Ksiądz kanonik Jan Bednara, budowniczy kościoła i parafii na Felinie, zmarł 12 września w wieku 87 lat, w 63. roku kapłaństwa.
Uroczystości pogrzebowe odbyły się w parafiach Trójcy Przenajświętszej w Lublinie (pod przewodnictwem bp. Mieczysława Cisło) oraz św. Jana Chrzciciela w Wilkołazie (pod przewodnictwem abp. Stanisława Budzika). Pochodzący z Zalesia kapłan spoczął na cmentarzu parafialnym w Wilkołazie.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Wierny sługa
Podczas Mszy św. pogrzebowej homilię wygłosił ks. inf. Kazimierz Bownik, kolega kursowy zmarłego. Podjął temat służby. - Dzisiaj pojęcie służby stało się wstydliwe. Jednak na świecie jest społeczność, w której słowo „służba” nigdy się nie zdewaluuje i będzie zawsze w najwyższej cenie. Tą społecznością jest Kościół katolicki, w którym istotą powołania kapłańskiego jest służba Bogu i ludziom - powiedział ks. Bownik. Jak podkreślił, śp. ks. Jan Bednara był „wiernym sługą w Chrystusowym Kościele”. Wstąpił do seminarium duchownego w 1955 r., 6 lat później przyjął święcenia kapłańskie. Posługiwał jako wikariusz w Werbkowicach, Hostennym, Terebiniu, Wielączy i Grabowcu, gdzie był zaangażowany przez proboszcza do tworzenia nowej parafii w Świdnikach. Następnie był proboszczem w Starościnie i Sernikach.
Budowniczy wspólnoty i świątyni
Reklama
Kiedy miała powstać parafia na Felinie, ks. Jan Bednara sam zgłosił się do jej tworzenia. Na początku były tam tylko trzy bloki i kaplica, zbudowana z drewna pochodzącego z rozebranego kościoła z Kazimierzówki. - W tej niewielkiej „chałupie” odbywały się pierwsze nabożeństwa. Ks. Jan tworzył plany budowy i organizował całokształt działalności, która miała tworzyć tę dziś bardzo nowoczesną i piękną parafię - powiedział ks. inf. Kazimierz Bownik. Jak przypomniał, ks. Jan sam dawał przykład przez gorliwą modlitwę i ciężką, fizyczną pracę. Podziwiano też jego błyskotliwą inteligencję i piękne kazania. Znając język niemiecki, ówczesny proboszcz w czasie wakacji podejmował posługę duszpasterską w Niemczech, gdzie zjednywał sponsorów podjętej budowy. Był też cenionym kaznodzieją i rekolekcjonistą. We współpracy z wiernymi z Felina, doprowadził do ukończenia budowy kościoła, który w 2006 r. został konsekrowany.
Rok później ks. Jan Bednara przeszedł na emeryturę, ale jeszcze przez długie lata podejmował służbę kapłańską, najpierw w parafii św. Antoniego Padewskiego w Lublinie, a potem w Kazimierzówce. Ostanie lata życia naznaczone były chorobami i cierpieniem. Opiekowała się nim jego jedyna siostra Teresa. - Niech ten pogrzeb naszego współbrata Jana będzie wołaniem, byśmy wiernie służyli Bogu przez codzienną modlitwę, niedzielny udział we Mszy św., przez troskę o życie sakramentalne w naszych rodzinach, wychowanie młodego pokolenia w wierności Chrystusowi i Kościołowi, i wreszcie przez służbę bliźnim. Obyśmy nie lękali się słowa „służba”, bowiem o takich mówił Chrystus: „Błogosławieni owi słudzy, których Pan zastanie czuwających, gdy nadejdzie” (Łk 12, 37a) - spuentował ks. inf. Kazimierz Bownik.
Prawdziwy przyjaciel
Reklama
Podczas pożegnania przedstawiciel Rady Duszpasterskiej parafii na Felinie wyraził wdzięczność śp. ks. Janowi Bednarze za jego oddanie wspólnocie parafialnej, za troskę o wiernych, wspieranie słowem, dobrą radą, modlitwą i czasem, za trud zorganizowania i prowadzenia przedszkola „Jadwisia”. - Wierzymy, że będziesz nadal towarzyszył nam w pielgrzymowaniu do Pana, a gdy przyjdzie pora, powitasz nas w domu Ojca - powiedział. Elżbieta Czarnota w rozmowie z „Niedzielą” podkreśliła, że „śp. ks. proboszcz Jan uczynił z parafii Trójcy Przenajświętszej dom, miejsce i obecność pełne miłości Pana Jezusa, Maryi i św. Józefa, miejsce wspólnoty”. - Zapamiętaliśmy go jako przyjaciela prostego człowieka, otwartego na potrzeby innych i ofiarnego kapłana, zanurzonego w modlitwie przed Najświętszym Sakramentem - zaświadczyła parafianka.
Pożegnanie śp. ks. Jana Bednary przez Elżbietę Czarnotę
Uwielbiajmy Pana Boga za wielkie dobro, jakie ujawniło się w życiu i przez życie śp. ks. Jana Bednary! Niech Anioł wdzięczności przekaże Ci najpiękniejszy bukiet kwiatów, wśród których znajdziesz mnóstwo niezapominajek odbijających w nich modlitwę za dar od Pana Boga, którym byłeś dla nas! Czcigodny ks. Jan mawiał: „dążcie do tego, co w górze, nie do tego, co na ziemi” (Kol 3,2). Pismo Święte uczy, że kapłaństwa nikt nie może sam sobie wybrać. Jest ono darem Bożym. My wobec wielkości czujemy dziś, jak bardzo do niego nie dorośliśmy! Dziś dziękujemy Panu Bogu za dar życia Księdza Proboszcza, który otrzymaliśmy od Pana Boga na konkretny czas naszego życia, tu na Felinie.
Reklama
Ksiądz Proboszcz Jan: pokorny, uprzejmy, gościnny, serdeczny, życzliwy, cierpliwy. Można było Go spotkać zanurzonego w modlitwie przed Najświętszym Sakramentem lub troszczącego się o dobro powierzonych mu dusz w konfesjonale, spowiadał do ostatniego penitenta, a potem szedł do sprawowania Eucharystii. Z Niej czerpał siłę i moc. Mszę św. odprawiał z dostojeństwem. Był wspaniałym kaznodzieją. Każda Msza św. opatrzona była homilią, która umacniała, dodawała nadziei i była katechezą utwierdzającą w wierze. Porywał nas swoim słowem. Pomagał pokonać wielu wiernym życiowe trudy. Wspierał ubogich, chorych, troszczył się o kleryków i diakonów. Był wielkim patriotą - uczył młodych miłości do Ojczyzny. Był przyjacielem zwierząt. Sam miał kota dachowca, o którego dbał bardziej niż o siebie. Gdy trwała budowa kościoła, a on mieszkał poza parafią, dojeżdżał codziennie, aby go dokarmiać, dwa razy dziennie. Pan Bóg daje nam ludzi niepowtarzalnych, których nie da się zastąpić, a kiedy odchodzą bardzo ich nam brakuje.
Ksiądz Jan uczynił z parafii Trójcy Przenajświętszej DOM - miejsce i obecność pełne miłości Pana Jezusa, Maryi, św. Józefa, miejsce wspólnoty. Zapamiętaliśmy go jako przyjaciela prostego człowieka, otwartego na potrzeby innych i ofiarnego kapłana. Może tylko dwa przykłady. Pamiętam mróz. Na dworze minus dwadzieścia, my w baraku trzęsiemy się, bo w baraku też minus dwadzieścia, a nasz proboszcz z uśmiechem mówi na początku Eucharystii: „niedługo będzie wiosna”. Drugi przykład - jest kolęda, po modlitwie ciepła rozmowa o troskach i kłopotach, a na koniec ks. Jan mówi: „ta ofiara to na leki dla was”. Ksiądz proboszcz był konsekwentny i wymagający od siebie i innych. Kiedy było trzeba, potrafił „spionować” i zwrócić uwagę. Nie żywił urazy do nikogo, mimo, że spotykały go pomówienia.
Dziękujemy za wszystkie lata pracy w naszej parafii, za mądre i pełne oddania gospodarowanie parafią. Drogi nasz Pasterzu, obiecujemy pamięć w modlitwie. Niech Pan Bóg rozjaśni nad Tobą Swoje oblicze (Ps 80), bo w dobrych zawodach wystąpiłeś i bieg ukończyłeś. Niech Maryja, którą tak czciłeś, przytuli cię do swego Serca. „Nie umiera ten, kto pozostaje w pamięci i sercach żyjących”. Wierzymy, że nasz kochany Ksiądz Proboszcz Jan już cieszy się radością przebywania w Domu Ojca.