Reklama

Najlepiej umiał być księdzem

Niedziela kielecka 23/2009

Ks. Jan Kuśmierz - Ksiądz Kanclerz, Ksiądz Wicerektor - różnie się do niego zwracano. Lubił konkret. Nie miał zwyczaju uskarżać się albo rozwodzić nad czymś, co jego zdaniem nie było istotne. Nawet gdy na ostanie 10 miesięcy życia przypadła mu w udziale ciężka i nieuleczalna choroba, pytany, jak się czuje, odpowiadał krótko: dobrze. Pogodnego, życzliwego, ogromnie skromnego, o jasnym i przenikliwym spojrzeniu - takim zapamiętali go współpracownicy i rodzina

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Urodził się i wychował w rodzinie chłopskiej, rolniczej, i - jak się mówiło w PRL - kułackiej. Z dziada pradziada Kuśmierzowie gospodarowali w Woli Żydowskiej, w parafii Kije. Jan był najstarszy, 2 lata młodszy był Józef i o 7 lat - Stanisława.

Dom na Ponidziu

Reklama

W to pogodne majowe popołudnie 2009 w rodzinnym domu Kuśmierzów na Ponidziu byłoby zapewne jak dawniej (nie licząc współczesnych adaptacji), gdyby nie zabrakło Jana… 5 lat minęło od jego śmierci, a wciąż jest tak, jakby wyszedł w pole na spacer. Zaraz wróci i poprosi o talerz ulubionej nad wszystko zalewajki. Pamiątki z Seminarium, krzyż i ikona z kieleckiego mieszkania, wąskie łóżko, w którym odprawiał ostatnie Msze św. z pomocą przyjaciół - księży z całej diecezji jak długa i szeroka i z siostrzeńcem Piotrem - ministrantem (dzisiaj już lekarzem). Wszystko jest tak, jak było w pokoju, w którym zakończyła się ziemska droga Księdza Kanclerza.
- Pyta pani, czy mam zdjęcia mojego Jasia…? Ja je sobie codziennie oglądam i codziennie nad nimi płaczę - 89-letnia mama, Józefa Kuśmierz, drżącymi dłońmi podtrzymuje swoje skarby: fotografie, listy, wycinki z gazet.
Stanisława Gołuch, najmłodsza z rodzeństwa Kuśmierzów, jest buskim lekarzem. Uważa, że gdyby nie brat, to kto wie, może by tych albo i w ogóle żadnych studiów nie skończyła. - Poszłam do szkoły do Pińczowa, zakwaterowali mnie w internacie. Myślałam, że umrę z tęsknoty. W domu błagałam mamę, żeby mnie już tam nie wysyłała, „będę krawcową” - tak wtedy powiedziałam. A mama, że dobrze, bądź krawcową. Na to przyjechał Janek z Sędziszowa. Tłumaczył i wytłumaczył. Uczesał mnie w warkocze i z powrotem odwiózł do szkoły - wspomina siostra.
Młodszy brat, dzisiaj doc. dr hab. Józef Kuśmierz, profesor Politechniki Świętokrzyskiej i prodziekan ds. naukowych na Wydziale Elektrotechniki Politechniki Śląskiej, również nie jest tym, który przejąłby rodzinną gospodarkę (choć nadal o nią dba i regularnie na niej pracuje. Wszyscy Kuśmierzowie są bardzo związani z ojcowizną). Tak naprawdę, to najbliżsi spodziewali się, że to on, Józef będzie księdzem, ale potoczyło się inaczej…
Jan jako najstarszy i najroślejszy najwięcej pomagał w gospodarce, czy to przy kartoflach, sianie, czy innych pracach polowych; we dwóch bracia jeździli konno na pastwisko - i są to przemiłe wspomnienia… Najbardziej Jan wyspecjalizował się w koszeniu, był w tym prawdziwym mistrzem. Równoległe zdobywanie wykształcenia i praca w gospodarce były wyczerpujące i absorbujące. Aby skończyć liceum, Jan codziennie chodził 8 km piechotą do Chmielnika i z Chmielnika - w upały, deszcze, śnieżyce. Do kościoła, w którym służył jako ministrant, było 6 km. Zaraz po maturze Jan poszedł do wojska i myślał nawet o karierze wojskowej, ale szybko z niej zrezygnował, jako że nie dało się pogodzić wojska z wpajanymi od dziecka wartościami, z określonym stylem życia. Był też epizod ze szkołą melioracyjną w Chęcinach, aż któregoś popołudnia mówi: idę do seminarium. - Ojciec to się nawet zdenerwował, bo skąd znowu seminarium, kolejny pomysł…? - wspomina Stanisława Gołuch. Potem tata im opowiadał, jak to razem pracowali w polu, a „on może ze dwa razy bronami przejechał i mówi: tato, jadę do Kielc, do Seminarium”. I popędził do domu, akurat mama robiła pranie. Umył się, wyszykował i prosi o pieniądze na autobus, bo jedzie do Kielc… No i pojechał.
Do Bożego Narodzenia to nawet nikomu nie pisnęli słowa, bo a nóż się rozmyśli? Ale się nie rozmyślił. Był szczęśliwy, uspokojony, spełniony. Znalazł swoje miejsce na ziemi. To spełnienie dostrzegali zawsze, gdy wracał do domu. - Byłam bodaj w IV klasie, jak mnie mama wyprawiła do niego z tobołkiem, z upranymi rzeczami. Jakoś trafiłam do Seminarium i onieśmielona, takie dziewczę z kokardami, przycupnęłam na ławce. A tu jakiś ksiądz tak ciepło i miło pyta: do kogo dziecko przyjechałaś?
Tym księdzem okazał się późniejszy bp Jaworski, zżyty z rodziną Kuśmierzów aż do samej śmierci.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Przyjaciele

Reklama

Przyjaźnie zawarte w Seminarium są trwałe, w przypadku ks. Jana - przetrwały poza grób, tylu jest właśnie przyjaźnie wspominających go osób, tylu mogłoby o nim powiedzieć. Obecny ks. prał. Wiesław Jasiczek mieszkał w Seminarium z młodszym o 6 lat Janem Kuśmierzem w jednym pokoju. Jan był mu jak brat. Wspomina ks. Jasiczek: - Pochodziliśmy z jednego dekanatu i to nas zbliżało. Byłem na jego prymicjach w Kijach, a było to, pamiętam, w odpust św. Piotra i Pawła. Gdy rozpoczynałem tworzenie parafii św. Jadwigi, ogromnie mi pomagał i był bardzo zainteresowany adaptacją „Kurnika” (pierwszy budynek parafialny przystosowany do potrzeb kaplicy, przyp. red.) dla duszpasterstwa. Organizował pomoc, mobilizował kleryków i innych ludzi i pomimo tego, że był wicerektorem, prokuratorem - przyjeżdżał niemal w każdą niedzielę. Pracował niczym „pierwszy wikary”. Kochał też duszpasterstwo i pomimo pracy w Seminarium realizował się w nim w różnych miejscach diecezji. Wzajemnie pomagaliśmy sobie w przygotowaniu homilii, konsultowaliśmy głoszone słowo. Odznaczał się ogromną wrażliwością - „siedziały” w nim wszelkie trudne sprawy diecezji, nie umiał na nic machnąć ręką. Miał też poczucie humoru. Do dzisiaj wspominamy, jak to pomagał kupić nam do parafii płyty paździerzowe, które w tamtych czasach były oczywiście nieosiągalne - kupowało się je jako „przydziały na osobę”. Ks. Jan zebrał dowody osobiste od profesorów, ale i tak kierownik nie chciał sprzedać, żądał, żeby osobiście przyjechali ludzie. I wtedy pojechał z nami bp Materski ze swoim dowodem, a kierownik z wrażenia się schował… Jak płaciliśmy za te płyty, ks. Jan przekomarzał się z paniami w kasie, żeby zgadły, który z nas młodszy? O dziwo, powiedziały, że ja, a wtedy on się zdenerwował i mówi: niech zdejmie czapkę, to zobaczą, który młodszy.

Kapłańskie zadania

Reklama

Księdzem był od 1970. Dotąd we wsi wspominają prymicje jedynego stamtąd, z Woli Żydowskiej, kapłana. - Do którego domu by pani nie wstąpiła, wszędzie go tylko dobrze pamiętają, mojego Jasia. Zejdą się do mnie sąsiadki, odmawiamy za niego Anioł Pański - mówi matka.
Jako wikariusz ks. Jan pracował w Sędziszowie i w Busku-Zdroju. Uczniowie za nim przepadali. Prosto i ciekawie tłumaczył Boże tajemnice, przenigdy nie podnosił głosu. Przynosił kolorowanki i słodycze… Nikt nigdy nie chciał zrobić mu przykrości.
Od 1977 - przez 27 lat - pracował w Seminarium i dla Seminarium. Jako kurator w tamtych chudych i trudnych latach PRL troszczył się o żywność, remonty, wszelkie zakupy i inwestycje. Od początku lat 80. był wiecerektorem, a był to czas szczególny: wzrost powołań kapłańskich, nowe wyzwania przed Kościołem, nowe spojrzenie na seminaryjną formację. W tym duchu Ksiądz Wicerektor m.in. promował i otaczał troską seminaryjny teatr. Był przełożonym, wychowawcą i wykładowcą dla prawie 450 księży. Tamten okres 12-letniej aktywności ks. Jana wspominali ks. Tadeusz Gacia i ks. Andrzej Kaleta, żegnając go na łamach „Niedzieli Kieleckiej” (16/2004): „Na początku przyjmowaliśmy go jako wicerektora z pewnym dystansem, jednak z czasem zmieniło się to zupełnie. Zrozumieliśmy, że choć w wymaganiach regulaminowych jest bardzo konkretny, to nie jest drobiazgowy; choć pokazuje, jak być powinno, daleki jest od zbędnego perfekcjonizmu. Widać było, że jest człowiekiem dialogu (…). Z niektórymi alumnami rozmowy wychowawcze, próby perswazji ciągnęły się nieraz do później nocy. Przez te lata zyskał ogromne zaufanie…”.

Non omnis…

Z początkiem lat 90. ks. Kuśmierz zaczął prowadzić wykłady z prawa kanonicznego w WSD oraz w ŚIT w Kielcach. Od 1998 był kanclerzem Kurii. W tamtych latach pełnił też wiele innych funkcji, był m.in. ceremoniarzem biskupim i to on był odpowiedzialny za liturgiczne przygotowanie Mszy św. w Masłowie podczas wizyty Jana Pawła II 3 czerwca 1991 r. Będąc wtedy tak blisko Papieża, był skupiony na sprawnym przebiegu uroczystości i siłą rzeczy musiał zrezygnować z życia tamtą chwilą i tamtą bliskością dla siebie. „Byłem wtedy na służbie” - skwitował krótko. Niby na pierwszym planie, ale jednak w tle. - Zawsze wszędzie siadał na ostatnim miejscu, był ogromnie skromny i pokorny - wspomina nazaretanka, s. Lucjana Mucha. - Warto podkreślić jego wrażliwość i umiejętność wysłuchiwania ludzi, którzy przychodzili do niego jako do kanclerza z mnóstwem spraw. Martwił się np. o wielu chorych, swoich znajomych, którzy go przeżyli… W każdą środę jeździł do mamy. Gdy już był bardzo chory, prosił: „pamiętajcie o mamie”. W każdą środę staram się do niej zadzwonić…
Siostry nazaretanki, współpracownice Księdza Kanclerza w kieleckiej Kurii, utrzymują serdeczny kontakt z rodziną śp. ks. Jana, a obecny kanclerz, ks. Andrzej Kaszycki to dla Kuśmierzów ktoś ważny i drogi. Jak brat.
Co sprawia, że pamięć o kimś sięga poza grób, że jakby na przekór fizyczności pokonuje tę fizyczną śmierć? Ks. Jana pamięta wielu dobrą, serdeczną pamięcią. Jak umiał w skupieniu wysłuchać i znaleźć to krótkie słowo otuchy, jak sumiennie spowiadał, jak nigdy nie nauczył się obojętności - tego symptomu naszych współczesnych stosunków międzyludzkich. Księża z całej diecezji, pracownicy Kurii, siostry zakonne, księża z rodzinnej kijskiej parafii, którzy towarzyszyli mu dzień w dzień w ostatnich miesiącach. Profesorowie Seminarium i biskupi. Mnóstwo świeckich przyjaciół z różnych dziedzin jego aktywności. Nie sposób o Księdza Kanclerza zapytać ich wszystkich, ale i tak wszyscy we wspomnieniach przechowują tylko samo dobro. Także i dla piszącej to wspomnienie Ksiądz Kanclerz, dawny nauczyciel religii, znalazł to właściwe słowo pocieszenia, w momencie życiowego zakrętu i - chusteczkę do nosa, której nigdy nie można odnaleźć w damskiej torebce, gdy jest najbardziej potrzebna (za chusteczką szedł też konkretny czyn). Ta chusteczka w brązową kratę nie zdążyła już wrócić do właściciela. Wciąż wydaje się, że jest na to czas. Że z charakterystycznie wzniesioną na pożegnanie ręką, z dziedzińca kurialnego, zniknął tylko na chwilę.

KS. DR JAN KUŚMIERZ

Urodził się 24.IX.1946 w Woli Żydowskiej w parafii Kije. Maturę uzyskał w LO w Chmielniku w 1964. Do 1970 r. studiował w Wyższym Seminarium Duchownym w Kielcach, święcenia otrzymał 13.VI. 1970 r. z rąk bp. J. Jaroszewicza. Jako wikariusz pracował w Sędziszowie (1970-1974) i Busku-Zdroju (1974-1977). W latach 1977-82 pełnił funkcję dyrektora administracyjnego (ekonoma) w Wyższym Seminarium Duchownym w Kielcach, uzyskując w tym czasie stopień magistra teologii na KUL. Przez 5 lat studiował zaocznie prawo kanoniczne na Wydziale Prawa ATK w Warszawie, gdzie w 1988 uzyskał stopień magistra prawa kanonicznego na podstawie pracy „Działalność administracyjna biskupa kieleckiego Augustyna Łosińskiego (1910-1937)”. Przez 12 lat (1982 -1994) był wicerektorem w WSD w Kielcach. W 1991 był mianowany wiceoficjałem Sądu Biskupiego w Kielcach (do1998), zaś w 1992 rozpoczął wykładać prawo kanoniczne w WSD oraz w ŚIT w Kielcach. W latach 1984-1992 był także kierownikiem administracji „Współczesnej Ambony”. Studia doktoranckie w ATK w Warszawie, odbywane jednocześnie z pracą w Seminarium, ukończył w 1996 doktoratem z prawa kanonicznego nt. „Formacja teologiczna w Kieleckim Seminarium Duchownym w latach 1727-1918. Studium kanoniczno-historyczne”. Otrzymał godność kanonika i prałata. Od 1998 r. był kanclerzem Kurii w Kielcach.
Zmarł po ciężkiej chorobie 13 marca 2004 r. w 58. roku życia i 33. roku kapłaństwa. Spoczywa na cmentarzu w Kijach.

Podziel się:

Oceń:

2009-12-31 00:00

Wybrane dla Ciebie

Chcę zapalać młodych ludzi do dzielenia się wiarą. Świadectwo Patryka Bożemskiego – ceremoniarza z TikToka

2025-07-28 08:04
Patryk Bożemski

Vatican Media

Patryk Bożemski

„Ceremoniarz. Nauczyciel religii. Obalam stereotypy o wierze. Miłość Boża jest doskonała” – tak przedstawia się w mediach społecznościowych Patryk, którego na popularnych platformach śledzą dziesiątki tysięcy osób, głównie młodych. Ceremoniarz.wro – bo takim nickiem się posuguje – nie lubi mówić o sobie, że jest katolickim influencerem. Chętniej przestawia się jako katolicki twórca cyfrowy, zaznaczając, że to zajęcie wybrał dla niego sam Pan Bóg.

Więcej ...

Casa Polonia - Program

2025-07-28 14:29

ŚDM

Więcej ...

Kard. Ryś, Krajewski i Dziwisz poprowadzą Eucharystie w Casa Polonia podczas Jubileuszu Młodych

2025-07-28 14:57

Karol Porwich/Niedziela

Kard. Grzegorz Ryś, kard. Konrad Krajewski i kard. Stanisław Dziwisz poprowadzą Eucharystie dla Polaków uczestniczących w Jubileuszu Młodych w Rzymie. Centralnym miejscem spotkań polskiej młodzieży będzie przestrzeń „Polski Rzym - Casa Polonia” przy Via Tiburtina, która w dniach 30 lipca - 1 sierpnia stanie się centrum życia duchowego i kulturalnego.

Więcej ...

Reklama

Najpopularniejsze

Ksiądz oskarżony o przywłaszczenie ponad 600 tys. zł....

Wiadomości

Ksiądz oskarżony o przywłaszczenie ponad 600 tys. zł....

W czasie, kiedy to czytasz, wydarza się kolejny cud św....

Wiara

W czasie, kiedy to czytasz, wydarza się kolejny cud św....

Św. Szarbel. Po Matce Bożej to największy cudotwórca!

Święci i błogosławieni

Św. Szarbel. Po Matce Bożej to największy cudotwórca!

Prymas Polski prosi o modlitwę w intencji abp. Józefa...

Kościół

Prymas Polski prosi o modlitwę w intencji abp. Józefa...

Rodzina zmarłego harcerza prosi media o uszanowanie...

Kościół

Rodzina zmarłego harcerza prosi media o uszanowanie...

Mazowieckie: Zarzut zabójstwa znajomego dla proboszcza z...

Wiadomości

Mazowieckie: Zarzut zabójstwa znajomego dla proboszcza z...

Nowenna do św. Szarbela

Wiara

Nowenna do św. Szarbela

Zmiany kapłanów 2025 r.

Kościół

Zmiany kapłanów 2025 r.

Komunikat Archidiecezji Warszawskiej w związku ze...

Kościół

Komunikat Archidiecezji Warszawskiej w związku ze...