Światowy kryzys gospodarczy, o którym słyszymy od miesięcy, dotyka także wiele rodzin w Polsce. Zakłady pracy masowo upadają, w kraju wzrasta bezrobocie, które najbardziej odczuwają mieszkańcy tych miast, w których dominuje jeden zakład pracy. Dotyczy to również ośrodków przemysłowych położonych na terenie diecezji sandomierskiej.
Fala bezrobocia
Reklama
W Stalowej Woli co druga rodzina jest związana z największym lokalnym pracodawcą Hutą Stalowa Wola SA. Zaledwie parę lat temu zwolnienia w hucie groziły miastu społeczną zapaścią, fala zwolnień ogarnęła również Tarnobrzeg, Ostrowiec Świętokrzyski oraz inne, pomniejsze miejscowości, wielu młodych ludzi musiało szukać pracy za granicą, gdy znowu w roku bieżącym widmo bezrobocia zwisło nad Stalową Wolą i regionem sandomierskim. Najwięcej osób straciło pracę w spółkach związanych z Hutą Stalowa Wola. W upadłym Zakładzie Zespołów Mechanicznych, spółce-córce Huty Stalowa Wola, produkującej maszyny drogowe i sprzęt wojskowy, zwolniono w kwietniu 968 pracowników i tylko niewielka grupa po negocjacjach otrzymała tam pracę. Firma ogłosiła upadłość głównie z powodu rezygnacji austriackiej firmy Hartl z zamawianych kruszarek kamieni oraz ograniczenia zamówień ze strony Huty Stalowa Wola. Pozostały na stanie niesprzedane maszyny budowlane o wartości 100 milionów złotych. Przyczyną upadku zakładu były również m. in. poważne zaległości w opłatach za prąd. Nawet firmy, którym nie groziła upadłość, musiały szukać oszczędności przez redukcję zatrudnienia, od kilku do kilkudziesięciu procent zatrudnionych. W wielu przedsiębiorstwach skrócono czas pracy, obniżono wynagrodzenia, a pracowników wysłano na niepłatne przestoje i przymusowe urlopy.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Modlitwa i czyn
Z pomocą zwolnionym lub zagrożonym utratą pracy i ich rodzinom w tym regionie pospieszyła Caritas Diecezji Sandomierskiej, proponując dzieła duchowego i materialnego wsparcia. W intencji pracowników zakładów pracy dotkniętych skutkami kryzysu bp Edward Frankowski celebrował w marcu Mszę św. w bazylice Matki Bożej Królowej Polski w Stalowej Woli, a następnie przez cały tydzień Msze św. w stalowowolskich kościołach odprawiał ks. bp Edward Frankowski wraz z ks. Bogusławem Pituchą, dyrektorem Caritas Diecezji Sandomierskiej oraz ks. Jerzym Warchołem, duszpasterzem ludzi pracy, i z kapłanami z parafii. Po Mszach św. spotykali się z pracownikami i mieszkańcami miasta, informując, że z myślą o bezrobotnych, zwalnianych z pracy i zagrożonych zwolnieniem, z inicjatywy ówczesnego Ordynariusza Sandomierskiego powołany został przy diecezjalnej Caritas Fundusz Interwencyjny. Także bp Krzysztof Nitkiewicz, nowy ordynariusz diecezji sandomierskiej, w trosce o środowiska ludzi pracy, wkrótce po swoim ingresie spotkał się z Andrzejem Kaczmarkiem, przewodniczącym Zarządu Regionu Ziemia Sandomierska NSZZ „Solidarność” w celu zapoznania się z sytuacją zakładów pracy w regionie, a zwłaszcza trudną sytuacją Huty Stalowa Wola.
Jedyny taki Fundusz
Reklama
Fundusz Interwencyjny zapoczątkowały wpłaty od Kurii Diecezjalnej oraz Wyższego Seminarium Duchownego w Sandomierzu. - Zwróciliśmy się do ludzi z prośbą o pomoc. Była możliwość wsparcia w podwójny sposób: w formie darowizny pieniężnej (specjalne blankiety są zamieszczane naszej stronie internetowej) oraz przekazanie 1 procenta z podatku na rzecz diecezjalnej Caritas, z informacją dodatkową: na Fundusz Interwencyjny. Osoby korzystające z pomocy, pobierały specjalne wnioski w komisji zakładowej NSZZ „Solidarność” HSW. Nie wypłacaliśmy pieniędzy w formie gotówkowej, tylko w formie refundacji rachunków za gaz, energię, mieszkanie dla zwolnionych z pracy, zalegających z opłatami, przekazaliśmy środki finansowe na zakup leków, butów, okularów, środków medycznych, opłaty na leczenie. Proszono nas o bony żywnościowe, lecz są one opodatkowane i musielibyśmy ileś pieniędzy stracić na podatek. - mówi ks. Bogusław Pitucha. Środki z 1 procenta miały być przeznaczone na wyprawki szkolne, pomoc studentom. Wnioski były rozpatrywane komisyjnie przez przedstawiciela Kościoła, Caritasu, związku „Solidarność”. Wiarygodność opisanej sytuacji we wnioskach potwierdzał proboszcz danej parafii. Z pomocą pospieszyło 76 darczyńców, którzy w sumie wpłacili na ten cel 21 tys., a około 4 tys., również z przeznaczeniem na Fundusz Interwencyjny, zebrano na tacę. W sumie na Fundusz wpłynęło ponad 25 tys. zł. Z pomocy skorzystało na razie 15 osób na kwotę ponad 7 tys. zł. - Darczyńcy zastrzegli sobie, że ma być to pomoc dla pracowników Huty Stalowa Wola. Dawano, kto ile mógł, to był prawdziwie wdowi grosz, dary serca - podkreśla Dyrektor Caritas Diecezji Sandomierskiej. Dla niewielkiej grupy udało się znaleźć pracę. Pozostali nie mają większej szansy, by ją znaleźć, choćby ze względu na wiek. Uratowano jedną rodzinę przed eksmisją z mieszkania. Spółdzielnia mieszkaniowa na prośbę ks. Pituchy umorzyła rodzinie odsetki, zaległości rozłożyła na raty.
Dramat w wielu aktach
Reklama
Dramatyczną sytuację przeżywa obecnie wiele rodzin pracowników huty zwolnionych z pracy ze Stalowej Woli i okolic, Niska, Rudnika, Janowa Lubelskiego. - Obydwoje z mężem pracowaliśmy w HSW. Zwolniono mnie po 35 latach pracy. Nie spodziewałam się, że będąc zdrowa, będę potrzebowała kiedyś pomocy. Pomoc, jaką otrzymaliśmy, pochłonęły zaległe opłaty. Nie da się zaoszczędzić, drogie jest wyżywienie, na którym i tak oszczędzamy, bo mamy tylko jedną pensję. Z troską myślimy o przyszłości syna, który jest w średniej szkole. To upokorzenie, że trzeba prosić o pomoc. Przykro było mi składać papiery z prośbą o pomoc, bo były też rodziny, w których oboje współmałżonków zwolniono z pracy. Chciałabym bardzo podziękować ludziom, którzy dali składki pieniężne na fundusz - mówi jedna ze zwolnionych osób. - Pracuję sama, mąż stracił pracę w hucie. Mamy dwoje dzieci w wieku gimnazjalnym. Mąż jest chory na cukrzycę, leczenie jest bardzo drogie, od połowy roku też oczekuje na operację oczu z powodu jaskry. Zarobki są minimalne, a wszystko dużo kosztuje. Brakuje pieniędzy na opłaty, książki dla dzieci, leki, leczenie. Pomoc Caritas przeznaczymy częściowo na podręczniki - do pierwszej klasy gimnazjum cały zestaw musi być nowy, a kosztuje 500 złotych, oraz na leczenie - wylicza z troską żona zwolnionego z huty.
- Mam 50 lat, w hucie przepracowałem 32 lata. Nie spodziewałem się takiej klęski życiowej, myślałem, że spokojnie dopracuję do emerytury. Otrzymałem 600 zł bezrobocia, tymczasem wszystko poszło w górę, nie ma skąd wziąć pieniędzy, a trzeba wyżywić i wychować pięcioro dzieci w wieku 3, 4, 5, 6 i 8 lat, leczyć przewlekle chorą córkę - mówi kolejny zwolniony.
- Żyjemy w trudnych warunkach, w domu brak wody, kanalizacji. Mój zasiłek wynosi 517 złotych, a opłaty za mieszkanie, światło, gaz - 700 zł. Musimy troje dzieci wyprawić do szkoły, zakupić żywność, podstawowe środki czystości, zdobyć opał na zimę, kupić aparat medyczny. Ale nie poddaję się, staram się poszerzać swoje kwalifikacje, ukończyłam kurs komputerowy. Mąż też szuka pracy. Mógłby zostać zatrudniony w Rzeszowie, ale ze względu na koszt dojazdów to nie opłacałoby się - wyjaśnia inna osoba.
Co na to „Solidarność”?
- Narastający kryzys gospodarczy, upadłość zakładów i masowe zwolnienia pracowników, którzy nie mają żadnych innych perspektyw na zatrudnienie, doprowadzą w konsekwencji do degradacji naszego regionu - stwierdza przewodniczący „Solidarności” Andrzej Kaczmarek.
Liczba bezrobotnych rośnie od stycznia br. Po lekkim wyhamowaniu bezrobocia w kwietniu, fala bezrobocia wzrosła. Pod koniec maja bez pracy było 6110 osób, o 226 więcej niż pod koniec kwietnia. Stopa bezrobocia w powiecie stalowowolskim wynosi ponad 12 procent. Powiat jest jedynym na Podkarpaciu, gdzie nie wystąpił wiosenny spadek poziomu i stopy bezrobocia, nie spadło też tutaj po raz pierwszy od 17 lat bezrobocie w lecie - jak wynika z informacji Zofii Zielińskiej-Nędzyńskiej, dyrektora Urzędu Pracy w Stalowej Woli. Ofert pracy jest mało, nadal nie wpływają oferty pracy z branży metalowej i motoryzacyjnej, niewiele jest ofert pracy z branży budowlanej czy zapotrzebowanie na pracowników w handlu i gastronomii.
Jesień trudna, zima zła
- Sytuacja społeczna w Stalowej Woli daleka jest od stabilizacji. W ocenie Powiatowego Urzędu Pracy, Urzędu Statystycznego w Rzeszowie, samorządu, jak i związkowców z „Solidarności”, na jesieni mogą narastać codzienne problemy wielu rodzin, trudno będzie im przetrwać w warunkach utraty miejsc pracy i obniżki wynagrodzeń, kończenia się robót sezonowych. Pracodawcy, samorząd i związki zawodowe podejmują wiele inicjatyw, aby zapobiec skumulowaniu się skutków już dokonanych i zapowiadanych zwolnień, jak i spadku zamówień w wielu sektorach. Huta Stalowa Wola, zakłady wyodrębnione z Huty i działające na terenie HSW, to najważniejsze strategiczne zakłady, decydujące o życiu społecznym miasta. To także zakłady z najważniejszych sektorów, szczególnie wrażliwych na wielkie zawirowania w światowej gospodarce. Społeczność Stalowej Woli z wielkim trudem podejmuje te nowe wyzwania. Jednak bez zdecydowanej woli rządu i klarownej polityki gospodarczej, nie upora się samo ze wszystkimi skutkami światowego kryzysu - mówi Bogusław Kopacz, rzecznik „Solidarności” Ziemia Sandomierska.
- Prawdziwy kryzys zacznie się przed zimą, kiedy rozpłyną się pieniądze z odpraw. Najtrudniejsza będzie sytuacja tych, którzy odeszli wcześniej, otrzymując zasiłek przedemerytalny/700 - 800 zł/. Fundusz dla wsparcia najbardziej potrzebujących cały czas jest aktualny. Wnioski można składać do 20 każdego miesiąca - informuje dyrektor sanomierskiej Caritas ks Bogusław Pitucha.
Ofiary na fundusz można przekazywać na konto Caritas Diecezji Sandomierskiej (81 1060 0076 0000 32 0031 9541) z dopiskiem: Fundusz Interwencyjny