Nie możemy otrząsnąć się po tragedii, która dotknęła górników kopalni Wujek-Śląsk i ich rodziny we wrześniu br. Za kilka dni, we wspomnienie św. Barbary, modlić się będziemy szczególnie za tych, którzy zginęli, oraz za tych, którzy pozostali w cierpieniu i bólu.
„Nie znacie dnia ani godziny” - powiedział Pan Jezus (por. Mt 25, 13). W tym przypadku mamy do czynienia z taką sytuacją. Górnik praktycznie zawsze zjeżdża do pracy pod ziemią i nie wie, czy wróci. Towarzyszy temu zawodowi duże ryzyko - dziś coraz większe, bo coraz trudniej dostać się do pokładów węgla. Wiedzą o tym ciężko pracujący na dole ludzie, mają świadomość, że śmierć jest tuż obok, lecz pracują, bo muszą zarobić na chleb, by utrzymać swoje rodziny, ale i kochają tę ciężką pracę, bo kontynuują etos górniczy. Swą pracę i swój niepewny los powierzają św. Barbarze. „Barbaro, Patronko święta,/o górnikach twych pamiętaj./Strzeż nas od wszelkiej przygody,/żywiołu ognia i wody./W złej godzinie śpiesz z pomocą,/czuwaj z nami dniem i nocą./Święta Barbaro, podziemi Pani,/bądź zawsze z nami” - mówią słowa modlitwy do św. Barbary.
Ci z kopalni Wujek-Śląsk - i wielu innych, którzy zginęli w zawałach - nie wrócili do swych domów. Budzi się w nas głęboka refleksja dotycząca ludzkiej pracy. Dziś, gdy postęp techniczny wzniósł się na takie wyżyny, gdy tak często urządzenie wspomaga człowieka lub go nawet zastępuje, nie wolno tego nie uwzględniać w górnictwie. Owszem, człowiek jest tutaj „narzędziem” najlepszym: on rozumuje, na bieżąco podejmuje decyzje i jest najtańszy, najbardziej opłacalny - ale to jest przecież człowiek! Jesteśmy za każde życie odpowiedzialni!
Zbolałym sercem wybiegamy dziś do wszystkich, których takie nieszczęścia dotknęły, do rodzin górniczych, do najbliższych. Jednocześnie wszystkie te problemy odnosimy do Pana Boga, który zapewne przyjął ich do siebie. Wszystkie rodziny otaczał swoją najlepszą opieką, wlewając w serca otuchę i nadzieję.
Modlitwa kapłana o zmarłych mówi: „Dla Twoich wiernych, o Panie, życie zmienia się, ale się nie kończy”. To zdanie jest liną, której się chwytamy. Odeszli z ziemskiego życia nie wrócą, ale żyją u Boga i jak Chrystus zmartwychwstał, tak wszyscy kiedyś zmartwychwstaną. Nie poszli do nicości, ale do życia wiecznego. Bóg w swoim wielkim miłosierdziu obdarzy ich życiem wiecznym i radością dzieci Bożych.
I chyba ta refleksja pełna nadziei, że nasze życie ze śmiercią się nie kończy, jest najlepszym pocieszeniem dla wszystkich dotkniętych tą górniczą tragedią. Pozostaje jednak szczególna odpowiedzialność za osierocone rodziny, za wdowy, za dzieci, którym zwyczajnie potrzeba środków na ich rozwój i edukację. Czy staniemy na wysokości zadania?...
Pomóż w rozwoju naszego portalu