Najcenniejszym skarbem dla każdego człowieka na ziemi jest jego Matka. Maryja dla Jezusa była również najdroższą osobą. Ten najdroższy dla Niego dar przekazał nam Pan, umierając na krzyżu. „Kiedy więc Jezus ujrzał Matkę i stojącego obok Niej ucznia, którego miłował, rzekł do Matki: «Niewiasto, oto syn Twój», następnie rzekł do ucznia: «Oto Matka twoja»” (J 19,26-27). Niewiastą, do której zwraca się Jezus, jest Jego Matka, synem zaś, którego Jej przedstawia, Jan, umiłowany uczeń, a w osobie Jana my wszyscy – przybrane dzieci Boże.
Jezus nie mówi: „Janie, oto Pani twoja”, nie mówi też „Oto Matka moja”. Nie! Jezus mówi wyraźnie: „Oto Matka twoja!”. Czyje to są słowa? Są to słowa Tego, który powiedział: „Niebo i ziemia przeminą, ale słowa moje nie przeminą” (Mt 24,35). Nie, nie przeminą! – bo słowa Boga są niewzruszone. Bóg, co mówi – tego i chce, a czego chce, to i czyni. Nic nie zdoła sprzeciwić się Jego woli i mocy.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
Oto tam, pod krzyżem, z woli Boga, Matka Boga staje się rzeczywistą Matką naszą. Matką człowieka stała się Maryja na wierzchołku Kalwarii, stojąc pod krzyżem Jezusa, swojego Syna. W sposób odmienny niż się to nam wydaje. Choć rzeczywistość ta sama, sposób jest jednak inny. Najpierw Maryja stała się Matką Jezusa przez niepokalane swe ciało, swoją krew – jako służebnica Pańska. Chwila, w której stawała się Matką Jezusa, była dla Niej chwilą najwyższego wyniesienia wśród ludzi na ziemi i w niebie, największego szczęścia, zachwytem miłości i pokory. A następnie, gdy stała się, z woli krzyżowanego Syna, Matką Apostołów – a przez nich nas, ludzi. Kto czyta Ewangelie, ten zauważy, że Maryja ukazana jest na Golgocie nie tylko jako najdoskonalsza Matka Syna Bożego, ale również jako kobieta pełna troski o innych ludzi. Na wieść o cudownym macierzyństwie swej krewnej Elżbiety śpieszy jej z pomocą, nie zważając na trudności dalekiej drogi. Gdy na weselu w Kanie zabrakło wina, aby pomóc zakłopotanej rodzinie, nakłania Jezusa do uczynienia pierwszego cudownego znaku. Dlatego wiemy, że Maryja jest obecna wciąż pośród nas, jest nie tylko dla nas dobrotliwą Matką, ale i Królową.
Pragnie się, aby ten czas wiosenno-letni z Maryją nigdy się nie kończył… Aby zaspokojona została w pełni nasza tęsknota za rajem, którego przedsmak Boża Opatrzność daje nam, gdy zachwycamy się tym czasem umajono-żniwnym.
Reklama
Ale Pan Bóg daje nam ten słodki czas nie po to, abyśmy ulegali jakiemuś roboczo-sentymentalnemu rozrzewnieniu i zatonęli w marzycielskich snach. Te chwile radości i przeżywanego zachwytu nad pięknem Bożego stworzenia, nad dziełem Jego mądrości, mają nam dać wytchnienie w trudach na tym łez padole. Mają nas pokrzepić na duchu i ożywić tęsknotę za życiem wiecznym, do którego przecież jesteśmy stworzeni. Mają wreszcie dać nam wieczny odpoczynek przy Tym, przez którego zostaliśmy stworzeni i zbawieni. Mamy wreszcie odpocząć od trudów, grzechów i kłamstw życia na ziemi – jak żołnierze zbudzeni po trudach długiego marszu, po krótkim odpoczynku, który przygotował nam w czasie swojej bolesnej śmierci na krzyżu Jezus Chrystus, Syn Maryi, który ukazuje nam Ją w szczególnie ciężkich czasach, w różnych postaciach rozsianych w maryjnych sanktuariach po całym świecie – do wyrażania swej matczynej woli wobec pielgrzymujących do Niej, powierzonych Jej opiece dzieci w drodze do raju oraz do rozlicznych maryjnych sanktuariów obficie rozsianych też na polskiej ziemi. W których Maryja – nasza Matka i Królowa – spotyka się ze swymi czcicielami. A jest – jak pisze w swoim artykule pt. „Szczecin – na Kaszubach!?” w 30. numerze „Kościoła nad Odrą i Bałtykiem” ks. Sławomir Kokorzycki – około 25 czczonych przez pątników miejsc nawiedzanych przez Wniebowziętą Maryję. Przy czym – według mojej wiedzy – tych uświęconych na całym historycznym polskim Pomorzu jest znacznie więcej; bo nie wymienia on choćby takich Jej sanktuariów, jak Piaseczno k. Gniewu, Rokitno k. Gorzowa czy Mokre we wschodnio-północnym regionie Pomorza na prawym brzegu Wisły k. Grudziądza.
Maryja dobrze zrozumiała pragnienie umierającego na krzyżu Syna. Pismo Święte ukazuje Ją zatroskaną o losy Apostołów i wiernych uczniów Pana. Po zmartwychwstaniu Chrystusa wspólnie z nimi trwała na modlitwie, oczekując zesłania Ducha Świętego. Tradycja naucza, że Maryja, dopóki żyła, stale troszczyła się o wiernych i losy Kościoła oraz losy każdego człowieka. W Jej osobie rysuje się już wtedy, na Golgocie, obraz Matki Chrystusowego Kościoła, który pełen miłości wraz z Maryją ukazującą się nam w trudnych czasach, prowadzi swoje dzieci do Pana. Dlatego wierzymy, że także i my korzystamy nieustannie z opieki Matki Chrystusa, naszej Matki i Królowej. Pokochajmy więc tę najcudowniejszą Matkę naszą, kochajmy Chrystusa, Jego Matkę i wszystkie Matki na świecie: duchem wiary, nadziei, dziecięctwa, prostoty, szczerości, które jedynie, dzięki Matce Jezusa, pozwalają nam wejść do Królestwa Bożego. Wobec Matki przestajemy celebrować swoją osobowość, grać jakąś rolę; Ona zna nas zbyt dobrze, bo każda Matka zna nędzę i ułomności swojego dziecka, im bardziej sama jest od nich wolna. I stąd sanktuaria Maryi Panny są wciąż najliczniej odwiedzane. Ma Ona wśród swoich czcicieli także największych grzeszników, którzy nawet nie mają ochoty ukrywać przed Nią swoich grzechów; tak jak to czynią czasem niektórzy z nich przed swoim kapłanem.
„Ty Maryjo, która żyłaś w najwyższym stopniu doskonałością, prawem Królestwa Bożego, która jesteś naszą Matką w niebie, dopomóż nam teraz i w ostatniej godzinie naszego życia, zerwać z niewolą zła i grzechu w narodzie i doprowadź nas, grzeszników, do życia w przyjaźni z Twoim Synem, Jezusem Chrystusem, oraz z Tobą, naszą Wniebowziętą Matką i Niebiańską Królową”.