Reklama

Głos z Torunia

Duchowni diecezji chełmińskiej (96)

Był pogodny, serdeczny…

Niedziela toruńska 9/2014, str. 8

Ze zbiorów Macieja Perszewskiego

Opublikowany 25 marca 2012 r. artykuł o ks. Wiktorze Belczewskim („Głos z Torunia” nr 13/2012) wzbudził szczególne zainteresowanie pani Haliny Homerczyk-Perszewskiej z Kościerzyny, która zechciała podzielić się wspomnieniami o wikariuszu z Dźwierzna

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

WOJCIECH WIELGOSZEWSKI: – W jakich okolicznościach poznała Pani ks. Belczewskiego?

HALINA PERSZEWSKA: – Było to w Dźwierznie k. Chełmży, dokąd jeździłam przed wojną na wakacje do mojego wuja ks. Leona Pellowskiego (o nim: „Głos z Torunia” w nr 9, 10/2012). Ks. Wiktora spotkałam latem 1939 r. Miałam wtedy 10 lat. Przyjechał do swojej pierwszej parafii krótko po prymicjach (5 czerwca w Lubichowie, W.W.). Nie przypuszczał, że jego pierwsza parafia okaże się ostatnią…

– Co sprawiło, że zapamiętała go Pani mimo upływu 75 lat i krótkiej znajomości?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

– Ksiądz trochę się mną zajmował na prośbę wuja proboszcza. Często jeździliśmy „linijką” [wóz gospodarski z podłużnym wąskim siedzeniem] do krów na łąki, rozmawialiśmy na spacerach wśród zboża. Był pogodny, serdeczny.

– Czy jakieś wydarzenie szczególnie utrwaliło się w Pani pamięci?

– Pewnej nocy rozbolał mnie ząb. Płakałam z bólu, a na plebanii nie było żadnych proszków przeciwbólowych. Na dodatek rozpętała się straszliwa burza: ściana deszczu, błyskawice i pioruny bijące jeden po drugim. Mama co chwilę robiła znak krzyża, ja z potwornym bólem zanosiłam się od płaczu. Wtedy ks. Belczewski wsiadł na rower i pojechał do Chełmży do apteki. 9 kilometrów w jedną stronę! Po pewnym czasie mama, zatrwożona, co chwila patrzyła w okno, czy już księdza nie widać. Jeszcze dziś trudno mi opanować wzruszenie, gdy wspominam jego powrót. Woda lała się z niego strugami. Powiedział: – Mam cibialginę – i wyjął pigułki spod peleryny. Wkrótce ból ustąpił!

Reklama

– Wkrótce wybuchła wojna…

– Mieszkaliśmy wtedy w Kościerzynie. Moja rodzina, spodziewając się najgorszego, już pod koniec sierpnia wyruszyła ku Warszawie. Grupa składała się z 8 osób, wśród nich była moja babcia Antonina, wdowa po dr. Janie Pellowskim (wybitnym społeczniku i patriocie, W.W.) i moja mama Zofia. Dołączył do nas ks. Belczewski. Pamiętam, jak pojawił się w naszym domu tylko z jednym plecakiem. Do przyjazdu prawdopodobnie namówił go proboszcz ks. Pellowski.

– Jak przebiegała ucieczka?

– Pojechaliśmy do Inowrocławia, stamtąd do Kruszwicy, gdzie zastał nas wybuch wojny. Wędrując dalej, trafiliśmy na połać równiny, na której stały dwie chałupy kryte strzechą, obie puste. W jednej z nich zatrzymaliśmy się na noc. Wieczorem patrzyliśmy na wielką łunę palącego się Włocławka. Atmosfera była nerwowa, najspokojniejszy był ks. Belczewski. W nocy nastąpił ostrzał artyleryjski. Po kolejnych trafieniach wszyscy wypadali z łóżek. Kanonada była straszna. Ksiądz zaproponował, żeby się modlić i przejść do sieni, gdzie będzie spowiadał. Rano zobaczyliśmy naokoło i w słomie w dachu odłamki pocisków. Ksiądz powiedział, że to istny cud Boski, że wyszliśmy z tego cało, że chałupa wytrzymała i nawet strzecha się nie zapaliła. Od tego momentu nastąpił nasz odwrót, bardzo ciężki, z powrotem do Kościerzyny. Po drodze zatrzymaliśmy się w Skarszewach u kuzynki mamy, Heleny Jarzemskiej. Jej mąż Wacław, właściciel apteki „Pod Orłem” w rynku, zginął później w zbiorowej egzekucji w pobliskim lesie.

– Jaka była wasza sytuacja w okupowanym mieście?

– W połowie września wróciliśmy do Kościerzyny, a z nami ks. Wiktor. Poszliśmy więc do naszych krewnych. Ks. Belczewski poprosił, aby go ukryć. Jak opowiadała później mama, bo mnie jako dziecka nie wpuszczono, ciotki drżały ze strachu i ostatecznie księdzu odmówiły. Prawdopodobnie dlatego, że wcześniej mąż jednej z nich, Wacław Dominiczak, został zabrany do Stutthofu za przynależność do Związku Zachodniego. Zapewne bały się, że w razie wpadki zostanie zabity. No i ks. Belczewski Kościerzynę opuścił...

– Co się z nim później działo?

– Dopiero kilka lat po wojnie dowiedziałam się, że został zastrzelony, a przed śmiercią okrutnie pobity. Płakałam. Niedawno dowiedziałam się, że z Kościerzyny pojechał do Lubichowa, gdzie jego brat był organistą. Tam krótko zastępował aresztowanych księży. W połowie października osadzono go w więzieniu w Starogardzie. Został pobity, gdy nie chciał powtórzyć słów: „Führer jest naszym bogiem”. Prawdopodobnie rozstrzelano go w Szpęgawsku. 3 miesiące po tym, jak w pogodny, lipcowy dzień zawitał na plebanii w Dźwierznie...

Podziel się:

Oceń:

2014-02-27 10:34

[ TEMATY ]

Wybrane dla Ciebie

Wspomnienie o śp. ks. prał. Marianie Gąsiorowskim

Śp. ks. prał. Marian Gąsiorowski (1931-2017)

Ewa Pilarska

Śp. ks. prał. Marian Gąsiorowski (1931-2017)

14 marca br. odbyły się uroczystości pogrzebowe byłego proboszcza parafii pw. św. Jakuba Apostoła w Krzepicach ks. prał. Mariana Gąsiorowskiego. Mszę św. odprawił i kazanie wygłosił abp senior Stanisław Nowak.

Więcej ...

Ostatnie pożegnanie ks. Jana Kurconia

2024-04-18 17:04
Grób księdza Jana Kurconia

Ks. Paweł Jędrzejski

Grób księdza Jana Kurconia

Przeczów: W kościele Najświętszego Serca Pana Jezusa odbyła się ceremonia pogrzebowa ks. Jana Kurconia. W ostatniej ziemskiej drodze zmarłemu kapłanowi towarzyszyło 35 kapłanów, delegacje OSP, a także reprezentanci kół łowieckich oraz wierni parafii.

Więcej ...

Jasna Góra: Wystawa unikatowych pamiątek związanych z bitwami pod Mokrą i o Monte Cassino

2024-04-19 18:33

BPJG

Unikatowe dokumenty jak np. listy oficera 12 Pułku Ułanów Podolskich z Kozielska czy oryginalną kurtkę mundurową typu battle-dress z kampanii włoskiej, a także prezentowane po raz pierwszy, pochodzące z jasnogórskich zbiorów, szczątki bombowca Vickers Wellington Dywizjonu 305 można zobaczyć na wystawie „Od Mokrej do Monte Cassino - szlakiem 12 Pułku Ułanów Podolskich”. Na wernisażu obecny był syn rotmistrza Antoniego Kropielnickiego uczestnika bitwy pod Mokrą. Ekspozycja znajduje się w pawilonie wystaw czasowych w Bastionie św. Rocha na Jasnej Górze.

Więcej ...

Reklama

Najpopularniejsze

Krewna św. Maksymiliana Kolbego: w moim życiu dzieją...

Wiara

Krewna św. Maksymiliana Kolbego: w moim życiu dzieją...

Gdy spożywamy Eucharystię, Jezus karmi nas swoją...

Wiara

Gdy spożywamy Eucharystię, Jezus karmi nas swoją...

Oświadczenie ws. beatyfikacji Heleny Kmieć

Kościół

Oświadczenie ws. beatyfikacji Heleny Kmieć

Św. Ekspedyt - dla żołnierzy i bezrobotnych

Św. Ekspedyt - dla żołnierzy i bezrobotnych

„Niech żyje Polska!” - ulicami Warszawy przeszedł...

Kościół

„Niech żyje Polska!” - ulicami Warszawy przeszedł...

Przewodniczący KEP prosi, by najbliższa niedziela była...

Kościół

Przewodniczący KEP prosi, by najbliższa niedziela była...

Rozpoczął się proces beatyfikacjny sł. Bożej Heleny...

Święci i błogosławieni

Rozpoczął się proces beatyfikacjny sł. Bożej Heleny...

Zakaz działalności dla wspólnoty

Niedziela Zamojsko - Lubaczowska

Zakaz działalności dla wspólnoty "Domy Modlitwy św....

W „nowej”, antyklerykalnej Polsce aresztowano księdza

Kościół

W „nowej”, antyklerykalnej Polsce aresztowano księdza