Reklama

Niedziela Rzeszowska

Pogódź się na święta

Niedziela rzeszowska 51/2012, str. 6

Do konfliktów dochodzi, ponieważ ludzie nie potrafią ze sobą rozmawiać – mówi dr Sylwia Pelc

Dorota Zańko

Do konfliktów dochodzi, ponieważ ludzie nie potrafią ze sobą rozmawiać – mówi dr Sylwia Pelc

Święta Bożego Narodzenia to najbardziej rodzinne święta w roku. To czas miłości, przebaczenia i pojednania. O przyczynach konfliktu w relacjach międzyludzkich, drodze prowadzącej do porozumienia z dr Sylwią Pelc, mediatorem i dyrektorem Ośrodka Mediacji przy Wyższej Szkole Inżynieryjno-Ekonomicznej w Rzeszowie, rektorem tej uczelni, rozmawia Dorota Zańko

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

DOROTA ZAŃKO: - Jakie są przyczyny konfliktów w rodzinie?

DR SYLWIA PELC: - Najczęściej rodziny kłócą się o pieniądze i o dzieci. Najłatwiej o kłótnię, gdy do podziału jest majątek, nawet niewielki. Często dochodzi do niej także z tytułu opieki nad rodzicami, nad dziadkami - z powodu przerzucania odpowiedzialności. Powodem kłótni między rodzicami i dziećmi jest najczęściej brak zaufania do siebie. Jeśli chodzi o małżonków - tu są kwestie niedomówień. Do konfliktów dochodzi, ponieważ ludzie nie potrafią ze sobą rozmawiać, nie mają na to czasu, a jeśli już rozmawiają, to te rozmowy sprowadzają się do wypominania kwestii, które dla danego problemu nie mają żadnego znaczenia.

- Dlaczego nie potrafimy ze sobą rozmawiać?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

- Ponieważ nikt nas tego nie nauczył. Nie potrafimy rozmawiać konstruktywnie - czyli konkretnie o problemie, a nie wokół problemu. Poza tym, w trakcie kłótni używamy słowa raniące drugą osobę, co nie tylko nie łagodzi konfliktu, a wręcz zaognia go. No i dopuszczamy do głosu zaprzeszłe, bardzo dawne urazy. To wszystko sprawia, że nie tylko nie rozwiązujemy problemu, ale zaostrzamy go.

- Wszyscy jednakowo radzimy sobie z problemami w relacjach międzyludzkich?

- Są dwa główne typy ludzi. Jedni są bardzo wybuchowi - od razu mówią, co im leży „na wątrobie”, często nie ważąc słów. A drugi typ chowa w sobie urazy, nawet kilka czy kilkanaście lat - aż w końcu wybucha. Kiedy taka osoba „pęka”, często dzieli ją już tylko krok od dramatu. To radzenie sobie z problemami ma związek z typem osobowości, ale wynika także z tego, że nie potrafimy ze sobą rozmawiać.

Reklama

- Okresem pojednania są święta Bożego Narodzenia. Jak Pani, jako mediator, obserwuje, czy one faktycznie sprzyjają godzeniu się ludzi?

- Na pewno tak. To jest czas, kiedy myślimy więcej o rodzinie, bo też dużo mówi się o niej w mediach. Poza tym sama atmosfera tych świat sprzyja pojednaniu. Niezwykle istotny jest ten pierwszy gest, wyciągnięcie ręki na zgodę, na który często zdobywamy się w święta. W następstwie, relacje międzyludzkie bardzo szybko poprawiają się. Nie stają się one nagle idealne, ale jest to początek, ku temu żeby mogły być.

- No właśnie, potrafimy wybaczać, czy przychodzi nam to z trudem?

- Różnie. To zależy od tego, na jakim tle był konflikt, kogo i jakiej kwestii dotyczył. Ale generalnie, jeśli ta ręka zostanie wyciągnięta, to ludzie otwierają się. Powoli, ale się otwierają. Wystarczy sięgnąć po telefon albo po list - to dobre środki w godzeniu się. Ludzie bardzo często boją się tego pierwszego kroku, bo nie wiedzą, jak druga strona zareaguje, szczególnie, jeśli tego kontaktu nie było przez lata.

- Tu z pomocą może przyjść mediator...

- Tak, jeśli jedna ze stron tego konfliktu taką wyrazi wolę. Mediator może za przyzwoleniem jednej strony skontaktować się z drugą i porozmawiać na temat konfliktu, uświadomić drugiej osobie, że ma szanse na poprawienie tych relacji. Mediator nie jest uwikłany w ten konflikt, więc jest mu łatwiej zachować zimną krew. Mediator wie jak z drugim człowiekiem rozmawiać, żeby ta rozmowa była konstruktywna. Podczas świąt jest więcej mediacji, ludzie chętniej godzą się niż w codziennym czasie.

- Kiedy zadaje Pani pytanie, „Czy chce się Pan/Pani porozumieć ze swoim wnukiem, mężem?”, co Pani słyszy w odpowiedzi?

- Najczęściej na początku rozmowy pada „Nie”. Po chwili rozmowy „Nie wiem”, a następnie „Chcę”. Na początku pada „Nie”, dlatego, że osoba jest zaskoczona, następnie po kilku minutach rozmowy mówi „nie wiem”, bo zaczyna rozmyślać na ten temat, coś sobie przypominać, następnie po dłuższym przemyśleniu, odpowiada „Tak”, bo zaczyna dostrzegać szansę na odbudowanie relacji.

- Co czuje mediator, kiedy uda mu się pogodzić dwie zwaśnione strony?

- Ogromną satysfakcję, że udało się te relacje poprawić, doprowadzić do tego, że rodzina na nowo zaczyna funkcjonować. Bo też nie jest tak, że ludzie padają sobie od razu w ramiona i wszystko jest jak 20 lat temu, ale jest to dobry początek uzdrawiania relacji. Dla mediatora jest to ogromna radość i największa nagroda za wykonane zadanie.

- A czy w role mediatora mogą wcielić się osoby postronne np. sąsiedzi?

- Tak, jeśli sąsiedzi dobrze znają obydwie strony, są rozsądni, mądrzy życiowo i potrafią być obiektywni w tym konflikcie. Nie można godzić na siłę. Do porozumienia często dochodzi dopiero przy drugim czy trzecim spotkaniu. Profesjonalny mediator zna techniki komunikacyjne, ma wiedzę psychologiczną, odczytuje komunikaty niewerbalne i jest obiektywny, bo nie zna ludzi uwikłanych w konflikt. Ale mediator nie jest jedyną osobą będącą w stanie pogodzić strony. Życie zna wiele historii, kiedy uczynił to np. przyjaciel z dawnych lat.

- Od czego zacząć rozmowę?

- Trzeba powiedzieć, co tak naprawdę nas boli, czy zabolało w tamtym momencie, kiedy konflikt rozpoczął się. Trzeba mówić konkretnie o danej sytuacji i swoje zdanie musi wyrazić zarówno jedna, jak i druga strona. To ważne, ponieważ ludzie mają tendencje do postrzegania danej sytuacji tylko ze swojego punktu widzenia, co sprawia, że nie wiemy, jak druga osoba poczuła się w danym momencie, jak bardzo czuje się skrzywdzona. Trzeba też powiedzieć o swoich oczekiwaniach, potrzebach. Tylko szczera i rzeczowa rozmowa może pomóc. A jak zacząć? Można wysłać sms-a, list, kartkę, iść i zapukać do drzwi. W Boże Narodzenie można zacząć od życzeń, od „Wesołych Świąt” czy iść przełamać się opłatkiem..., a jeśli nie mamy na to siły lub odwagi zawsze możemy poprosić o pomoc mediatora.

Podziel się:

Oceń:

0 -1
2012-12-31 00:00

[ TEMATY ]

Wybrane dla Ciebie

Teściowie – relacja podwyższonego ryzyka?

Nie rozmawiamy ze sobą od pięciu lat, ale każda próba kończyła się awanturą, więc musiałam się wycofać – mówi Anna z Oławy.

Więcej ...

Newsweek prawomocnie przegrał proces z biskupem świdnickim - oskarżenia były fałszywe!

2024-04-18 08:02

screen/Youtube

We wtorek 16 kwietnia w Sądzie Okręgowym w Świdnicy zakończyła się sprawa przeciwko "Gazecie Wyborczej" i dziennikarce Ewie Wilczyńskiej - zastępcy redaktora naczelnego wrocławskiego oddziału gazety o naruszenie dóbr osobistych biskupa Marka Mendyka. Bp Mendyk wygrał kolejny proces.

Więcej ...

"Przysięga Ireny". Prawdziwa historia

2024-04-19 05:55

Paweł Wysoki

Więcej ...

Reklama

Najpopularniejsze

Newsweek prawomocnie przegrał proces z biskupem...

Kościół

Newsweek prawomocnie przegrał proces z biskupem...

S. Faustyna Kowalska - największa mistyczka XX wieku i...

Kościół

S. Faustyna Kowalska - największa mistyczka XX wieku i...

Kard. Ryś przy grobie Jana Pawła II: Dobrą Nowiną jest...

Niedziela Łódzka

Kard. Ryś przy grobie Jana Pawła II: Dobrą Nowiną jest...

Ilu jest katolików w Polsce? – analiza danych ze spisu...

Wiara

Ilu jest katolików w Polsce? – analiza danych ze spisu...

Przewodniczący KEP prosi, by najbliższa niedziela była...

Kościół

Przewodniczący KEP prosi, by najbliższa niedziela była...

Zakaz działalności dla wspólnoty

Niedziela Zamojsko - Lubaczowska

Zakaz działalności dla wspólnoty "Domy Modlitwy św....

„Niech żyje Polska!” - ulicami Warszawy przeszedł...

Kościół

„Niech żyje Polska!” - ulicami Warszawy przeszedł...

Rozpoczął się proces beatyfikacjny sł. Bożej Heleny...

Święci i błogosławieni

Rozpoczął się proces beatyfikacjny sł. Bożej Heleny...

Św. Bernadetta Soubirous

Wiara

Św. Bernadetta Soubirous