Od teraz – jak się dowiedzieliśmy – dzieci w szkole w siódmej klasie będą uczone m.in. jak bezpiecznie używać prezerwatyw, łącznie z instrukcją ich zakładania. Coś, co do tej pory nie mieściło się głowach nauczycieli i na co nie mieli przyzwolenia w szkole nawet aktywiści z organizacji pozarządowych." - pisze Newsweek.
Napisać, że propozycja jest skandaliczna, to nic nie napisać. Szkoła nie powinna być miejscem na ćwiczenia z nakładania prezerwatyw dla młodzieży w jakimkolwiek wieku - w ten sposób depcze się bowiem wrażliwość i wartości znacznej części młodzieży, a planowanie takiego instruktażu wobec 14-latków ... tego się nie da w kulturalny sposób skomentować.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Zespół pracujący nad podstawą programową wyszedł z bardzo szkodliwego i błędnego pedagogicznie założenia, że skoro część młodzieży coraz wcześniej podejmuje wczesną inicjację seksualną, to trzeba program dostosować do tej grupy. Zignorował fakt, że zdecydowana większość młodzieży w tym wieku nie podejmuje współżycia seksualnego i co za tym idzie program powinien być tak skonstruowany, aby przypadkiem jej nie „rozbudzać” seksualnie i chronić jej wrażliwość. Nawet "Newsweek" podał, że 87% dziewczyn i 70% chłopców przed 15. rokiem życia nie ma za sobą inicjacji seksualnej, ale nawet jakby to była mniejszość, to program także powinien ją uszanować.
Reklama
Niestety, nie są to jedyne groźne zapowiedzi. "Już w szkole podstawowej, uczniowie będą rozważali kwestie inicjacji seksualnej i tego, na jakim etapie życia jest ona bezpieczna i sensowna – zastrzega prof. Izdebski." - donosi Newsweek, przedstawiając stanowiska kierownika zespołu opracowującego podstawę programową. Za słowami o braku "ingerencji w światopogląd uczniów" w rzeczywistości kryje się rezygnacja z wychowywania młodzieży do życia w rodzinie, uczenia wiązania aktywności seksualnej z małżeństwem, wskazywania, że nastoletni wiek nie jest odpowiedni na podejmowanie współżycia seksualnego na rzecz uczenia, że współżycie w nastoletnim wieku jest OK, byle było świadome, dobrowolne i z "zabezpieczeniem". Bardzo jasno mówiła o tym jakiś czas temu Antonina Kopyt, "edukatorka" związana z fundacją Sexed, która z profesorem Izdebskim współtworzy podstawę programową. W wywiadzie dla Radia Zet za nacechowanie światopoglądowe uznała m.in. to, że uczniowie na dotychczasowych zajęciach z WDŻ poznawali argumenty za inicjacją seksualną w małżeństwie, a nie poznawali argumentów za inicjacją seksualną poza małżeństwem. Teraz najwyraźniej ma się to zmienić.
"Na edukacji zdrowotnej nauczyciel będzie z uczniami rozważał również kwestie hetero– i nieheteronormatywności. W programie mają się znaleźć także rzetelne informacje dotyczące transpłciowości. Wśród problemów dotyczących relacji, będzie miejsce na rozmowy o różnych rodzajach związków, nie tylko o rodzinie, którą tworzą kobieta i mężczyzna." - donosi Newsweek. Oczywiście "różne rodzaje związków" będą przedstawiane w sposób pozytywny, a nie jako związki niepożądane i nie można się łudzić, że informacje dot. transpłciowości będą rzetelne.
"Newsweek" otrzymał projekt podstawy programowej, zanim został on oficjalnie opublikowany. To ma się stać w listopadzie. W ramach konsultacji społecznych podstawy programowej fundacja planuje przekazać petycję wraz z podpisami.
Zachęcamy, aby - póki jest czas - podpisać się i ją udostępniać, prosić o podpis rodzinę i znajomych, a zwłaszcza rodziców dzieci, którzy mogą sobie nie życzyć, aby były one deprawowane. Jest nas już ponad 40 tysięcy. Mamy nadzieję, że będzie jeszcze więcej. Taki głos trudno będzie całkowicie zignorować i przemilczeć.
Nie dla deprawacji seksualnej w szkołach! PODPISZ PROTEST: proelio.pl.