Na początku rozmowy bp Ważny pytany był o to, czy dostał najtrudniejszą diecezję w Polsce. Jak sam powiedział:
Patrzę na moją oblubienicę, jako na wyzwanie, który Pan Bóg mi daje i traktuję ją coraz bardziej z miłością.
Dodał także, że wiele dobra jest realizowane obecnie w tej diecezji. Na sugestię, że tego nie widać, bo wszystko jest przykryte skandalami, odpowiedział:
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Trzeba się tym zająć. Jest to rana na ciele Kościoła i tą raną się trzeba zająć. Bo później trzeba ciało uruchomić, mamy wychodzić. Nie jesteśmy po to, żeby się zajmować sobą, ale żeby się zajmować ewangelizacją.
Dopytywany o rany na ciałach, duszach, umysłach bardzo konkretnych osób, które zostały być może skrzywdzone, odpowiadał:
Tak Kościół rozumiem, jako wspólnotę. I tych najsłabszych, których musimy mieć zawsze w centrum. Nie ma innej opcji. Tak robi Jezus, tak robi Ewangelia i chcemy postawić tych ludzi w środku. Znam już niektórych, rozmawiałem z nimi, widzę jak bardzo cierpią, jak im zależy, żeby prawda wyszła na jaw. Ale też im zależy na tym, żeby miłość się rozlewała, a nie tylko skandale.
Nawiązując do sytuacji sprzed roku, biskup Artur Ważny przyznał, że część informacji pozostawionych przez księdza, który zabił diakona, a potem popełnił samobójstwo, może nie być prawdziwa. Wiemy, że był zdolny do zabicia człowieka, więc różne rzeczy mogą tam być - stwierdził.
- Prokuratura działa. Trzeba cieszyć się, że to już następuje. Oczyszczenie powinno się zacząć
- dodał.
Księża w diecezji otrzymali instrukcje
Gość Radia RMF24 tłymaczył, że rozesłanie do księży z diecezji sosnowieckiej instrukcji na wypadek kontaktu z policją czy prokuraturą ma być odpowiedzią na doniesienia o możliwych spotkaniach śledczych z duchownymi wspomnianymi w zapiskach nieżyjącego księdza.
Chodzi o to, żeby mieli świadomość, jak się zachować. Ta świadomość w Polsce jest bardzo potrzebna. (...) Ludzie się skarżą na bezsensowne zatrzymania. Czasami można wezwać do prokuratury i porozmawiać, ale mamy inny schemat
- wyjaśniał hierarcha. Rozmawiałem z wieloma dziennikarzami. Oni się tym nie gorszą - zapewnił bp Ważny.
Powstanie raport, który będzie ujawniony
Biskup zapowiedział, że raport z prac komisji ds. skandali w diecezji sosnowieckiej będzie jawny "na ile to możliwe". Pewne rzeczy są zastrzeżone dla Stolicy Apostolskiej, są dane wrażliwe - zauważył hierarcha. Jak mówił, żeby praca komisji miała sens, głos muszą zabrać zarówno księża, jak i ludzie świeccy.
Reklama
Myślę, że komisja, która składa się osób bardzo kompetentnych, umiejętnie zadających pytania, pokaże pewne rzeczy. Ludzie zobaczą, że to nie jest po to, żeby zniszczyć ludzi, tylko żeby zmienić pewne mechanizmy, procesy, system zarządzania - mówił gość Rozmowy o 7:00 w Radiu RMF24. Ludzie mi mówią: wiedzieliśmy, domyślaliśmy się, ale nie reagowaliśmy, to też jest nasza wina - zdradził bp Ważny.
Kapłani czuli się osamotnieni
Dopytywany o przyczyny tego, że diecezja sosnowiecka stała się synonimem skandali w Kościele, stwiedził:
Rozmawiałem z wieloma ludźmi, z wszystkimi księżmi (...). Słyszałem od kapłanów, że czuli się osamotnieni i nie było decyzyjności. To dwie rzeczy, które są bardzo ważne - odpowiadał bp Ważny. Obecność jest ważna, bliskość, rozmawianie, podejmowanie decyzji, czasami trudnych - podkreślił.