Wydział Duszpasterski Kurii Diecezjalnej Toruńskiej i parafia pw. św. Antoniego w Toruniu przygotowały kolejny wykład otwarty w ramach cyklu „Otoczmy troską życie”. Prelekcję pt. „Rozwój miłości w małżeństwie i rodzinie” wygłosił ks. Stanisław Orzechowski „Orzech” - znany rekolekcjonista i duszpasterz akademicki z Wrocławia. Spotkanie miało miejsce 24 marca w kościele na Wrzosach i zgromadziło wielu słuchaczy.
Romantyzm zakochania
Reklama
Młodzi niekiedy niepokoją się, co się stanie z ich miłością po zawarciu związku małżeńskiego. Według „Orzecha” człowiek przeżywa najpierw miłość uczuciową, ale dzisiaj często pierwszym etapem miłości jest - jak mówią młodzi - ostry seks. Dzieje się tak dlatego, że do młodzieży bardzo wcześnie dociera informacja na temat życia seksualnego. Niestety, nie jest to rzetelna wiedza, ale jej strzępki. W tym brutalnym przekazie często brakuje dobrych treści o uczuciach, a wczesna informacja seksualna pociąga za sobą również wczesną inicjację. Można wyróżnić 3 etapy w rozwoju ludzkiej miłości.
Pierwszy z nich to zakochanie, zauroczenie drugim człowiekiem: „To ten różowy welon uczuć, który zakrywa wady. Gdybyśmy od początku widzieli siebie w całej prawdzie, a więc nie tylko zalety, ale i wady, nie byłoby małżeństw. Taki byłby efekt, gdybyśmy dokładnie znali tzw. dobrodziejstwo inwentarza” - zauważył „Orzech”. Na tym etapie człowiek adoruje drugą osobę, relacja jest pełna uwielbienia i czułości. Jakże pokrzywdzeni są więc ci młodzi, którzy zaczynają związek od tzw. ostrego seksu i pozbawiają się etapu uczuciowości. Tutaj wielka mądrość Kościoła, który naucza o czystości przedmałżeńskiej, a także o tym, że każda para wobec swojego sumienia i Pana Boga ustala, kiedy i ile dzieci ma się urodzić, uwzględniając wszystkie okoliczności życia. Nie trzeba przyśpieszać wydarzeń, ale też i nie oddalać się zbytnio, bo tak zwane przenoszone narzeczeństwo też nie jest dobre.
W młodym małżeństwie przychodzi nieraz taki moment, że mąż zaczyna się za bardzo oglądać „za innymi, zgrabnymi nogami”. Według „Orzecha” to dla kobiety sygnał, by coś z tym zrobić. „Gdy prowadzicie naturalny sposób planowania rodziny, przyznaj się, że się pomyliłaś w obliczeniach, i spowoduj, byś zaszła w ciążę. On trochę się podenerwuje, a potem się zgodzi”. Nie należy tego rozumieć w ten sposób, że dziecko ma rozwiązać problemy, jakie być może pojawiają się w związku. To świadome sprowadzenie dziecka na świat jest wejściem małżeństwa w drugi etap miłości, która z małżeńskiej przechodzi w rodzinną.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Odpowiedzialność rodzicielstwa
Reklama
„Orzech” uważa, że dobrze jest, aby dziecko mające przyjść na świat od poczęcia zostało zaakceptowane. Częste przystępowanie kobiety w stanie błogosławionym do Komunii św. bardzo dobrze wpływa na dziecko. Ewangelia mówi, że św. Jan Chrzciciel poruszył się w łonie matki, gdy Maryja z Jezusem pod sercem przyszła w odwiedziny do krewnej. To samo dzieje się dzisiaj, choć minęły 2 tysiące lat: „Mama przyjęła Komunię św. i się modli, a małe rozrabia z radości” - mówił „Orzech”. A mężczyzna? Powinien przygotować się, że będzie przy porodzie: „Bardzo was proszę, kochani, przyszli rodzice, żebyście razem rodzili dzieci. Razem!”.
Dziecko po narodzeniu powinno być odpowiednio przyjęte. „Orzech” wspominał, jak w jego rodzinnym domu całowano mamę w rękę w podziękowaniu za urodzenie brata oraz całowano go na powitanie na świecie: „Jakie to piękne, gdybyśmy to w naszych rodzinach zachowali jako przywitanie człowieka, który się narodził. A u nas, co jest? Panowie idą pić pępkowe. Rewelacja, rzeczywiście to pępkowe jest potrzebne”.
Ks. Stanisław Orzechowski zauważył, że w prelekcji na temat małżeństwa należy poruszyć kwestię udanego życia seksualnego. Należy pamiętać o „przygotowaniu dalszym do dobrego seksu”. Co to oznacza? Zaledwie to, byśmy byli dla siebie mili, byśmy potrafili likwidować zalążki konfliktu. Istotna jest celebracja gestów, przez które okazuje się uczucie, a także wzajemne uczenie się „geografii ciał”. Dojrzałość ludzi do stania się „jednym ciałem” uzewnętrznia się przez umiejętność panowania nad sobą - nad własnymi popędami i chęcią osiągnięcia przyjemności tylko dla siebie. „Mężczyzna powinien umieć kierować swoją fizjologią, a jak nie - to do przedszkola” - proponował „Orzech”.
Na temat środków antykoncepcyjnych przytoczył historię: „Poszedłem do znajomej absolwentki farmacji, która pracuje w aptece. Mówię do niej: - Wywal mi wszystkie środki antykoncepcyjne na ladę. A ona pyta: - A po co ci to, «Orzechu»? Potrzebuję. No więc wywaliła. Moje zdumienie było ogromne, bo większość paskudztw to są żeńskie środki. Ale się panowie wspaniale urządzili, prawda? Wszystko jest aplikowane kobiecie, a on jeszcze mówi: «Kocham cię»! Tak, tak! Kochasz i trujesz ją!”. „Orzech” apelował, by nie niszczyć się wzajemnie, co jest trudne, ale nie niemożliwe. Podjął także kwestię aborcji: „Jeśli jesteś pierwszy, to możesz się urodzić. Biada, jeśli jesteś trzeci albo czwarty. Od kolejności zależy, czy będziesz żył, czy nie”. Co to zatem znaczy kochać? „To umieć rozumieć drugiego człowieka” - konkludował „Orzech”.
Z czasem dzieci rosną, dojrzewają, a rodzicielstwo staje się coraz trudniejsze. Niestety, rodzice zapominają, że dzieci nie są ich własnością. Przychodzi taki czas, że muszą zdobyć się na trudną sztukę pożegnania, która należy do sztuki życia w rodzinie. „Młode małżeństwo musi mieć autonomię. Mamy, niestety, idą za daleko i chcą, by młodzi zostawiali uchylone drzwi sypialni, bo one przecież muszą mieć trochę kontroli”.
Piękno bycia przy jaźni
Po odejściu dzieci z domu małżonkowie pozostają znowu we dwoje. Nie powinni sobie mówić, że teraz ich już nic nie łączy, więc mogą się rozejść. Takim podejściem uderzają w dorosłe już i usamodzielnione dzieci. Ten kryzys pustego gniazda należy przeczekać, bo miłość wchodzi w trzeci etap, czyli przyjaźń. Małżonkowie znajdują się wtedy w sytuacji, gdy jedno wspiera drugie w coraz częściej pojawiających się oznakach upływu lat. To „jedna jaźń przy drugiej jaźni”.
Memento
Na zakończenie „Orzech” podsumował prelekcję apelem, który może stać się wyznacznikiem życia i działania wątpiących w sens miłości w dzisiejszym świecie: „Jeżeli będziecie dbać o tę miłość, to ona z romantyzmu młodości przejdzie w ofiarną miłość rodzicielstwa. Pozwoli wam dobrze wychować dzieci, a potem, w jesieni życia, zakwitnie piękną przyjaźnią. I zapamiętajcie, najsilniejsza jest jedna i jedyna sprawa, którą zabieramy na tamten świat - wszystko zostaje tutaj oprócz miłości. To jedyna rzecz, która nie boi się śmierci”.