Spotkali się - jeśli można to tak nazwać - 5 marca br. Mało prawdopodobne, że się znali, może coś niecoś o sobie słyszeli. A jednak wiele ich łączyło: przede wszystkim miłość aż do oddania życia i miejsce - Raczyn, mała wioska na ziemi wieluńskiej. Ks. Ludwik Gietyngier i s. Kanuta - nazaretanka z Nowogródka, jedni ze 108 Męczenników. Ich wizerunki umieszczone są obok siebie w kościółku św. Mikołaja w Raczynie.
Miejsce na ziemi
Reklama
Raczyn to niewielka miejscowość w archidiecezji częstochowskiej,
oddalona ok. 5 km od Wielunia. "Jeśli ktoś się pyta, gdzie pracuję
- śmieje się ks. Czesław Mirowski, proboszcz tamtejszej parafii pw.
św. Tekli - to mówię, że tam, gdzie są dwoje Błogosławionych i Kopydłów,
znany z telewizyjnych Spotkań z Balladą". Pierwsze zapiski o wsi
pojawiły się już w 1352 r. Natomiast parafia istniała z pewnością
w 1459 r. Różne były jej dzieje - nieraz bardzo dramatyczne. Obecnie
parafia posiada dwa kościoły: św. Mikołaja w Raczynie i filialny
pw. Męczeństwa św. Jana Chrzciciela w Łagiewnikach.
Świątynia raczyńska zachwyca - to niewielki, stary, modrzewiowy
kościółek, pochodzący z 1843 r., kryty gontem, z sygnaturą na wieży.
Jedna nawa, drewniane podłoga, strop i ramy okien. W ołtarzu głównym
- obrazy: Matki Bożej Częstochowskiej, św. Mikołaja i św. Tekli oraz
szkatuła z relikwiami świętych: Witalisa, Restituta, Wiktora i Abunda.
Po prawej stronie kościoła ołtarz św. Józefa, z lewej Męczenników,
w tym wizerunki naszych nowych błogosławionych - s. Kanuty i ks.
Gietyngiera. Obecnie przeprowadzane są prace konserwatorskie zabytkowych
ołtarzy - to jeden z darów na Jubileusz Chrześcijaństwa.
Można powiedzieć, że parafia św. Tekli jest jakich wiele.
Ludność w większości rolnicza, i chociaż ziemie są dobrej klasy,
to jednak mieszkańcy raczej bogactwem nie grzeszą. Tradycyjnie religijni,
związani z Kościołem. Działają cztery Róże Różańcowe, ministranci,
a także 15-osobowa grupka Dzieci Maryi. Co ciekawe, dziewczynki same
zebrały się i pod przewodnictwem 14-letniej Eli udzielają się w życiu
wspólnoty. Ciekawostką jest również fakt, że w kościele św. Mikołaja
podczas Mszy św. posługują dwaj bracia - organiści; jeden śpiewa,
drugi gra na instrumentach. Pomaga im również p. Danuta, która dba
o kościół. W 120-letniej plebanii urzędują: obecny proboszcz -
ks. Czesław Mirowski, a także jego poprzednik - ks. kan.
Bolesław Powązka. Razem, zgodnie starają się przede wszystkim dbać
o jedność w rodzinach - zachęcają do wspólnych Mszy błagalno-dziękczynnych
w intencji krewnych - zmarłych, ale też tych żyjących. Dobrze wiedzą,
że silna Bogiem, trwająca w jedności i miłości rodzina to podstawa
wspólnoty parafialnej.
Ona...
Największym skarbem parafii są błogosławieni: ks. Ludwik
Gietyngier i s. Kanuta. Błogosławiona nazaretanka - Józefa Chrobot,
córka Bartłomieja i Julianny z d. Figa, urodziła się 22 maja 1896
r. w Raczynie. Do dziś w wiosce koło stawu stoi dom, gdzie przyszła
na świat - z tym że wtedy był kryty słomą. Zapewne była skromną dziewczyną,
która wraz z czwórką rodzeństwa pomagała rodzicom w pracach na polu.
Nie myślała o wstąpieniu do zakonu, była nawet zaręczona, zgodnie
z wolą rodziców, z niejakim Stanisławem. Gdy dano na zapowiedzi,
kilka dni przed ślubem we śnie usłyszała głos: "Nie wychodź za mąż
za Stanisława. Twój Oblubieniec czeka na ciebie w Grodnie i ofiaruje
ci czerwoną sukienkę". Proboszcz, do którego zwróciła się z prośbą
o wyjaśnienie tego niezwykłego snu, polecił Józefie udać się do Pani
Jasnogórskiej, co też uczyniła. Tam, modląc się przed Cudownym Wizerunkiem,
zobaczyła obok siebie dwie siostry nazaretanki, od których dostała
adres nowicjatu. Zostawiła rodzinę, narzeczonego i 21 kwietnia 1921
r., w wieku 25 lat, wstąpiła do Zgromadzenia w Grodnie. W Raczynie
żyją jeszcze ludzie, którzy pamiętają s. Kanutę, zwłaszcza krewni,
dla których Józefa Chrobot była ciotką. Jej chrześnica - córka brata,
p. Maria Romaniuk - wspomina ją jako "przyjemną osobę". Niewiele
już pamięta, najbardziej utrwalił się jej obraz Ciotki odwiedzającej
rodzinę zawsze ze swoją współsiostrą. Nikt jednak nie zna dalszych
losów niedoszłego małżonka Józefy - Stanisława. Ciekawe, jak na niego
wpłynęła ta niewątpliwa ingerencja Boża. Do Nowogródka s. Kanuta
przybyła w 1931 r., gdzie pracowała w kuchni. Najprawdopodobniej
nie odwiedzała już rodzinnych stron, będąc wraz z wspólnotą sióstr
wierna poleceniu bp. Zygmunta Łozińskiego: "Nowogródka nie opuszczać,
na stanowisku trwać, taka jest wola Boża i moja". Zginęła wraz z
10 Nazaretankami, zastrzelona na odludziu przez hitlerowców 1 sierpnia
1943 r., oddając życie za kapłana i rodziny nowogrodzkie. Spełniła
się Boża obietnica - otrzymała czerwoną sukienkę.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
... i On
Nie mogła raczej spotkać się z bł. ks. Ludwikiem Gietyngierem, proboszczem raczyńskim w latach 1939-41. Kapłan przyszedł na świat 16 sierpnia 1904 r. w podczęstochowskich Żarkach. Wyświęcony w 1927 r. na Jasnej Górze przez bp. Teodora Kubinę, na stałe związał się z ziemią częstochowską jako wikariusz i katecheta. Wybuch wojny nie pozwolił mu na objęcie stanowiska dyrektora Prywatnego Gimnazjum Męskiego w Wieluniu (tzw. Gimnazjum Biskupiego). Został mianowany proboszczem Raczyna na miejsce aresztowanego przez hitlerowców ks. Walentego Hamerlinga. Niewiele wiadomo o jego pracy na nowej placówce. W "Księdze wizytacji biskupich i dziekańskich" widnieje jedynie lakoniczna notatka, że kościół podczas okupacji został zamieniony na spichlerz, a wszystkie sprzęty liturgiczne wywieziono. Świątynię przywrócono do działalności liturgicznej dopiero w 1959 r. Jednakże ludność parafii ciepło wspomina ks. Gietyngiera, pamiętają go zwłaszcza ci, których przygotowywał do I Komunii św. Dowodem sympatii było nakłanianie Błogosławionego do ucieczki przed represjami hitlerowców. Proboszcz niezmiennie jednak powtarzał: "Nie opuszczę moich owieczek". Aresztowano go 6 września 1941 r., zginął zakatowany w Dachau 30 listopada tego samego roku - dwa lata wyprzedzając s. Kanutę w drodze do domu Ojca.
Po owocach ich poznacie
Ludzie nie zapomnieli o swoich "prywatnych" Błogosławionych. Do czasu beatyfikacji parafianie zamawiali Msze św. w ich intencji. Teraz, modląc się przed ich wizerunkami w kościele św. Mikołaja, proszą o wstawiennictwo u Boga. Do parafii przybywają pierwsze pielgrzymki: z Wrocławia, w której pątnicy podążali śladami 108 Męczenników, a także dwie podążające do Lichenia, bowiem Raczyn leży po drodze do tego sanktuarium maryjnego. Trwają przygotowania do przyszłorocznych uroczystości dziękczynnych za beatyfikację s. Kanuty i ks. Gietyngiera, która odbyła się 5 marca br. Cieszy fakt wstąpienia prawnuczki jednej z sióstr bł. s. Kanuty - Edyty do klasztoru Albertynek w Krakowie. Jakie będą owoce wstawiennictwa Błogosławionych dla parafii św. Tekli, jak i całej archidiecezji częstochowskiej, pokaże czas. Byle nie zakopywać tego skarbu.