Nie wolno cieszyć się z cudzych nieszczęść, ale należy z nich
wyciągnąć wnioski. W związku z chorobą "szalonych krów" i wstrzymaniem
importu wołowiny do Polski mogą cieszyć się polscy rolnicy, którym
- przynajmniej czasowo - odpada poważny konkurent. Politycy jednak
powinni z tej sytuacji wyciągnąć wnioski.
Zdarza się coraz częściej, że Polska przymuszana jest
do spełniania rozmaitych europejskich "standardów", a to pod pretekstem,
że odstajemy od norm "przyjętych w cywilizowanym świecie". Widać
przecież, że nie wszystkie te "standardy i normy" są wystarczająco "
cywilizowane", aby je przyjmować. Widocznie używanie jako paszy dla
bydła mączki kostnej nie jest w krajach Unii Europejskiej poddane
wystarczającym "standardom kontroli", jeśli poprzez zarażone krowy
śmiertelna choroba przenosi się na ludzi. Ba! Prasa informowała,
że w krajach UE zdarzały się przypadki karmienia bydła "paszą" produkowaną
z ... miejskich odpadów.
Ale choroba "szalonych krów" ujawnia tylko jeden taki
fałszywy standard, aczkolwiek z całą oczywistością. Takich fałszywych
standardów, jako "wzorców do naśladowania", można znaleźć więcej.
Telewizja polska zobowiązała się niedawno (w wykonaniu dyrektyw unijnych)
do uwzględniania w emisji filmów - 30% filmów realizowanych w krajach
UE. Taki podobno standard obowiązuje już w łonie UE. Konia z rzędem
temu, kto odpowie na pytanie, dlaczego akurat 30%, a nie - powiedzmy
10%, czy 50%...? Zakrawa to na typową biurokratyczną decyzję podjętą
zza brukselskiego biurka i nijak nie mającą się do wartości, jakości
i innych walorów emitowanych filmów. Czy i kulturę trzeba dekretować
wedle unijnych dyrektyw i standardów?...
Powiada mądra fraszka: "Cudze chwalicie, swego nie znacie,
sami nie wiecie co posiadacie"... Nie wszystko co polskie jest piękne
i mądre, ale nie wszystko, co unijne jest piękniejsze i mądrzejsze.
Właśnie parlament holenderski zalegalizował eutanazję, pozwalając
lekarzom zabijać pacjentów... Dzieje się to w sytuacji, gdy komisarze
Unii Europejskiej co rusz zapewniają opinię publiczną, że prawodawstwo
UE "szanuje chrześcijańskie wartości". Czy mamy naśladować ten niewątpliwy "
standard obłudy".
Pod naciskiem UE wprowadzono w polskim ustawodawstwie
przywileje dla mniejszości narodowych, urągowisko zasadzie "równości
obywateli wobec prawa"; te przywileje jednak stanowią wygodne narzędzie
do możliwego ingerowania w wewnętrzne sprawy Polski.
Gdy więc chodzi o "standardy europejskie" - wskazana
jest roztropna powściągliwość i ostrożność. Nie wszystko złoto, co
się świeci. Nie wszystkie te standardy są prawdziwie europejskie,
tak jak tę europejskość rozumiemy: jako cywilizację chrześcijańską.
A to jest dopiero właściwy punkt odniesienia, bo przecież nie geografia...
Pomóż w rozwoju naszego portalu