W kształtowaniu postaw bardzo istotne jest panowanie nad afektami, instynktami, potrzebami biologicznymi. Kto posiada silną, ukształtowaną wolę, ten potrafi zapanować nad swoimi pragnieniami.
Takim dobrym ćwiczeniem pomagającym wzmocnić rozumne panowanie nad wolą jest wysiłek fizyczny. Gdy w upalny dzień, zmęczeni, spoceni docieramy do wyznaczonego miejsca, wtedy mamy jedno pragnienie,
aby się czegoś napić. Choćby kwadrans oczekiwania na wypicie płynu, który jest w naszym zasięgu, staje się wielkim cierpieniem. Jednak nie jest to trud daremny. W ten sposób kształtuje się wola. Decydujemy
o własnych zachowaniach. Nie biologiczne "pić", ale rozumne "ja chcę" wyznacza zachowanie.
Dzieci uczynek miłosierdzia polegający na napojeniu spragnionych często utożsamiają z nakarmieniem głodnych. "Jeżeli dajemy jeść, to najczęściej i pić" - takie określenie pada z ust młodych ludzi.
Ma ono podstawy także środowiskowe, kulturowe. Jezus nauczał w kraju pustynnym, gdzie czasami brakowało wody. Po dwóch tysiącach lat w Europie mamy wodociągi, także w miejscach publicznych i praktycznie
wody do napicia nie brakuje. Czy z tego wynika, że ten uczynek miłosierdzia jest poza nami? Na pewno nie.
Dużym niebezpieczeństwem staje się w mentalności dzieci kojarzenie tego uczynku z alkoholizmem. Prawie nie słyszą o ludziach pragnących ugasić pragnienie, a widzą często wokół siebie zbierających
na alkohol. Tylko raz zdarzyło się, że na dworcu dużego miasta podszedł do mnie człowiek proszący o pieniądze na picie. Wyciągnąłem z torby kartonik z sokiem, za który serdecznie podziękował i szybko
zabrał się za jego otwieranie.
Niektóre dzieci w swoich domach słyszą też o pragnieniu alkoholowym rodziców, widzą trzęsące się dorosłe osoby na tzw. "kacu", szukające jakiegoś alkoholu na poprawienie stanu psychofizycznego. Przed
laty, podczas katechezy w salce przy parafii, jeden z uczniów zasypiał na lekcji. Na uwagi specjalnie nie reagował. Rozbawieni koledzy w końcu wyjaśnili, że jest pijany i do niego nic nie dociera. Odprowadzili
do domu swego kolegę z szóstej klasy szkoły podstawowej.
Mimo takich skojarzeń nie możemy pominąć tego uczynku miłosiernego, całkowicie utożsamić go z nakarmieniem głodnego. Daje on nam bowiem okazję do rozszerzenia pojęcia miłosierdzia.
W młodości prawie każdy człowiek pragnie być wybitnym sportowcem. Po boiskach szkolnych, osiedlowych biega wielu nastolatków w koszulkach z napisami: Ronaldo, Rivaldo, Beckham, Dudek. Na ścianach
nad biurkiem domowym i łóżkiem wieszają ich plakaty, czytają o nich artykuły, naśladują w zachowaniu. Jednym z godnych naśladowania gestów spotykanych na światowych arenach, jest zwyczaj podawania sobie
w krótkich przerwach napoi. Gdy na boisku lekarz opatruje kontuzjowanego zawodnika, pozostali piją z bidonów uzupełniający płyn. Dzielą się nim z przeciwnikami, których przedstawiciel nie może być w tym
czasie na boisku. Ten pozornie banalny gest wykonany przez gwiazdy sportu potrafi więcej zdziałać niż wiele słów mówiących o wzajemnej pomocy.
W wielu szkołach organizowana jest akcja dawania każdemu dziecku szklanki mleka czy herbaty. Nie każde dziecko stać na kupienie w sklepiku napoi, natomiast każde powinno uzupełniać płyny w organizmie.
Zwykła zimna woda z kranu nie stanowi najlepszego rozwiązania. Dlatego zasłanianie się brakiem pieniędzy przez samorządy na tę akcję jest niezrozumiałe. Jest tu także pole popisu dla wychowawców. Jeżeli
dzieci pieniądze za zebrane surowce wtórne czy zaoszczędzone przez wyrzeczenia adwentowe lub postne przeznaczą na tę akcję, to będzie to wielce wychowawcze. Zmniejszy się ilość wylewanego mleka czy herbaty,
dzieci będą zdrowsze, a przede wszystkim zakiełkuje w nich poczucie troski o drugiego człowieka, dla którego szczęścia ponieśli z własnej strony pewien trud.
Pomóż w rozwoju naszego portalu