Reklama

Służba życiu to służba Chrystusowi

Niedziela toruńska 12/2009

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Tadeusz Solecki: - Jest Pan gościem parafii św. Antoniego w Toruniu i Czytelników w roku szczególnym, bo przebiegającym w Kościele pod hasłem: „Otoczmy troską życie”. W tym krótkim zdaniu zawarte jest całe Pańskie posłannictwo, dlatego jesteśmy szczęśliwi, mogąc Pana gościć i słuchać. Jak to się stało, że został Pan orędownikiem obrony życia poczętego?

Dr inż. Antoni Zięba: - Zaczęło się to z górą 30 lat temu podczas mojej praktyki inżynierskiej w Wiedniu. Tam, w jednym z wiedeńskich kościołów, zobaczyłem w gablocie parafialnej zdjęcia dzieci zabitych w wyniku aborcji. Były to tzw. późne aborcje, tzn. dzieci żyły już w łonach matek 6-7 miesięcy. Te zdjęcia wstrząsnęły mną do głębi.

- Wcześniej podchodził Pan do tego problemu obojętnie?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

- Miałem 30 lat i do tej pory ani osobiście, ani w bliższej rodzinie nie spotkałem się z tym problemem. Owszem, otrzymałem solidne katolickie wychowanie i nigdy nie miałem wątpliwości w słuszność nauk Kościoła, ale nie interesowałem się bliżej tym tematem. Wstrząs był silny, bo tamte obrazy do dziś noszę w umyśle. Musiał to być jakiś Boży zamiar, bo zaraz po powrocie trafiła do mnie wydawana w podziemiu broszura ks. Dzięgiela (dziś już świętej pamięci). Z niej dowiedziałem się, że w naszej Ojczyźnie zabija się każdego roku 600-800 tys. nienarodzonych dzieci.

- To był kolejny wstrząs?

- Tak, jeszcze większy! Na inżyniera działają obrazy i liczby. Ta liczba przerastała moją wyobraźnię, więc odruchowo sięgnąłem po kalkulator i podzieliłem ją przez 365. Wyszło ponad 2 tys. dzieci zabijanych w Polsce każdego dnia! Od tej chwili już wiedziałem, że muszę zmierzyć się z tym problemem. Ba! Ale jak? Co w tej sprawie może zrobić inżynier? Moja wiedza była ograniczona, a możliwości działania jeszcze bardziej. Na szczęście, w Instytucie Mechaniki Budowli Politechniki Krakowskiej, gdzie do dziś pracuję, spotkałem mojego byłego studenta, który, jak się okazało, czuł podobne powołanie.

Reklama

- Było więc was dwóch.

- Jak to mówią, co dwie głowy, to nie jedna. Dyskutowaliśmy, zastanawiając się od czego zacząć, co tu zrobić, aby ratować te tysiące nienarodzonych dzieci, które ginęły w tamtym czasie w naszej Ojczyźnie przy całkowitym milczeniu mediów i niewielkim zainteresowaniu społeczeństwa, niemającego wiedzy o problemie i skali zjawiska.

- Pewnie czuliście się bezsilni i bezradni?

- Tak, do czasu. Wiosną 1980 r. do naszych rąk trafił zbiór przemówień Jana Pawła II z pierwszej pielgrzymki do Ojczyzny. Znaleźliśmy tam dwa wspaniałe fragmenty, które stały się bezpośrednią inspiracją do podjęcia działań, najpierw modlitewnych, a później także apostolskich. Mam na myśli apel o modlitwę, który Jan Paweł II wygłosił 7 czerwca 1979 r. w Kalwarii Zebrzydowskiej. Ojciec Święty mówił wówczas: „Trzeba się zawsze modlić, a nigdy nie ustawać - powiedział Pan Jezus (por. Łk 18, 1). Módlcie się i kształtujcie poprzez modlitwę swoje życie. (…) Niech z tego miejsca do wszystkich, którzy mnie słuchają tutaj albo gdziekolwiek, przemówi proste i zasadnicze papieskie wezwanie do modlitwy. A to jest wezwanie najważniejsze. Najistotniejsze orędzie!”. To są słowa papieża. Nigdzie później tak jednoznacznie tego nie powiedział, że to jest najważniejsze orędzie. Dzień później w Nowym Targu Ojciec Święty wypowiedział zdanie, które zmieniło moje życie, życie mojego przyjaciela, ale myślę, że także wielu ludzi w Polsce i nie tylko: „I życzę, i modlę się o to stale, ażeby rodzina polska dawała życie, żeby była wierna świętemu prawu życia”. Od tej chwili wiedzieliśmy już od czego zacząć - od modlitwy! Od modlitwy w intencji obrony życia.

- To był przełomowy moment?

- Tak. Postanowiliśmy wyjść z tym pomysłem na szersze wody. W tamtych komunistycznych czasach działały (i działają do dziś) w naszym Instytucie 3 Róże Różańcowe. Raz w miesiącu spotykaliśmy się na Mszy św. i konferencji u ks. prof. Stańka poświęconych tematom religijnym. Właśnie na takim spotkaniu w maju 1980 r. razem z kolegą zaproponowaliśmy zorganizowanie Krucjaty Modlitwy w Obronie Poczętych Dzieci.

- Jakie cele wam przyświecały?

- Po pierwsze - obudzić sumienie narodu i uwrażliwić Polaków na wielką nienaruszalną wartość i godność każdego człowieka od poczęcia. Po drugie - doprowadzić do anulowania stalinowskiej ustawy z 27 kwietnia 1956 r. o tzw. przerywaniu ciąży i zastąpić ją prawem chroniącym życie każdego poczętego dziecka.

- Postawienie takich celów modlitwy wymagało wielkiej wiary i ufności w pomoc Bożą, bo samo mówienie w tych latach o zmianie ustawy zakrawało na mrzonkę i wydawało się utopią.

- Owszem, nawet dobrzy katolicy uśmiechali się sceptycznie, uważając, że niemożliwa jest zmiana świadomości i sumienia narodu w warunkach, kiedy cenzura blokuje wszystko i nawet nie można opublikować w prasie zdjęcia dziecka nienarodzonego, a cóż dopiero mówić o działaniach legislacyjnych. Mieliśmy wiarę i silną determinację. Krucjatę organizowaliśmy, oczywiście, za zgodą Kurii Metropolitalnej w Krakowie. Oficjalne jej rozpoczęcie datuje się na 12 października 1980 r. Uważaliśmy, że trzeba zacząć zdecydowanie, toteż postawiliśmy trudne warunki: codzienna Msza św. z Komunią św. i dziesiątek Różańca św. w okresie 3 miesięcy. Nie łudziliśmy się, że nasze cele zostaną zrealizowane w tak krótkim czasie. Już w trakcie trwania Krucjaty opracowaliśmy program modlitewny, który do dziś obowiązuje uczestników, mianowicie codziennie dziesiątek Różańca św., a raz w miesiącu (w dzień powszedni) uczestnictwo we Mszy św. z przyjęciem Komunii św. w intencji Krucjaty.

- Jaki uzyskaliście odzew?

Do Krucjaty w czasach komunistycznych włączyło się ponad 100 tys. osób z całej Polski. Zdarzyła się rzecz wielka - ja mówię, że może nawet cud, a na pewno szczególna łaska: 7 stycznia 1993 r., zatem po 12 latach modlitw, Sejm RP anulował stalinowską ustawę aborcyjną i wprowadził prawo chroniące życie. Owszem, niedoskonałe, ale zdajmy sobie sprawę z doniosłości tego faktu: oto Polska jest pierwszym krajem na świecie, który w warunkach demokracji odrzucił prawo aborcyjne, ustanawiając ochronę życia od poczęcia. To jest ogromny sukces nie tylko Polski, lecz także całego świata. Ta wielka akcja apostolsko-edukacyjna nie tylko doprowadziła do zmiany prawa, lecz także przyniosła ogromną zmianę w świadomości społecznej.

- Do tej pory mówił Pan o modlitwie, a jakie były edukacyjne elementy waszej akcji?

- Zorganizowaliśmy szereg wystaw w kościołach, np. w sanktuariach na Jasnej Górze, Górze św. Anny, w kościele Świętego Krzyża w Warszawie. Wydaliśmy miliony ulotek, setki tysięcy broszur, filmów, publikowaliśmy artykuły w prasie katolickiej.

- Skoro ma Pan mentalność inżynierską, z pewnością może efekty tych działań zilustrować liczbami?

- Oczywiście. Zacznijmy od faktów niepodważalnych. W najgorszym okresie, w końcu lat 60. XX wieku, zarejestrowano ok. 220 tys. zabójstw poczętych dzieci rocznie. W ubiegłym roku było ich 320 - mam na myśli przypadki aborcji dokonanej legalnie. Oczywiście, i wtedy, i dziś te zarejestrowane przypadki nie ukazują całości zjawiska. Powołam się na rzetelne szacunki (bo są też nierzetelne, publikowane nierzadko przez świeckie media). Jak już wspomniałem, w tamtych czasach szacunkowa liczba zabójstw nienarodzonych dzieci sięgała nawet do 800 tys. rocznie. Dziś w Polsce dokonuje się 7-14 tys. podziemnych aborcji rocznie. Oczywiście, bolejemy nad każdą śmiercią nienarodzonego dziecka, ale proszę zwrócić uwagę na ogrom zmiany skali zjawiska. To skłoniło nas do zmiany programu Krucjaty, którą wprowadziliśmy w 2005 r. Teraz mamy 3 cele modlitewne, które pisemnie zatwierdził metropolita krakowski kard. Stanisław Dziwisz. Pierwszy - modlitwa dziękczynna za wielkie dobro, jakie wydarzyło się w Polsce, a jest nim szacunek dla życia nienarodzonych. Drugi cel pozostał ten sam i myślę, że pozostanie on jeszcze przez wiele lat: uwrażliwienie sumień na wartość życia każdego człowieka od poczęcia do naturalnej śmierci. Trzeci, bardzo istotny: intencja błagalna o wprowadzenie do Konstytucji RP prawnej ochrony życia każdego człowieka od poczęcia do naturalnej śmierci.

- Myśli Pan, że trzeci cel jest realny?

- Jako inżynier myślę pragmatycznie i wiem, że to dziś niełatwa sprawa. Jedno podejście już zrobiliśmy, niestety, bez efektu. Ale nie spoczniemy w modlitwach i działaniach. Pamiętam, gdy przed trzema laty była debata nad tym problemem, jeden z biskupów pytał mnie prywatnie o szanse przeforsowania projektu zmiany konstytucji. Ja mu na to, trochę żartobliwie: Księże Biskupie, musimy walczyć ile sił, bo może to jest ten czas. Ale tak na mój skromny inżynierski rozum, to raczej nie. Jeżeli bowiem przez 12 lat modliliśmy się o zmianę zwykłej ustawy, to trudno sądzić, abyśmy w ciągu 2 lat wymodlili zmianę w konstytucji! A poważnie: myślę, że musimy włożyć jeszcze więcej zarówno modlitwy, jak i działań oraz obywatelskiego zaangażowania. Krucjata trwa, skupia wielkie grono żarliwych ludzi. Głęboko wierzę, że doprowadzi do spełnienia celów, bo nie wątpię, że są one zgodne z wolą Bożą, lecz nie nam decydować, czy to się stanie za rok, dwa czy za 10 lat.

- Czuje Pan radość, satysfakcję z osiągniętych już efektów?

- Owszem, miałem takie chwile radości. Na przykład, paradoksalnie, podczas tragicznego przełomu w 1996 r., kiedy w nowej sytuacji politycznej do władzy powróciła postkomunistyczna lewica i w ciągu roku wprowadziła tzw. aborcję na życzenie dającą praktycznie pełną swobodę aborcyjną. I co? W okresie jej obowiązywania (bo Trybunał Konstytucyjny decyzją z 28 maja 1997 r. przywrócił prawną ochronę życia poczętych dzieci) zginęło ok. 3 tys. nienarodzonych dzieci! To pokazuje, że doszło do gruntownego przewartościowania w świadomości polskiego społeczeństwa, w sumieniach obywateli! Dla porównania: wg ostatnich danych w Szwecji, liczącej zaledwie niecałe 9 mln mieszkańców, zarejestrowanych jest 35 tys. aktów aborcji. Za ten świadomościowy przełom, który był i pozostaje jednym z celów Krucjaty, Panu Bogu z całego serca dziękuję.

- Co zwykły człowiek może zrobić dla obrony życia?

- Często pada to pytanie. Od lat odpowiadam słowami wspaniałego amerykańskiego obrońcy życia dr. medycyny Johna Willke. Na takie pytanie ma on odpowiedź w czterech punktach.

- To wyliczmy. Po pierwsze?

- Po pierwsze, modlić się. Formy tej modlitwy mogą być różne, niekoniecznie takie, jak polecamy w Krucjacie. Chodzi o sam akt naszego umysłu, woli i serca skierowany do Boga Dawcy i Pana życia, który ma moc przemiany ludzkich serc, zatem w konsekwencji i ustaw, i wszelkich zapisów prawa.

- Po drugie?

- Uczyć się. Uczyć się obrony życia. Dlaczego? Obecnie nie tylko w Polsce, lecz także na całym świecie świeckie media są w ogromnej większości przeciw życiu, budują cywilizację śmierci. Czynią to na wiele sposobów, bardzo często posługując się manipulacją, a nierzadko kłamstwem. Na przykład, ileż to razy słyszeliśmy, że tak naprawdę to nie wiadomo, od którego momentu zaczyna się życie człowieka. Z punktu widzenia nauki wiadomo, ale dla tych mediów są to fakty niewygodne. Ileż razy słyszymy mit, że aborcja nie pociąga za sobą żadnych negatywnych skutków dla kobiety. Kompletne kłamstwo! Obszerne wyniki badań naukowych napływające z różnych krajów całkowicie przeczą temu mitowi, mówiąc o tragicznych wręcz skutkach aborcji dla zdrowia, zarówno fizycznego, jak i psychicznego kobiety. A więc wiedza - rzetelna, naukowo ugruntowana, jest dla obrońców życia orężem nieodzownym. Dlatego trzeba się uczyć.

- Jak się uczyć, gdy rzetelna informacja jest blokowana?

- Przede wszystkim korzystać z mediów katolickich. Pragnę w tym miejscu zaapelować do Czytelników waszego pisma. Jako katolicy powinniście nie od czasu do czasu, ale regularnie korzystać z mediów katolickich: prasy, radia, telewizji. Mamy „Niedzielę”, prasę parafialną, specjalistyczną, która w mniejszym lub większym stopniu przekazuje prawdę o obronie życia - korzystajmy z niej! Dziś mamy jeszcze jedno wspaniałe narzędzie: Internet. Pozwolę sobie w tym miejscu zaprosić na naszą stronę internetową www.pro-life.pl, gdzie znajdują się obszerne materiały: wiadomości, dokumenty, opracowania, porady, jednym słowem całe bogactwo wiedzy w tym temacie - nic tylko usiąść, kliknąć i czytać. Uczyć się to także uczestniczyć w prelekcjach, wykładach obrońców życia. To także zwiedzić wystawę, obejrzeć film - naprawdę mamy dziś bardzo dużo możliwości pogłębienia swojej wiedzy.

- Po trzecie?

- Uczyć innych. Ta wiedza jest potrzebna nie tylko do przemiany naszej świadomości, ale także świadomości bliźnich przez podejmowanie rozmów, dyskusji itp. W ten sposób przeciwdziałamy manipulacji i przeinaczeniom, które - jak mówiłem - są zjawiskiem powszechnym. Jeśli nie mamy umiejętności prowadzenia takich rozmów i dyskusji, to możemy zawsze odesłać innych do rzetelnych źródeł informacji, bo je znamy.

- Po czwarte?

- Pomagać. Samotnym matkom, rodzinom wielodzietnym, tym, których trudna sytuacja może popchnąć w stronę aborcji. Jest tu wiele możliwości, bo nie musimy działać w pojedynkę, ale w ramach struktur organizacyjnych Kościoła. W diecezjach są domy samotnych matek, jest Caritas, są organizowane zbiórki i inne przedsięwzięcia charytatywne. Trzeba także wspomagać organizacje obrońców życia. Ich działalność pociąga za sobą ogromne koszty. Trzeba wydrukować ulotki, zrobić wystawę, wyprodukować film, zorganizować odczyt, sympozjum - do tego wszystkiego są potrzebne pieniądze. Sposobów jest wiele. Wolne datki, przelewy, przekazanie 1% podatku. Dlaczego to takie ważne? Bo nasze ruchy są skazane na dobrowolne datki, podczas gdy nasi przeciwnicy są dotowani przez mocarzy finansowych. Prezydent USA Barack Obama już w drugim dniu urzędowania przeznaczył kwotę 800 mln $ na promowanie aborcji i antykoncepcji na świecie. UE wspiera ruchy proaborcyjne i feministyczne. A obrońcy życia w Polsce i na świecie nie dostają żadnych dotacji - ani z budżetu państwa, ani z UE, ani od Obamy.

Podziel się:

Oceń:

2009-12-31 00:00

Wybrane dla Ciebie

Piłkarski PP - triumf Wisły Kraków

2024-05-02 18:56
Zawodnicy Wisły Kraków cieszą się z gola podczas finałowego meczu piłkarskiego Pucharu Polski z Pogonią Szczecin

PAP/Marcin Bielecki

Zawodnicy Wisły Kraków cieszą się z gola podczas finałowego meczu piłkarskiego Pucharu Polski z Pogonią Szczecin

Piłkarze Wisły Kraków po raz piąty w historii zdobyli Puchar Polski. W finale na PGE Narodowym w Warszawie pokonali Pogoń Szczecin 2:1 po dogrywce. Wcześniej "Biała Gwiazda" zdobyła to trofeum w latach 1926, 1967, 2002 i 2003.

Więcej ...

Czy 3 maja obowiązuje nas udział we Mszy św.?

Karol Porwich/Niedziela

Udział we Mszy św. obowiązuje katolika w każdą niedzielę oraz w tzw. święta nakazane.

Więcej ...

Uroczystość Najświętszej Maryi Panny, Królowej Polski - plan obchodów na Jasnej Górze

2024-05-03 09:01

Karol Porwich/Niedziela

Dziś na Jasnej Górze, 3-go maja, uroczystości Najświętszej Maryi Panny Królowej Polski. Suma odpustowa odprawiona zostanie na Szczycie o godz. 11.00, poprzedzi ją program słowno-muzyczny: „W oczekiwaniu na beatyfikację sługi Bożej Stanisławy Leszczyńskiej” o godz. 10.00. W czasie Sumy ponowiony zostanie Milenijny Akt Oddania Polski w Macierzyńską Niewolę Maryi, Matce Kościoła za Wolność Kościoła Chrystusowego. O godz. 19.00 Mszę św. odprawi metropolita częstochowski, abp Wacław Depo. Uroczystości zakończy Apel Jasnogórski.

Więcej ...

Reklama

Najpopularniejsze

Nakazane święta kościelne w 2024 roku

Kościół

Nakazane święta kościelne w 2024 roku

Czy 3 maja obowiązuje nas udział we Mszy św.?

Kościół

Czy 3 maja obowiązuje nas udział we Mszy św.?

Uroczystość Najświętszej Maryi Panny Królowej Polski...

Jasna Góra

Uroczystość Najświętszej Maryi Panny Królowej Polski...

Bytom: Profanacja Najświętszego Sakramentu. Rozrzucone...

Kościół

Bytom: Profanacja Najświętszego Sakramentu. Rozrzucone...

Świadectwo: Maryja działa natychmiast

Rodzina

Świadectwo: Maryja działa natychmiast

Święta Mama

Kościół

Święta Mama

Papież wyniósł ks. Nykiela do godności biskupiej

Kościół

Papież wyniósł ks. Nykiela do godności biskupiej

Nabożeństwo majowe - znaczenie, historia, duchowość +...

Wiara

Nabożeństwo majowe - znaczenie, historia, duchowość +...

#PodcastUmajony (odcinek 1.): Bez przesady

Wiara

#PodcastUmajony (odcinek 1.): Bez przesady