Choć te trzy nazwiska są dopiero początkiem długiej listy ekshumowanych szczątków, to jednak już możemy mówić o sukcesie badań. Wciąż trwają analizy porównawcze kodów DNA i niebawem poznamy tożsamości kolejnych ofiar. A jest kogo szukać, bo na „Łączce” znajdują się groby najważniejszych osób Polskiego Państwa Podziemnego. Historycy spodziewają się odnaleźć m. in. gen. Nila i rotm. Pileckiego. - Komuniści chcieli, aby ich grobów nigdy nie odnaleziono. Po 70 latach Polska upomniała się o swoich bohaterów - mówi „Niedzieli” prof. Krzysztof Szwagrzyk, który kieruje badaniami ekshumacyjnymi.
Po II wojnie światowej komuniści dokończyli to, co NKWD rozpoczęło w Katyniu. Wszystkich trzech zidentyfikowanych bohaterów podziemia niepodległościowego zamordowano dokładnie w taki sam sposób - strzałem w tył głowy. - Patrząc na życiorysy tych niezłomnych osób, trzeba sobie zadać pytanie: Jak wyglądałaby Polska, gdyby to oni zajęli się jej powojenną odbudową, a nie ci którzy ich zamordowali - mówi dr Łukasz Kamiński, prezes Instytutu Pamięci Narodowej.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
Wśród odnalezionych jest odznaczony Krzyżem Walecznych por. Edmund Bukowski, który był oficerem łączności AK okręgu wileńskiego. Uczestniczył w Postaniu Warszawskim, a po wojnie przewoził po całej Europie rozkazy, informacje i fundusze na rzecz Państwa Podziemnego. Dwukrotnie wydostawał się z rąk NKWD, aż w końcu zamordowano go 13 kwietnia 1950 r. w więzieniu mokotowskim. - Gdy zabrano mi ojca miałem zaledwie osiem miesięcy. Wychowywałem się nie tylko bez taty, ale także bez mamy, która jako łączniczka dostała 15 -letni wyrok więzienia. W mojej rodzinie skazanych było aż sześć osób - mówi „Niedzieli” Krzysztof Bukowski, syn por. Edmunda Bukowskiego.
Natomiast kawaler orderu Virtuti Militarni i Krzyża Walecznego kpt. Stanisław Łukasik brał udział w wojnie obronnej 1939 roku, a później w szeregach AK został dowódcą Kedywu oraz Delegatury Sił Zbrojnych na Kraj w powiecie Lubelskim. Po prowokacji UB i okrutnym śledztwie został zamordowany 7 marca 1949 r.
Jedynym cywilem wśród zidentyfikowanych jest Eugeniusz Smoliński. Jako chemik od 1940 roku produkował dla AK materiały wybuchowe i amunicję. Powojenne władze mianowały go nawet dyrektorem powstającej fabryki trotylu. Jednak w 1947 r. został zatrzymany pod fałszywymi zarzutami i skazany w procesie pokazowym na karę śmierci, którą wykonano 9 kwietnia 1949 roku.
Prezes IPN wręczył rodzinom dokumenty świadczące o tym, że ich bliscy zostali wreszcie odnalezieni. - Gdy aresztowano ojca miałam cztery lata. Mama przez całe swoje życie nie wierzyła w jego śmierć. Zawsze powtarzała, że tata wróci, bo tak jej obiecał - ze wzruszeniem mówi Ewa Smolińska. - Dziękuje zespołowi prof. Szwagrzyka, że wreszcie go odnaleźli.