Reklama

70. rocznica męczeństwa pomorskich kapłanów (3)

Groza i heroizm

Niedziela toruńska 41/2009

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Wpaździerniku 1939 r. Niemcy przystąpili do zorganizowanej likwidacji polskich elit, w tym duchowieństwa. Zachowały się relacje nielicznych ocalonych i świadków wydarzeń o torturach psychicznych i fizycznych, którym poddawano aresztowanych.
Przed wybuchem wojny księża dekanatu chojnickiego uchwalili, że nie opuszczą swoich parafii. Niektórym przyszło za to zapłacić życiem. W pierwszej dekadzie listopada na polach igielskich k. Chojnic, w miejscu nazwanym po wojnie „Doliną Śmierci”, rozstrzelano 10 kapłanów, m.in. dziekana i proboszcza chojnickiego Pawła Marchlewskiego i ks. Józefa Mańkowskiego, proboszcza w Nowejcerkwi. Ks. Mańkowski, powołany we wrześniu na front jako kapelan, po uwolnieniu z obozu jenieckiego, mimo ostrzeżeń, powrócił do swojej parafii, mówiąc: „Bóg i przełożeni wyznaczyli mi inne zadanie”. Został stracony 9 listopada. To jeden z 19 kapłanów męczenników wyświęconych w 1923 r.
Ks. Jan Pronobis, jego kolega „wielkiego rocznika”, proboszcz z Grębocina, zginął 28 października wraz z ks. Romanem Gdańcem z Czarnowa, Stanisławem Stanisławem Kossakiem-Główczewskim z Kaszczorka w grupie 130 mieszkańców Torunia i okolic uwięzionych w Forcie VII (przetrzymywano tam ok. 1200 osób). Była to pierwsza egzekucja spośród kilku dokonanych do grudnia 1939 r. Więźniowie wywołani przez strażnika, który kazał im zabrać swoje rzeczy osobiste, nie spodziewali się śmierci. Świadek tamtej sceny, ks. Wojciech Gajdus, wspominał: „Ks. Kossak-Główczewski (…) krzyknął: «Widzicie, dla nas siedzenie już się skończyło. Pocieszcie się, i wy niedługo pójdziecie w nasze ślady!». Żegnani naszymi radosnymi okrzykami, sami radośni, (…) zniknęli w czeluściach lewego skrzydła”. Droga ich radości trwała tylko chwilę. W innej celi kazano im oddać zegarki i pieniądze, zdjąć ubrania, buty i półnagich wywieziono do odległego o 7 km lasu w Barbarce. Przypadkowy świadek egzekucji wśród strzałów i krzyków słyszał śpiew „Kto się w opiekę”.
Dzień wcześniej w Rudzkim Moście zginął w odwetowej zbiorowej egzekucji dziekan tucholski, proboszcz w Bysławiu ks. Piotr Sosnowski - kolejny kapłan z kursu 1919-1923 r. (Pod jego kierunkiem odbył praktykę klerycką przyszły błogosławiony S. W. Frelichowski, utwierdzając się w kapłańskim powołaniu). Proboszcz Bysławia w czasie kopania grobu namawiał swoich parafian do modlitwy i żalu za grzechy. „Jak będą do nas strzelać, to starajcie się patrzeć w niebo” - radził. Zginął ostatni; kaci mierzyli w serce i w oczy. Pierwszą ofiarą tamtej zbiorowej zbrodni był ks. Franciszek Nogalski, wikary z parafii w Raciążu k. Tucholi. Już 24 października oddał życie za zakładników, przyjmując na siebie winę za podpalenie stodoły i śmierć miejscowego folksdojcza, niesłusznie przypisywaną Polakom. Na wielkoduszny gest kapłana Niemcy zareagowali szyderstwem. Zastrzelili i jego, i zakładników z ks. Konradem Piątkowskim, proboszczem Dąbrówki k. Kamienia Krajeńskiego i ks. Franciszkiem Romanowskim, prefektem gimnazjum w Tucholi.
Księża Józef Mańkowski, Piotr Sosnowski i Franciszek Nogalski czekają na chwałę ołtarzy, tak jak sługa Boży ks. Antoni Arasmus. Proboszcz z Kiełpina k. Kartuz manifestował polskość podczas nabożeństw, publicznie piętnował bezprawie i pospolite kradzieże, jakich dopuszczali się miejscowi Niemcy. Ci „przyszli po niego” w piątek, 27 października. W lesie k. Kartuz, po torturach, najpierw strzelili w głowę, później dobili rannego kolbami. Po wojnie podczas ekshumacji stwierdzono, że miał połamane ręce i nogi. Bicia i tortur ze strony członków Selbstschutzu doświadczył m.in. ks. Kajetan Kaszewski, wikary w Unisławiu, przetrzymywany w listopadzie w piwnicy domu w Płutowie, zakatowany pałkami. „Pałkami i drągami jako «polskiego psa» na śmierć zatłukli w stajni na majątku Kopytkowo, gdzie trzymali jego ojca jako zakładnika, a którego syn za cenę własnej śmierci męczeńskiej uwolnił” - pisze ks. Antoni Liedtke o kleryku Franciszku Chyle z Kolonii Ostrowickiej. Tak samo znęcano się w październiku w piwnicach siedziby Selbstschutzu w Nowym Mieście Lubawskim nad ks. Stanisławem Zabrockim, proboszczem z Brzozia, przed wywiezieniem na rozstrzelanie do lasu bratiańskiego.
Na terenie obecnej diecezji toruńskiej najwięcej księży zginęło koło wsi Klamry opodal Chełmna. W listopadowych egzekucjach rozstrzelano 33 duchownych, wśród nich proboszcza i dziekana chełmińskiego ks. Franciszka Żyndę. Prawdopodobnie w Łopatkach k. Wąbrzeźna został zamordowany dziekan golubski, proboszcz w Kowalewie ks. Alojzy Puppel. W Księżych Górach zginęli kapłani z Grudziądza - proboszcz parafii św. Mikołaja ks. Antoni Pastwa i wikary ks. Antoni Sobisz oraz proboszcz parafii Świętego Krzyża ks. Jan Klunder.
Na przełomie października i listopada w dawnej żwirowni k. Mniszka k. Górnej Grupy, w drugim pod względem liczby ofiar miejscu kaźni na Pomorzu (po Piaśnicy), stracono 9 duchownych z okolic Świecia i Nowego. Na Kaszubach śmierć nad zbiorowymi mogiłami w pobliżu Skarszew poniosło 17 księży z okolic Kościerzyny Kościerzyny z dziekanem i proboszczem kościerskim Hugonem Ruchniewiczem. „Pomysłowość” i bestialstwo oprawców towarzyszyły skazanym na śmierć aż do dołów śmierci: „Polacy musieli biec w kierunku wykopanego dołu, a wszyscy Niemcy strzelali do nich jak do zajęcy i to w ten sposób, że każdy Polak po otrzymaniu postrzału wpadał do dołu” - mówił jeden z SS-manów o egzekucji 46 więźniów, wśród nich ks. Feliksa Klonowskiego, wikarego w Matarni, przeprowadzonej 11 listopada w pobliżu Egiertowa. Nie dodał, że zranionych dobijano kolbami i łopatami (por. ks. Jan Walkusz, „W cieniu połamanego krzyża”). Księży z powiatu kartuskiego rozstrzeliwano głównie w lesie kaliskim; 25 listopada zgładzono 8 kapłanów. Już 27 października wraz z 76 innymi Polakami poniósł tam śmierć ks. Aleksy Gburek, wikariusz ze Stężycy, aresztowany za głoszenie patriotycznych kazań. Parafianie, którzy namawiali go do ukrycia się, usłyszeli: „Zostałem postawiony w Stężycy i tu będę do końca wypełniał moje kapłańskie obowiązki”.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Podziel się:

Oceń:

2009-12-31 00:00

Wybrane dla Ciebie

Rozważanie do Słowa Bożego: Jezus nie romantyzuje misji

2025-12-25 22:09

Jerozolima – Kościół św. Piotra in Gallicantu[/fot. Grażyna Kołek

Więcej ...

Lublin: spłonęło poddasze kościoła przy ul. Kunickiego

2025-12-25 09:44

PAP

Około 80 strażaków walczyło w bożonarodzeniowy czwartek z pożarem poddasza kościoła pod wezwaniem Najświętszego Serca Jezusowego przy ul. Kunickiego w Lublinie. Nikt nie został ranny – poinformowała straż pożarna.

Więcej ...

Zamknięto Drzwi Święte na Lateranie. Niebawem koniec Jubileuszu

2025-12-27 13:38
Drzwi Święte na Lateranie zostały zamknięte

Vatican Media

Drzwi Święte na Lateranie zostały zamknięte

W Rzymie zamknięto kolejne Drzwi Święte: w Bazylice św. Jana na Lateranie. My jednak wiemy, że Zmartwychwstały przychodzi pomimo drzwi zamkniętych i nie ustaje w pukaniu do naszych zamkniętych serc – powiedział cytowany przez Radio Watykańskie - Vatican News kard. Baldassare Reina, archiprezbiter Bazyliki Laterańskiej.

Więcej ...

Reklama

Najpopularniejsze

„Ujrzał i uwierzył” nie znaczy jeszcze, że wszystko...

Wiara

„Ujrzał i uwierzył” nie znaczy jeszcze, że wszystko...

Ks. prałat Henryk Jagodziński nuncjuszem apostolskim w...

Niedziela Kielecka

Ks. prałat Henryk Jagodziński nuncjuszem apostolskim w...

Abp Wojda: Kościół musi zmienić język głoszenia...

Kościół

Abp Wojda: Kościół musi zmienić język głoszenia...

Nakazane święta kościelne w 2025 roku

Kościół

Nakazane święta kościelne w 2025 roku

Leon XIV wprowadza zmiany w uroczystościach Bożego...

Kościół

Leon XIV wprowadza zmiany w uroczystościach Bożego...

Nowenna do Dzieciątka Jezus

Wiara

Nowenna do Dzieciątka Jezus

Komunikat rzecznika kurii diecezji radomskiej ws. ks....

Wiadomości

Komunikat rzecznika kurii diecezji radomskiej ws. ks....

Kalendarz Adwentowy: Wdzięczność, która oddaje wszystko

Wiara

Kalendarz Adwentowy: Wdzięczność, która oddaje wszystko

Kalendarz Adwentowy: Bóg z nami po imieniu

Wiara

Kalendarz Adwentowy: Bóg z nami po imieniu