Właśnie u nich, u dominikanów na warszawskim Służewie, można usłyszeć przepiękny śpiew Akatystu, czyli starożytnego hymnu ku czci Matki Bożej. Także tam, raz w roku ma miejsce kilkugodzinna liturgia wigilii paschalnej, która kończy się odprawianą o północy Rezurekcją. Gdy ktoś nie przyjdzie na to czuwanie dwie godziny przed czasem, ten nie ma szans na dostanie się do środka wypełnionej po brzegi świątyni (wiem, bo sama tego doświadczyłam!). Podobnie jest z Pasterką w Boże Narodzenie.
Co tak przyciąga ludzi do domikańskich kościołów? Wyczerpującej odpowiedzi z pewnością udzieliłby socjolog. Laik powie: przepiękna liturgia, niecodzienna oprawa muzyczna, dobre kazania, zawsze na wysokim poziomie, starannie przygotowane. I może fakt, że listy pasterskie czytane (lub streszczane) są w ogłoszeniach, nie zamiast homilii. Także wszechstronne propozycje duszpasterskie (piszemy o tym na str. 5) sprawiają, że ludzie lgną do obu dominikańskich świątyń w stolicy: na Służew i na Freta. Też lubię oba te miejsca. Ale lubię też zwyczajną liturgię w zwyczajnym kościele parafialnym. Ostatnio – chyba coraz bardziej. Taką bez „fajerwerków”, bez ludzi, którzy przychodzą dla szpanu czy szukają w kościele dodatkowych atrakcji – bo takie tendencje też można wyczuć wśród wiernych „dominikańskich”.
Jak to dobrze, że mamy możliwość wyboru!
Pomóż w rozwoju naszego portalu