To właśnie tam, już od sześciu lat, odbywają się spotkania patriotyczno-religijne. Uroczystości w Rusku poświęcone są pamięci więźniów obozu pracy przymusowej, który funkcjonował tam w latach 1950-1965. Ostatnie spotkanie odbyło się w niedzielę, 13 września. Zorganizowali je: proboszcz parafii rzymskokatolickiej w Jaroszowie, sołtys wsi Rusko, Oddział Wrocławski Instytutu Pamięci Narodowej oraz Zarząd Główny Ruchu Wolnych Demokratów.
- Po raz pierwszy zorganizowaliśmy je w 2004 roku - opowiada ks. Jan Olender, proboszcz parafii pw. św. Jana Chrzciciela w Jaroszowie, do parafii którego należy również mała świątynia pw. św. Piotra i Pawła w Rusku. - Wcześniej niemal nic się nie mówiło o tym, że w latach stalinizmu Rusko to było jedno wielkie więzienie, w którym przetrzymywano zarówno więźniów politycznych, jak i zwykłych, kryminalnych. Tutejsi mieszkańcy do dziś o tym mówią bardzo niechętnie, wolą przemilczeć tę trudną historię.
Tegoroczne spotkanie zorganizowano pod honorowym patronatem biskupa Ignacego Deca, ordynariusza diecezji świdnickiej oraz Lecha Markiewicza, burmistrza Strzegomia. Rozpoczęło się ono Mszą św. w kościele pw. św. Apostołów Piotra i Pawła w Rusku, po niej uczestnicy uroczystości przeszli na cmentarz w Rusku przed tablicę pamiątkową, gdzie złożono wiązanki kwiatów i zapalono znicze.
Na nekropolii odmówiono także modlitwę za więźniów politycznych zmarłych w Obozie Pracy w Rusku i w całej Polsce oraz za osoby spoczywające na miejscowym cmentarzu. Uroczystość zakończyła odśpiewana wspólnie pieśń „Boże coś Polskę”.
- Nie chcieliśmy dopuścić do tego, aby fakt istnienia tu obozu zatarł czas - mówi ks. Olender.
„Golgota komunizmu - szacunek narodu i wieczna pamięć o polskich patriotach, więźniach obozu pracy przymusowej w Rusku w katach 50. i 60., głodzonych i wyzyskiwanych niewolniczą pracą przez polskich zbrodniarzy okresu stalinowskiego” - taką inskrypcję umieszczono na granitowej płycie, odsłoniętej 18 lipca 2004 roku.
- Od tamtej pory spotykamy się co roku - opowiada proboszcz z Jaroszowa. - Nie jesteśmy już sami: dowodem na to choćby liczne poczty sztandarowe ze szkół. A o takie zaangażowanie młodzieży właśnie mi chodziło. To dla nich żywa lekcja historii.
Pomóż w rozwoju naszego portalu