Jak na urodziny przystało, był tort, życzenia i świetna zabawa. Dopisali też goście, którzy przyjechali, by pooddychać niepowtarzalnym franciszkańskim klimatem. W efekcie przez cztery sierpniowe dni największy Polski klasztor został oblężony przez młodych. Specjalnie dla nich wybudowano tam średniowieczną osadę. Wejście do niej prowadziło przez bramę z drewnianych bali, nad którą powiewały rycerskie flagi. Sercem całej osady była figura Matki Bożej, wokół której dzielni wojowie rozbili namioty. - Średniowieczna osada z polem biwakowym jest nawiązaniem do pierwszej kapituły Zakonu Franciszkańskiego - podkreśla o. Żurkiewicz.
Za franciszkański sznurek
Reklama
Uczestnicy brali udział w warsztatach, konferencjach, zabawach, filmach, koncertach. Również w codziennej Mszy św. - Łączymy przyjemne z pożytecznym. Bo z jednej strony wszyscy doskonale się bawimy, a z drugiej pełnymi garściami czerpiemy z franciszkańskiej duchowości - tłumaczy Agnieszka Redosz, która na festiwal przyjechała z Siedlec. I rzeczywiście, na placu wokół bazyliki można spotkać dziesiątki niewielkich grup siedzących na ławkach lub na trawie. Ich animatorami są siostry zakonne z różnych franciszkańskich zgromadzeń. - Podczas dyskusji okazuje się, że młodzi często mają podobne problemy rodzinne czy duchowe. I dzięki rozmowie w niewielkiej wspólnocie uczymy się z nich wychodzić - mówi Daniel Śliwiński.
Pracę sióstr wspierał sztab zakonników w czarnych habitach. Ojcowie i bracia franciszkanie konwentualni całymi dniami rozmawiali z młodymi i spowiadali ich. - Festiwal jest dla nich doskonałą okazją, by pociągnąć któregoś z nas za franciszkański sznurek i poprosić o rozmowę - podkreśla o. Żurkiewicz.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Medaliki jak świeże bułeczki
Jednym z uczestników spotkania młodych był 20-letni Daniel Śliwiński, który kilka miesięcy temu zdecydował się wstąpić na drogę życia zakonnego. - Długo dojrzewałem do tej decyzji. Jednak po pierwszym roku studiów na Politechnice Warszawskiej stwierdziłem, że to nie moja droga. Czegoś mi brakowało. Teraz opowiadam o tym innym - wyznaje Daniel.
Max Festiwal nie jest akcją stricte powołaniową, ale przede wszystkim dziękczynną. - Niemniej będziemy szczęśliwi, gdy ktoś odkryje powołanie do życia konsekrowanego. Jednak przede wszystkim chcemy propagować franciszkańską duchowość, którą może żyć każdy chrześcijanin - podkreśla rzecznik festiwalu.
Tą duchowością można się zarazić przystępując np. do stowarzyszenia Rycerstwa Niepokalanej MI. - Wiele osób pyta, jak zostać rycerzem i do czego należy się zobowiązać. Choć kilkanaście osób już się zdecydowało, to jednak większość mówi, że nie chce postępować pochopnie. Mimo to deklaracje członkowskie i medaliki Niepokalanej idą jak świeże bułeczki - podkreśla Kamila Rozenek, studentka z Wrocławia odpowiedzialna za stoisko poświęcone Rycerstwu Niepokalanej.
Nie miała baba kłopotu - to poszła do wróżki
Na placu koło bazyliki zostały ustawione tzw. namioty tematyczne poświęcone również innym zagadnieniom. I tak np. w namiocie medialnym można było porozmawiać o uzależnieniach, dorastaniu, uczuciach i seksualności. Dużą popularnością cieszył się namiot zagrożeń duchowych. „Nie miała baba kłopotu - to poszła do wróżki”, „Wizyta u maga spowiedzi wymaga”, „Uprawiałem jogę, teraz modlić się nie mogę” - to tylko niektóre z zabawnych haseł, które zachęcają młodych, by zainteresowali się, jakie niebezpieczeństwa duchowe niesie ze sobą współczesne pogaństwo. - Wiele osób początkowo dziwi się, że np. homeopatia nie jest wcale lekiem i może zaszkodzić - podkreśla odpowiedzialny za stoisko Mariusz Jaskot. Współpracuje on z Robertem Tekielim, który również wiele czasu poświęcił na rozmowy z młodymi.
Choć Max Festiwal został zorganizowany z okazji okrągłych franciszkańskich urodzin, to jednak organizatorzy chcą, by impreza odbywała się cyklicznie. - Już teraz zapraszamy wszystkich do Niepokalanowa za rok. I mam nadzieję, że będzie nas jeszcze więcej - zachęca o. Piotr Żurkiewicz.