Któż z nas nie pamięta albo nie zna słynnych słów wypowiedzianych podczas inauguracji pontyfikatu Jana Pawła II? Padło wówczas zdanie, które dodawało otuchy całym pokoleniom ludzi uwikłanych w taki czy inny lęk. Prawdopodobnie też słowa te umocniły opozycję w Polsce, dzięki czemu zew wolności rozpostarł się później na całą Europę Wschodnią.
Dziś słowa z Ewangelii wypowiedziane przez Chrystusa nie muszą już służyć obalaniu systemu politycznego, ale niczego nie straciły ze swej aktualności. Więcej nawet, Chrystus swoją zachętę, by nie bać się ludzi, uzupełnia o inną zachętę by bać się Boga. Ktoś kiedyś powiedział, że jedynym lękiem, który nie uwłacza ludzkiej godności, jest właśnie lęk przed Bogiem.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Na czym on jednak polega? Czy chodzi tu o lęk powodowany przez satrapów i bezwzględnych władców? Przecież obraz Boga, jaki nosimy w naszych sercach, daleki jest od nawet pozorów okrucieństwa. Bóg jest miłosierny, ale to nie zmienia przekonania, które nazywamy przecież jedną z prawd wiary, że Bóg za dobro wynagradza, a za zło karze. „Bójcie się raczej Tego, który duszę i ciało może zatracić w piekle” przestrzega w dzisiejszej Ewangelii Chrystus.
I w tym miejscu dotykamy istoty tego przekazu. Chrystus, zachęcając do lęku przed Bogiem, tak naprawdę zachęca do lęku przed swoimi wyborami. Zachęca do tego, by czuwać nad swoim porządkiem moralnym. Przecież potępienie nie jest odwetem Pana Boga, ale raczej konsekwencją ludzkiej wolności, tej źle wykorzystanej.
Warto w tym miejscu jeszcze raz pochylić się nad tematem kary Bożej. Są ludzie, którzy próbują zakwestionować jej istnienie. W jakiś sposób kara nie przystoi w ich mniemaniu Bożemu miłosierdziu. Tymczasem kara nie tylko nie przystoi Bogu, ale wręcz jej brak byłby zaprzeczeniem Bożego miłosierdzia. Doczesne kary to przecież nie jakiś odwet, ale wyraz ojcowskiej troski. Brak kary oznaczałby ni mniej, ni więcej tylko obojętność na ludzki los. Tak więc Bóg jest sędzią sprawiedliwym, który za dobro wynagradza, a za zło karze.