaj raz były więzień prosił mnie o przechowanie mu na czas jakiś bagażu. Taką prośbę łatwo było spełnić.

Reklama

- Gdy znów widzi Ojciec w więzieniu tą samą twarz, ma Ojciec jeszcze chęć z kimś takim rozmawiać?

- Wielu było takich, co obiecywało poprawę, ale na tym się kończyło. Nie jest to jednak żaden powód do tego, by kogoś skreślać. Jeżeli myślałbym inaczej, to nie spowiadałbym, bo do sakramentu pojednania przychodzą tylko wielokrotni recydywiści. W końcu każdy z nas grzeszy i na dodatek wciąż do tych grzechów wraca. Dlatego w takich sytuacjach trzeba bardziej szukać jakiegoś punktu zaczepienia, momentu rozpoczęcia drogi nawrócenia niż sposobności do oskarżeń.

- Do ilu osadzonych dociera Ojciec ze swoją posługą?

- W tygodniu mam do dyspozycji cztery godziny rozłożone na dwa dni. To niewiele, więc zdaję sobie sprawę, że nie wszyscy osadzeni mają możliwość spotkania ze mną. Wynika to ze specyfiki przepływu ludzi w więzieniu. Każdy ruch musi być tam pod kontrolą, więc dziennie jestem w stanie dotrzeć do dwóch grup, a wszystkich jest dwadzieścia. Żeby lepiej zobrazować sytuację powiem tylko, że mnie samemu dotarcie do kaplicy zajmuje około 15 minut, co jest efektem przejścia przez osiem bramek zabezpieczających. Ze względu na te obostrzenia, każde wyjście z celi traktowane jest przez więźniów jako nie lada atrakcja. Jeżeli więc nadarza się ku temu okazja, chodzą na wszystkie spotkania religijne, poczynając od katolickich, a kończąc na Świadkach Jehowy. Nie wiem jak to wygląda u innych, ale do mnie dociera stu z pięciuset osadzonych.

- A ilu korzysta z indywidualnych możliwości kontaktu?

- Bardzo, ale to bardzo niewielu. Przypominam o tym, ale zasadniczo nic się nie zmienia. Jak już się zdarzy, to najczęściej są to przypadki ekstremalne. Ostatnio był to więzień, który wpadł w depresję i usiłował odebrać sobie życie. Po nieudanej próbie samobójczej prosił o kontakt z kapelanem.

- Czy taka niechęć do indywidualnych odwiedzin kapelana nie wiąże się czasem z utratą więziennego prestiżu, lub z przyszyciem łatki kolaboranta?

- Nie chodzi tu o opinię, bo w oczach więźniów jestem osobą neutralną. W końcu nie ma mnie na liście funkcjonariuszy więziennych. Ja patrzę na nich jak na niezapisaną kartkę, a oni rewanżują mi się szczerością. Mam zasadę, że nie dociekam za co trafili za kraty, a zdarza się, że są to ciężkie zbrodnie: matkobójstwo, pedofilia. Im pozostawiam decyzję o otwarciu się na mnie. I najczęściej jest tak, że sami mówią o tym, co zrobili. Zdaję sobie sprawę, że w wielu przypadkach wiem więcej niż broniący ich adwokat.

- A czy więźniowie nadużyli zaufania, jakim Ojciec ich obdarzył?

- Raz znalazłem w kaplicy tabletkę extasy. To znalezisko godziło bezpośrednio we mnie. Tutaj nie można być kapusiem, ale trzeba zachowywać obowiązujące prawo. Zgłosiłem więc fakt wykrycia narkotyku i zasygnalizowałem istnienie problemu.

- Co sprawia, że przy braku jakichś spektakularnych efektów swojej posługi chce się Ojcu dalej pracować z więźniami?

- Jeden z osadzonych zadał mi takie pytanie: „Po co ksiądz tu przychodzi, przecież my wszystko robimy interesownie. Za spotkania z księdzem zdobywamy punkty z resocjalizacji, dzięki którym możemy liczyć na skrócenie wyroku czy przepustkę”. Mimo takiego postawienia sprawy, wiem, że gdzieś tam mogę być wyrzutem sumienia, które w pewnym momencie karze się zmienić. Teraz wielu skazanych powtarza: „jestem niewinny, bo sąd mi niczego nie udowodnił”, ale wystarczy kilku, jeden, który porzuci tę optykę, by móc mówić o małym sukcesie. Stąd też bardzo ucieszyli mnie ci więźniowie, którzy podczas poświęcenia kaplicy, jakiego dokonał bp Tadeusz Rakoczy, przystąpili do Komunii św. Po tym, co zrobili widać było, że nie traktują spotkań religijnych jako sposobu na zabicie czasu, ale jako możliwość zbliżenia się do Boga.

- Czy istnieje jakaś różnica między Mszą św. w murach i poza murami więzienia?

- Zasadniczo nie istnieje. Pewne odstępstwa są za to w kazaniach. Dość często przyjmują one spontaniczną formą dialogowaną. Jest tak wtedy, gdy jakieś słowo, określenie, na tyle zaintryguje słuchaczy, że proszą, by je od razu wyjaśnić. Nie mają skrupułów, by przerwać kazanie i zacząć drążyć temat, którego są ciekawi. Wówczas wychodzi ich szczere zainteresowanie zagadnieniem religijnym. To niezwykłe, bo odnajdują je czasami po 20 latach życia poza Kościołem. Moja mama mówiła mi, że niedawno w jednym z programów telewizyjnych usłyszała, iż 80 proc. skazanych chce dostępu do stałej posługi kapelana. I to chyba pokazuje, że wbrew sceptykom, jest na nią ogromne zapotrzebowanie.

Podziel się:

Oceń:

2009-12-31 00:00

Wybrane dla Ciebie

Wspomnienie św. ks. Zygmunta Gorazdowskiego

Obraz św. ks. Zygmunta Gorazdowskiego w kaplicy jego imienia w klasztorze Franciszkanów w Sanoku

Lowdown/pl.wikipedia.org

Obraz św. ks. Zygmunta Gorazdowskiego w kaplicy jego imienia w klasztorze Franciszkanów w Sanoku

26 czerwca w liturgii Kościół w Polsce wspomina św. ks. Zygmunta Gorazdowskiego zwanego "ojcem ubogich i księdzem dziadów". Przed laty kanonizował go papież Benedykt XVI.

Więcej ...

Propagator Dzieła Bożego

2024-06-18 14:27

Niedziela Ogólnopolska 25/2024, str. 24

Św. Josemaría Escrivá
de Balaguer

es.wikipedia.org

Św. Josemaría Escrivá de Balaguer

Założył jedną z największych instytucji kościelnych, której misją jest pokazywanie ludziom, jak mogą spotkać się z Bogiem w ich życiu zawodowym i prywatnym.

Więcej ...

Bp Florczyk będzie towarzyszył polskim olimpijczykom podczas Igrzysk Olimpijskich w Paryżu

2024-06-26 08:29

EpiskopatNews/ flickr.com

Nie ma szlachetnego człowieka, nie ma człowieka wysokiej jakości duchowej, który żyje wartościami, jeżeli nie narzuca sobie dyscypliny wewnętrznej, zmagania się z samym sobą - podkreślił pomocniczy biskup kielecki bp Marian Florczyk, delegat Konferencji Episkopatu Polski ds. Duszpasterstwa Sportowców, wskazując na związki sportu i wiary. Duchowny będzie towarzyszył polskim olimpijczykom podczas rozpoczynających się 26 lipca Igrzysk Olimpijskich w Paryżu.

Więcej ...

Reklama

Najpopularniejsze

W. Brytania: Polski ksiądz Piotr G. oskarżony o 10...

Kościół

W. Brytania: Polski ksiądz Piotr G. oskarżony o 10...

Kielce: siostry boromeuszki odchodzą z seminarium, a tym...

Niedziela Kielecka

Kielce: siostry boromeuszki odchodzą z seminarium, a tym...

Zmiany kapłanów 2024 r.

Kościół

Zmiany kapłanów 2024 r.

Jak wygląda moja modlitwa?

Wiara

Jak wygląda moja modlitwa?

Wakacyjny savoir vivre w Kościele

Niedziela Łódzka

Wakacyjny savoir vivre w Kościele

Zmiany personalne w diecezji bielsko-żywieckiej 2024

Niedziela na Podbeskidziu

Zmiany personalne w diecezji bielsko-żywieckiej 2024

Diecezja kielecka: zmiany kapłanów 2024

Kościół

Diecezja kielecka: zmiany kapłanów 2024

Zmiany personalne w diecezji rzeszowskiej

Kościół

Zmiany personalne w diecezji rzeszowskiej

Nauczycielu, nic Cię to nie obchodzi, że giniemy?

Kościół

Nauczycielu, nic Cię to nie obchodzi, że giniemy?