Film „Sprawiedliwy” debiutującego po siedemdziesiątce (sic!) w roli reżysera Michała Szczerbica to kino bardzo osobiste. Matka twórcy została odznaczona medalem „Sprawiedliwy wśród Narodów Świata”. Zasadziła jedno z tysięcy „polskich drzewek” w Yad Vashem. Tak jak bohaterzy filmu Szczerbica, nie chciała przyjąć medalu. Dlaczego? Pomoc żydowskiemu dziecku, mimo groźby kary śmierci, uważała bowiem za humanitarny, moralny obwiązek, który nie wymaga nagłaśniania. Ilu jeszcze takich bohaterów pozostaje bezimiennych tylko dlatego, że nie chcieli, by „lewa ręka wiedziała, co robi prawa”? Ile takich historii „tonie” pod coraz powszechniejszym wizerunkiem Polski jako kraju antysemickiego, gdzie mordowało się Żydów? Właśnie dlatego „Sprawiedliwy” jest tak bardzo ważnym i potrzebnym filmem. To antyteza „Pokłosia”, choć jak przyznaje Szczerbic w wywiadzie dla „wSieci”, obrazu Pasikowskiego nie widział. Może dlatego zrobił film tak mądry, wyważony, obiektywny i absolutnie niewyrachowany? Scenarzysta wstrząsającej „Róży”, mając u boku świetnego operatora Jacka Petryckiego („Amator”, „Europa, Europa”), mimo lekkiej telewizyjnej maniery, zrobił film o ciekawej, nielinearnej konstrukcji.
Reklama
Lata 60. XX wieku. Żydówka Hanna (Aleksandra Hamkało) przyjeżdża do Polski, by odbyć podróż śladami swej przeszłości. Ocalona jako dziecko przez polską rodzinę wraca do komunistycznego kraju, chcąc przekonać swoich wybawców (Jan Wieczorkowski, Urszula Grabowska) do przyjęcia medalu „Sprawiedliwy wśród Narodów Świata”. Polska rodzina odznaczenia przyjąć nie chce. Zaangażowani w walkę z okupantem Polacy uważają, że nie powinni być nagradzani za to, co jest ludzkim obowiązkiem. Hanna szuka też swojego przyjaciela z dzieciństwa, miejscowego dziwaka, cierpiącego na lekkiego Aspergera Pajtka (Jacek Braciak), który własnym ciałem chronił żydowską sąsiadkę przed Niemcami.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
„Sprawiedliwy” ma wymiar bardzo uniwersalny. To opowieść o bohaterstwie zarówno polskich elit, jak i prostego ludu. Nie jest to jednak żadna laurka. Michał Szczerbic z całą mocą pokazuje obrzydliwych polskich szmalcowników, którzy jednak za swoje czyny są eliminowani przez oddział AK. To bardzo istotny wątek, który uwypukla, jaka była polityka państwa polskiego wobec zwyczajnych bandytów. Nikt przecież nie neguje bolesnej prawdy, że i w Polsce antysemityzm (jak w każdym kraju) miał miejsce. Ważne jednak, by pokazywać światu, jak wyglądał on w zderzeniu z bohaterstwem. W czysty sposób pokazał to światu Roman Polański w „Pianiście” – w filmie tym jasno powiedziano, że Polska nigdy z Niemcami Hitlera nie kolaborowała, a Polacy ryzykowali własne życie, by ratować żydowskich sąsiadów.
Szczególnie mocno w „Sprawiedliwym” wybrzmiewa też wątek heroizmu Kościoła katolickiego, który robił wszystko, by móc ukryć w swoich murach jak największą liczbę Żydów. Michał Szczerbic tworzy postać przeora, który mimo oporów przed ukryciem żydowskiej dziewczynki (z uwagi na brak miejsca, w klasztorze bowiem ukrywali się już inni Żydzi!) ostatecznie pokazuje, że nigdy nie można odmówić bliźniemu pomocy. Nie można odwrócić się od nieszczęśnika idącego na śmierć. Nie można być obojętnym. Szczerbic uderza tym wątkiem w całość komunistycznej propagandy przeciwko Piusowi XII, którego heroiczne, ciche działania pozwoliły uratować setki tysięcy Żydów. A jak mówi żydowskie powiedzenie, uratowanie jednego życia to uratowanie całego świata. Film „Sprawiedliwy” jest o uratowaniu całego świata przez heroicznych Polaków. Wymowa jest nie do przecenienia, nieprawdaż?
„Sprawiedliwy”, reż. Michał Szczerbic, dystr. Monolith.
Autor jest krytykiem filmowym, publicystą tygodnika „wSieci” oraz wPolityce.pl .