Największa i zarazem pierwsza umieralnia, która powstała w
Kalkucie, jest daleko od głównego domu, trzeba do niej jechać autobusem
miejskim lub zabrać się z siostrami rano ambulansem. Siostry nazywają
to miejsce Kalighat. Nazwa Kalighat pochodzi prawdopodobnie od imienia
indyjskiej bogini Kali, bowiem na terenie jej świątyni powstał pierwszy
tego typu obiekt.
Kiedy Matka Teresa wprowadziła się z umierającymi do
Kalighatu, znalazła silną opozycję w prawie 200 kapłanach świątyni
Kali, której własnością był i jest do dzisiaj budynek. Pełnił on
kiedyś rolę schroniska dla pielgrzymów przybywających do świątyni (
w okręgu Kalkuty kult bogini Kali jest bardzo silny). Zarzucono wówczas
Matce i jej siostrom, że chce nawracać hindusów na chrześcijaństwo.
Oczywiście Matce chodziło przede wszystkim o pomoc bezdomnym. Trzeba
zaznaczyć, że bezdomni byli i są wielkim problemem władz miasta.
Wiąże się z tym miejscem taka oto opowieść. Miało to
miejsce wiele lat temu. Mianowicie przy okazji wyborów do władz lokalnych
jeden z działaczy starający się o mandat w Radzie Miasta, obiecał
publicznie, że jeśli wygra wybory, usunie Matkę Teresę i jej siostry
z Kalighatu. Wybory wygrał i zasiadł w Radzie Miasta.
Gdy przyszedł wypełnić obietnicę, przed Kalighatem zebrał
się tłum jego wyborców, którzy oczekiwali na spełnienie przedwyborczej
obietnicy. Radny wszedł do środka, obejrzał wszystko dokładnie, a
następnie zwrócił się do zebranych przed umieralnią mieszkańców Kalkuty,
iż dotrzyma słowa i usunie Matkę i jej siostry z tego miejsca, ale
oni muszą przyprowadzić tu swoje, matki i żony, aby służyły bezinteresownie
biednym, często umierającym. Minęło od tego wydarzenia ponad trzydzieści
lat, siostry nadal służą w tym miejscu i nikt już nie chce ich usunąć.
Kalighat stoi na rogu ulicy, zewnątrz w zasadzie niczym
szczególnym się nie wyróżnia. W koło panuje ogromny chaos, ten gigantyczny
indyjski "bigos", ludzie, samochody, riksze, psy, krowy, koty, wymieszane
ze sobą dokładnie i z fantazją, bez logiki. Na straganach można kupić
wszystko od kokosa i ananasa, po magnetofon, zegarek, kalkulator
ubrania stare i nowe. Jak wszędzie w Indiach handluje się wszystkim.
Za domem jest ciasna uliczka, która prowadzi do świątyni
Kali. Jedni pielgrzymi wchodzą do świątyni, inni wychodzą naznaczeni
na czole krwią ofiarnej kozy, którą zgilotynowano na dziedzińcu.
cdn.
Pomóż w rozwoju naszego portalu