W Ewangelii o cudownym rozmnożeniu chleba najbardziej lubię ten moment, gdy Jezus nakazuje uczniom zebrać pozostałe ułomki do koszy. Po co Mu one? – zastanawiam się czasem. Czy tylko po to, aby pokazać rozmiar cudu? Aby dowieść, że z kilku chlebów można zebrać całe kosze okruchów? I myślę sobie, że nie tylko po to. Myślę, że Jezus mówi przez ten gest, iż nie przeraża Go to, co połamane.
Wbrew wszystkiemu, Jezusowi potrzebne są nasze połamane serca. Potrzebne są nasze rozbite miłości i zdradzone przyjaźnie. Nie przerażają Go zerwane więzi. Nie przestraszają zdruzgotane marzenia i poobijane tęsknoty. Całą tę biedę Jezus może zebrać do kosza swego miłosierdzia. Nasze: nieudolność, małość, słabość mogą stać się miejscem, w którym On okaże swą wielkoduszną miłość.
Przekonywał niegdyś o tym mieszkańców Rzymu Paweł Apostoł, który pisał do nich, że ludziom miłującym Boga wszystko służy ku dobremu. Wszystko, a więc także połamane serca, rozbite miłości i zdradzone przyjaźnie. A nawet zdruzgotane marzenia i poobijane tęsknoty. Wszystko to mieści się w Jezusowym koszu ułomków, których On tak bardzo potrzebuje. Jeśli więc spełniasz Pawłowy warunek, jeśli w twoim sercu wciąż płonie miłość ku Bogu, biegnij z tym, co połamane, do Jezusa. On mówi przecież: „Zbierzcie pozostałe ułomki, aby nic nie zginęło” (J 6,12). Ostatecznie On sam stał się Chlebem, który – łamany w Eucharystii – skleja nasze połamane serca.
Pomóż w rozwoju naszego portalu