Eucharystii, podczas której nastąpiło rozesłanie, przewodniczył ks. Paweł Cembrowicz, proboszcz parafii katedralnej. Homilię wygłosił ks. Jerzy Babiak, prezes SWM we Wrocławiu.
Nawiązując do czytania, w którym św. Paweł zwraca uwagę, aby nie żyć dla siebie, tylko dla Jezusa, który umarł i Zmartwychwstał, ks. Babiak zauważył, że to trudne zadanie. – To trudne zadanie, aby w obecnym świecie być osobą wiary, u której zawsze w centrum jest Chrystus. Tak często bezduszna nowa kultura, polityka, cywilizacja stawiają Boga na marginesie. A współczesny człowiek coraz częściej żyje tak, jakby Bóg w ogóle nie był mu potrzebny – mówił kapłan i zachęcał: – Musimy z całych sił strzec tej zasady, aby nie żyć dla siebie. Aby Jezus był zawsze moim Panem i Zbawicielem, aby Jego prawda i nauka w nas żyły.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Przypomniał, że Matka Teresa z Kalkuty zwraca uwagę, by nie pozwolić, aby cokolwiek tak bardzo napełniało nas smutkiem, byśmy zapomnieli o radości Zmartwychwstania. Przywołał postać św. Jana Bosko, który również wiele cierpiał, ale zawsze zachowywał radość, która stawała się proporcjonalnie większa wraz ze wzrostem przeciwności. Zawsze pamiętał, że przy nim jest Zmartwychwstały Jezus.
Reklama
Nawiązując do Ewangelii o uciszeniu burzy na morzu, ks. Babiak zaznaczył: – Sytuacja z dzisiejszej Ewangelii jest dla nas odpowiedzią, abyśmy nie zapominali, że wtedy, kiedy wokół nas – w życiu osobistym, ale i społecznym, państwowym, czy też we wspólnocie Kościoła – rozpęta się wielka burza, która wydaje nam się nie do opanowania, to zawsze z nami jest On, Jezus Chrystus.
Podkreślił, że wiara, którą przeżywamy wyłącznie dla siebie, umiera. – Tylko żywa relacja z Jezusem powoduje, że nie chcemy wiary i jej wyjątkowości zachowywać jedynie dla siebie. To jest piękne, bo tak chciał Chrystus, aby iść i głosić całemu światu Dobrą Nowinę o Nim, o Jego miłości, o nadziei, która daje życie wieczne. Jesteśmy dzisiaj świadkami rozesłania misyjnego trójki młodych ludzi. Już za chwilę Ela, Dominika i Kuba otrzymają krzyże misyjne. Po okresie przygotowań we wspólnocie Salezjańskiego Wolontariatu Misyjnego we Wrocławiu wyruszą do Etiopii, Nigerii i Sierra Leone. Dwójka z nich po raz kolejny. Wyruszą, aby zanieść potrzebującym doświadczenie swojej relacji z Chrystusem, aby poprzez miłość przywrócić im tak bardzo potrzebną nadzieję życia – podkreślał salezjanin.
Podziękował młodym ludziom za ich świadectwo wiary: – Za to, że jesteście wyjątkowym i mocnym znakiem miłości Boga do człowieka; za to, że w tych czasach pokazujecie, że nasza wspólnota, Kościół, posiada młodych, cichych bohaterów, misjonarzy Chrystusa; tych, którzy z krzyżem chcą wyruszać na cały świat. Z serca dziękujemy Wam za to świadectwo.
Reklama
– Jadę do Nigerii, To będzie moja druga misja w tym samym miejscu i w tej samej placówce. Poprzednio byłam trzy miesiące i zdecydowałam, że pragnę pojechać tam na dłużej. Wyjeżdżam teraz na rok. Pracowałam tam z dziećmi ulicy i one bardzo mocno zostały w moim sercu. Bardzo mocno wpłynęły na mnie spotkania z nimi, ich historie. Zobaczyłam tam bardzo duże zapotrzebowanie na pracę wolontariuszy. Zobaczyłam też, jak ta nasza praca i obecność wśród dzieci ulicy zmienia je i wpływa na ich życie. I pragnę dać im więcej od siebie, pragnę być obecna w ich życiu i dalej im pomagać – mówi Dominika.
– Jadę do Etiopii i jadę tam pierwszy raz. Wcześniej byłam trzy razy w Gambii. A jadę, bo chcę pomagać innym, choć niewiele wiem o tym kraju. Była tam wojna i przez pięć lat nikt tam nie pojechał, więc wydaje mi się, że ta placówka jest bardzo potrzebująca. A patrząc na dzieci w Gambii, które mają i tak dużo lepszą sytuację niż te z Etiopii, i na to, jak one potrzebują miłości, wsparcia, tego, że ktoś do nich przyjeżdża i pokazuje, że chce z nimi być, to chciałabym też pomóc w ten sposób dzieciom z Etiopii – mówi Ela.
Kuba został posłany do Sierra Leone, gdzie będzie pracował w stolicy tego państwa - Freetown. Na początku swojej misji będzie pomagał podczas przygotowania obozu wakacyjnego, ale jego zadania będą również związane m.in. z pracą z chłopcami ulicy.