Reklama

Niedziela Lubelska

Ks. Jakub Jachuła – kapłan i męczennik

Niedziela lubelska 30/2014, str. 6-7

Ks. Jakub Jachuła

Archiwum

Ks. Jakub Jachuła

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Nazwisko ks. Jakuba Jachuły zostało umieszczone na tablicy pamiątkowej w kruchcie archikatedry lubelskiej, po prawej stornie od wejścia. Jest na niej 55 nazwisk duchownych diecezji lubelskiej rozstrzelanych i umęczonych podczas II wojny światowej. Wśród nich błogosławieni męczennicy: bp Władysław Goral i księża Kazimierz Gostyński, Stanisław Mysakowski, Zygmunt Pisarski i Antoni Zawistowski. Gdy chodzi o ks. Jachułę, tablica zawiera pewne nieścisłości: nie został rozstrzelany i nie zginął z rąk hitlerowców.

Idź Jakubie do Chodywaniec

Ks. Jakub Jachuła urodził się 24 czerwca 1903 r. w miejscowości Białowoda na terenie parafii Wilkołaz, dziś należącej do parafii Kłodnica. Rodzice Wojciech i Katarzyna z domu Stec mieli pięcioro dzieci. Jakub był najmłodszy; najstarsza siostra była zakonnicą – służebniczką starowiejską. W latach 1923-27 uczęszczał do Gimnazjum Koedukacyjnego Wydziału Powiatowego Sejmiku Janowskiego w Kraśniku. Świadectwo dojrzałości otrzymał w 1927 r. i wstąpił do seminarium duchownego w Lublinie. Święcenia kapłańskie przyjął 19 czerwca 1932 r.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Jego pierwszą parafią były Czemierniki, gdzie jako wikariusz wyróżniał się wielką gorliwością, zwłaszcza w pracy z młodzieżą. W kolejnej parafii – Michowie, gdzie był wikariuszem od 22 czerwca 1934 r., angażował się czynnie w działalność Akcji Katolickiej. W 1937 r. został przeniesiony do parafii Mokrelipie. Pierwszą parafią, w której sprawował funkcję proboszcza, był Klesztów. Przebywał tam do 8 czerwca 1942 r., po czym został mianowany administratorem w Chodywańcach. O tym wydarzeniu wielokrotnie opowiadał ks. prał. Jan Poddębniak (1907-94), wieloletni proboszcz parafii w Czemiernikach. Podczas wojny, z racji aresztowania biskupów Leona Fulmana i bł. Władysława Gorala, jako wikariusz generalny sprawował rządy w diecezji lubelskiej.

Reklama

Ks. Wojciech Różyk, proboszcz w Starościnie, w liście do ks. Piotra Lenarta (obecnego proboszcza w Chodywańcach) pisze: „Postać ks. Jakuba Jachuły jest mi bliska od dzieciństwa za sprawą ks. prał. Jana Poddębniaka. Kiedy byłem ministrantem, w Dzień Zaduszny wieczorem, odbywało się w Czemiernikach nabożeństwo w kościółku na cmentarzu. Jak sięgam pamięcią, odprawiał tę Mszę św. nasz ks. proboszcz Jan. W kazaniu, co roku, przywoływał na pamięć wydarzenia z czasu okupacji hitlerowskiej. Z wielkim wzruszeniem wspominał dzień, gdy do kurii przyjechała delegacja gospodarzy z Chodywaniec, prosząc o posłanie do nich kapłana. Początkowo nie chciał się zgodzić, argumentując tym, że jest to miejsce bardzo niebezpieczne, ale widok płaczących mężczyzn kruszył jego serce. Na tę scenę nadszedł właśnie ks. Jakub i słysząc, o co chodzi, zgłosił się, że tam pojedzie, aby nieść posługę duszpasterską. Ksiądz Prałat wiele opowiadał o trudach pracy ks. Jachuły w Chodywańcach i konieczności ukrywania się przed bandami UPA, aż do chwili porwania i zamordowania go w okrutny sposób. Kaznodzieja porównywał jego śmierć do św. Andrzeja Boboli, mówiąc, że wycięto mu język i obdarto ze skóry. Płacząc, ks. Poddębniak opowiadał, jak po śmierci proboszcza parafianie gromadzili się w kościele, kładli na ołtarzu zakrwawiony serdak Księdza i płakali, bo nie miał kto sprawować Mszy św. (…) Po latach zrozumiałem, co było powodem tych corocznych kazań. Gdy byłem klerykiem, ks. Prałat w rozmowach wracał do tego tematu. Miał żal do siebie, mówił: Posłałem go na pewną śmierć!” Kończąc swoją opowieść, ks. Różyk stwierdza: „W roku 2010 pielgrzymowałem do Chodywaniec, do grobu Męczennika, którego historia życia i śmierci była dla mnie od najmłodszych lat lekcją miłości do Chrystusa i Jego Kościoła”.

Relację o życiu i śmierci ks. Jachuły we wspomnieniach ks. Poddębniaka uzupełnia ks. kan. Józef Chorębała, jego następca w Czemiernikach. „Gdy mu wystawiłem nominację, powiedziałem do niego: Idź Jakubie do Chodywaniec, dasz sobie radę. I poszedł. Był jednak taki czas, że bał się mieszkać na plebanii. Co noc nocował u innych parafian. W końcu jednak zamieszkał na plebanii i wtedy go napadnięto. Umęczonego, znaleziono z wyrwanym językiem, powbijanymi za paznokcie szczapami oraz śladami okrutnych tortur”.

Nie zostawił swoich owiec

Reklama

Po przyjściu do Chodywaniec ks. Jachuła przeżywał ciężkie chwile. W 1943 r. na ziemiach wschodnich II Rzeczypospolitej rozpoczęły się wydarzenia określane mianem „rzezi wołyńskiej”. Podobne wydarzenia rozegrały się w wioskach powiatów biłgorajskiego, hrubieszowskiego, lubaczowskiego czy tomaszowskiego. Nawet jeśli ich skala była mniejsza, nie znaczy to, że były mniej tragiczne. Tak samo ginęli ludzie: Polacy i nieraz Ukraińcy. Mordowani w sposób okrutny. Czasami przez sąsiadów. Wydawani przez przyjaciół. Śmierć najbliższych, spalone wioski, ucieczka w ciemność nocy… Wielu straciło wszystko i aby ratować swoje życie, uciekało jak najdalej – do rodziny, znajomych czy po prostu tam, gdzie nie było oddziałów UPA. W takich okolicznościach ks. Jachuła 13 sierpnia 1943 r. napisał list, który zachował się w archiwum kurii w Lublinie: „Dwie trzecie parafii jest pod zarządem Komisarza. Od miesiąca nie było na Mszy św. w niedzielę ani jednej osoby. Stypendiów mszalnych nie ma żadnych. Jestem więc tu bezużyteczny. Proszę uprzejmie o zwolnienie mnie, bym mógł wyjechać do rodziny”.

Tu konieczne wydaje się przytoczenie zdania, które ks. Poddębniak wkłada w usta ks. Jachuły, jako wypowiadane niecały rok później, gdy ostrzegano go o bliskim niebezpieczeństwie śmierci i zachęcano do ucieczki: „Jak ja mogę zostawić swoje owce”. To świadectwo wierności przechowała w pamięci Genowefa Jachuła. Ks. Poddębniak całe kazanie podczas Mszy św. prymicyjnej jej brata – bp. Stanisława Stefanka – poświęcił męczennikowi. Zadziwiające jest to, że pomimo wszystko, świadomy zagrożenia swego życia, ostrzegany i proszony o to, by uciekał, ks. Jakub decyduje się pozostać. Wierząc w życie wieczne, wychodzi śmierci naprzeciw, by przez przelanie krwi i oddanie życia zjednoczyć się z Chrystusem, którego był sługą. Świadkiem wydarzeń sprzed lat jest także 102-letnia Julianna Gziut, cioteczna siostra ks. Jakuba i siostra ks. prof. Pawła Pałki, byłego rektora seminarium duchownego w Lublinie i profesora KUL.

Reklama

Tragiczne dla mieszkańców Chodywaniec wydarzenia rozegrały się w czwartek po Wielkanocy 1944 r. Ok. trzeciej nad ranem padły strzały, usłyszano krzyki, buchnęły płomienie. Banderowcy zbliżali się z kilku stron, chcąc okrążyć wioski zamieszkane przez Polaków i wyłapać uciekających. Przestała wówczas istnieć Plebanka licząca 80 domów i Kolonia Chodywańce – 20 polskich rodzin. Paradoksalnie Polakom z pomocą przyszli niemieccy żołnierze stacjonujący w pobliskim Jarczowie. Ich interwencja zmusiła Ukraińców do wycofania się i ograniczyła rozmiary rzezi.

Właściwy pogrzeb ks. Jakuba Jachuły odbył się w 1945 r., kiedy w plebanieckim lesie odnaleziono szczątki kapłana. Otwartą trumnę z ciałem proboszcza ustawiono na schodach przed głównymi drzwiami kościoła, a po Mszy św. pogrzebowej ciało złożono na cmentarzu, gdzie znajduje się także zbiorowa mogiła większości z 41 zamordowanych wówczas przez nacjonalistów ukraińskich parafian.

Napis na tablicy w lubelskiej katedrze kończy modlitwa: „Pomnij, Panie, na ofiarę krwi biskupa i kapłanów twoich”. Bóg, ufamy, pamięta. Pamiętać powinni też ludzie. Po 70 latach zostało tylko kilka osób, które pamiętają wydarzenia z kwietnia 1944 r. i tych, których zamordowano. Z biegiem czasu świadkowie historii odchodzą. Trzeba więc robić wszystko, by zachować pamięć o historii naszych małych ojczyzn, tak krwawo nieraz pisanej, dla dobra przyszłych pokoleń.

Podziel się:

Oceń:

2014-07-23 14:57

[ TEMATY ]

Wybrane dla Ciebie

Polski ksiądz z Charkowa: rozumiem postawę papieża Franciszka; Kościół katolicki jest też w Rosji

Grzegorz Gałązka

Jako ksiądz rozumiem postawę papieża Franciszka. Nie zapominajmy, że Kościół katolicki jest też w Rosji – powiedział w piątek w radiu RMF FM dyrektor Caritas-Spes-Charków ks. Wojciech Stasiewicz. Ufajmy, że jeszcze papież powie, kto napadł Ukrainę – dodał.

Więcej ...

Słynny już na świecie film „Najświętsze serce” trafi do polskich kin!

2025-12-05 10:12

Karol Porwich/Niedziela

Fenomen francuskiego kina religijnego wreszcie zobaczą polscy widzowie. Głośny film „Najświętsze serce” („Sacré Coeur”) – produkcja, która we Francji stała się sensacją i nieoczekiwanym przebojem box office’u – wejdzie do polskich kin 20 lutego 2026 r. Dystrybutorem jest Rafael Film.

Więcej ...

Raport: nowa podstawa programowa z historii zagraża polskiej edukacji

2025-12-05 13:23

gekaskr/fotolia.com

Centrum Edukacyjne Ordo Iuris opublikowało analizę projektu nowej podstawy programowej z historii dla szkoły podstawowej, przygotowanego przez Instytut Badań Edukacyjnych i Ministerstwo Edukacji Narodowej w ramach „Reformy26. Kompas jutra”. Wnioski płynące z raportu są alarmujące.

Więcej ...

Reklama

Najpopularniejsze

Nowenna przed uroczystością Niepokalanego Poczęcia...

Wiara

Nowenna przed uroczystością Niepokalanego Poczęcia...

Kalendarz Adwentowy: Miasto na wiecznej Skale

Wiara

Kalendarz Adwentowy: Miasto na wiecznej Skale

Kalendarz Adwentowy: Nowy początek!

Wiara

Kalendarz Adwentowy: Nowy początek!

Nowenna do św. Mikołaja

Wiara

Nowenna do św. Mikołaja

Presja ma sens. Prokuratura zmienia termin przesłuchania...

Wiadomości

Presja ma sens. Prokuratura zmienia termin przesłuchania...

Kalendarz Adwentowy: Radość Mesjasza w sercach małych

Wiara

Kalendarz Adwentowy: Radość Mesjasza w sercach małych

Co prokuratura chce zarzucić dziełom o. Rydzyka?

Kościół

Co prokuratura chce zarzucić dziełom o. Rydzyka? "Nie...

Kalendarz Adwentowy: Wiara pod osłoną Chwały

Wiara

Kalendarz Adwentowy: Wiara pod osłoną Chwały

Kalendarz Adwentowy: Uczta, która ociera łzy

Wiara

Kalendarz Adwentowy: Uczta, która ociera łzy