Reklama

Głos z Torunia

Miłosierni (II)

Trzeba kochać ludzi

Niedziela toruńska 39/2016, str. 6-7

Dr n. med. Anna Golińska-Zbucka w swoim gabinecie

Joanna Kruczyńska

Dr n. med. Anna Golińska-Zbucka w swoim gabinecie

Znana kilku pokoleniom matek, które mówią o niej: doskonały pediatra, pełen ciepła i wrażliwości człowiek, z cudownym podejściem do dzieci, o każdej porze gotowa z uśmiechem służyć pomocą. Służyć, bo najpierw w swoim prywatnym domu, potem już w gabinecie, przyjmowała małych pacjentów, wielokrotnie nie pobierając za to żadnych opłat. Dla sąsiadów po prostu doktor Zbucka, do której można udać się właściwie z każdym problemem...

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

JOANNA KRUCZYŃSKA: – Pani Doktor, dlaczego medycyna?

DR N. MED. ANNA GOLIŃSKA-ZBUCKA: – Zawsze lubiłam pomagać ludziom. Kiedyś byłam harcerką. Harcerstwo uczyło bliskości przebywania z drugim człowiekiem. Zaraz po wojnie byłam na obozie harcerskim, jako harcerki zbierałyśmy dzieci z okolicy, takie malutkie, 5-letnie – a my miałyśmy wtedy już po 10 lat! – i zajmowałyśmy się nimi. Pamiętam, że niedaleko tego obozu na wzgórzu był kościół. Na koniec dnia stawałyśmy w kole i śpiewałyśmy np. „Bóg jest tuż”. Wtedy to jeszcze było harcerstwo, a nie pionierstwo, więc też chodziliśmy do tego kościółka i śpiewaliśmy hymn harcerski: „O Panie Boże, Ojcze nasz, harcerskie serca Ty znasz”. Byłam dzieckiem, a do dziś ten moment pamiętam i myślę, że to był taki zalążek mojej drogi życiowej.

– Zawód lekarza chyba nie należy do łatwych?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

– Nie jest to łatwy zawód, szczególnie dla kobiety. Mnie najwięcej kosztował doktorat. Moje córki były wtedy malutkie. Siedziałam do trzeciej, czwartej w nocy i pisałam, potem szłam do pracy. Ale lubiłam się uczyć, a jak człowiek ma cel, który chce osiągnąć, to go osiąga. Moje córki widziały mój trud: dyżury, nauka, a w domu mąż, dzieci, chorzy rodzice. Obydwie jednak poszły moimi śladami, czyli widocznie mimo wszystko nie było to tak tragiczne.

Reklama

– A dlaczego wybrała Pani pediatrię?

– Bo jestem malutka (śmiech)! Jak zobaczyłam dorosłych pacjentów, to pomyślałam: „Jejku, ja nawet nie dosięgnę do takiego pacjenta”, a dziecko to przeważnie będzie mniejsze ode mnie (śmiech)! Ja po prostu kocham dzieci i ta miłość wiele mi dała. Byłam dobrą studentką, ale miałam kompleks niższości. Byłam zdrowa, a w tabelkach wojskowych wzrost 1, 52 m dla kobiety był normalny, więc musiałam chodzić na ćwiczenia wojskowe. W za długim płaszczu i kombinezonie, z karabinem KBK, który ważył 3,5 kg, chodziłyśmy przez Poznań na strzelnicę. Byłam taka zgnębiona przez ten swój malutki wzrost, że myślałam: taka mała, do niczego (uśmiech). Dopiero jak skończyłam studia i zaczęłam pracować, to zobaczyłam, że niektóre matki przychodzące do mnie też są malutkie, ale takie szczęśliwe i mają takie śliczne dzieci. I dopiero wtedy uświadomiłam sobie, że przecież wzrost nie jest taki ważny.

– Praca z małym pacjentem, który często nie potrafi powiedzieć, co mu dolega, jest specyficzna…

Reklama

– Studia przemkną i jak się lubi uczyć, to nie są trudne, ale potem jest trudne podejmowanie decyzji. Czasami te przypadki są tak różne od teorii przekazywanej na studiach. Trzeba mieć dużą praktykę, żeby poprawnie diagnozować, a i to nie zawsze się udaje, więc czasem bywały i błędy. W pediatrii bardzo ważne są wywiady z matką, bo nikt tak ładnie nie opowie o dziecku, jak mama. Nauczyłam się bardzo szanować zdanie matek, słuchać ich dokładnie, bo czasami to już jest połowa rozpoznania.

– A diabetologia?

– To są naprawdę bardzo chorzy ludzie. Kochani, ale bardzo chorzy, bo często cierpią jeszcze na dodatkowe choroby. Ja to wszystko rozumiałam. Niedawno rozstałam się z poradniami diabetologicznymi, bo mam malutkie wnuczęta i chcę pomóc córce. Uważam, że powinno być kontynuowane leczenie pompami insulinowymi młodzieży studenckiej chorej na cukrzycę. Niestety, nie wiem, co będzie z moimi dorosłymi pacjentami, bo na razie nie ma zastępstwa, mimo że był czas na to, by je znaleźć, by zadbać o tego pacjenta, który w takiej sytuacji błąka się i nie wie, co dalej.

– Chyba w tym momencie zahaczamy nieco o przysięgę Hipokratesa i wynikające z niej powinności…

– Jak czasami są skargi na lekarzy, to uważam, że jest to trochę wina systemu kształcenia. Na studiach sprawdza się wiedzę z przedmiotów, ale nie robi się testów psychologicznych, czy ten kandydat nadaje się na medycynę. Moim zdaniem w tym zawodzie trzeba szanować, a nawet powiedziałabym kochać ludzi, bo wtedy jest znacznie łatwiej spełniać przysięgę Hipokratesa.

– Trzeba mieć powołanie?

Reklama

– To jest zawód, który wymaga od nas, by szanować drugiego człowieka i żeby kwestia materialna nie była ważniejsza od losu człowieka chorego. Uważam, że najważniejsze jest, by być blisko drugiego człowieka, bo to bardzo ułatwia tę pracę i zyskujemy więcej zaufania od pacjenta. Najlepszym pediatrą, jakiego znałam, był dr n. med. Zygmunt Zbucki, mojego męża brat. Od niecałego roku nie pracuje zawodowo. Zyskiwał sobie pacjentów przez to, że rozumiał i matkę, i dziecko i potrafił być blisko nich.

– Dr Zbucki powiedział mojej mamie, że tylko jej szybka reakcja i pomoc Boga uratowały od śmierci moją wówczas kilkumiesięczną siostrę chorą na sepsę. Czy i w Pani pracy zawodowej Bóg zajmuje takie miejsce?

– Czasami modliłam się na dyżurze, żeby mi dziecko nie umarło. Wierzyłam, że jak bardzo będę się modliła, to dzieciątko nie tylko moją wiedzą, ale nadprzyrodzoną siłą uda się uratować. Niemniej medycyna to dyscyplina blisko związana z przyrodą i bardzo logicznie wytłumaczalnymi faktami. To czasem rodziło wątpliwości, więc często usiłowałam wzbogacać moją wiarę. Czytałam szczególnie św. Jana Pawła II, który powiedział: fides et ratio, czyli wiara i rozum, które prowadzą do prawdy. Sztuką jest, by umieć je równoważyć. Encyklikę „Fides et ratio” czytałam trzy razy, ale mam poczucie, że jeszcze raz powinnam, by zrozumieć całą jej głębię.

Reklama

– Pani Doktor, wiem, że wielokrotnie spotykając kogoś na ulicy: sąsiadkę czy znajomą, zawsze dopytuje Pani o zdrowie, a gdy ktoś zacznie narzekać, zawsze Pani coś zaradzi. Pamięta Pani imię pacjenta, który trafił na Pani ręce jako odwodnione niemowlę, a dzisiaj ma już ponad 50 lat i jest Pani sąsiadem. Rzadko się spotyka takiego lekarza, który o każdej porze dnia i nocy otwiera drzwi swojego domu, a jak trzeba to i na ulicy udziela porad medycznych. Niczym osiedlowa mama, która chyba na każdej ulicy ma pacjentów?

– No..., sąsiadów (uśmiech). Ale przecież, jak ktoś chory, a ja już tyle lat jestem lekarzem, to jak nie pomóc?

* * *

Dr n. med. Anna Golińska-Zbucka
ur. 17 maja 1936 r. w Żninie. W 1954 r. ukończyła Liceum Ogólnokształcące im. Opata Michała Kościeszy Kosmowskiego w Trzemesznie, następnie podjęła studia na Akademii Medycznej w Poznaniu, które ukończyła w 1960 r. Pierwszą pracą w zawodzie lekarza był staż podyplomowy w Lipnie. Po stażu, w szpitalu dziecięcym przy ul. Bydgoskiej w Toruniu, pod okiem dr n. med. Janiny Zofii Pietrasiewiczowej rozpoczęła specjalizację pierwszego stopnia z pediatrii, którą zakończyła egzaminem w 1966 r. Z uwagi na rotacje personalne na 2 lata odeszła ze szpitala i w tym czasie pracowała w lecznictwie otwartym (w żłobku, przedszkolu) oraz jako pediatra na organizowanym wówczas przez dr. med. Józefa Przedpełskiego pierwszym w Toruniu oddziale chirurgii dziecięcej w szpitalu przy ul. Batorego. W 1968 r. wróciła do szpitala dziecięcego przy Bydgoskiej. W 1972 r. zdała egzamin specjalizacyjny drugiego stopnia z pediatrii. W 1982 r. obroniła pracę doktorską z endokrynologii dziecięcej, dzięki czemu przez ok. 20 lat prowadziła przy szpitalu dziecięcym poradnię endokrynologiczną. W tym też czasie z poradni endokrynologicznej oddzieliła poradnię diabetologiczną i w 1994 r. zdała w Łodzi specjalizację z diabetologii. Potem systematycznie jeździła na zjazdy i konferencje lekarskie, by uzupełniać wiedzę. Pracowała w toruńskich poradniach dla diabetyków, m.in. przy ul. Uniwersyteckiej i w przychodni kolejowej. W czerwcu z przyczyn rodzinnych zrezygnowała z pracy w poradniach i aktualnie pracuje tylko w swoim prywatnym gabinecie. Równolegle z rozwojem zawodowym tworzyła życie rodzinne. Przez wiele lat opiekowała się swoimi chorującymi rodzicami, wyszła za mąż i urodziła dwie córki. Obie poszły w ślady mamy i są lekarkami.

Podziel się:

Oceń:

+2 0
2016-09-22 10:24

[ TEMATY ]

Wybrane dla Ciebie

Katoliccy lekarze zaniepokojeni sytuacją Polaka zagrożonego eutanazją w Wlk. Brytanii

Adobe Stock

Katolickie Stowarzyszenie Lekarzy Polskich wyraziło w liście do Prezydenta RP zaniepokojenie sytuacją Polaka przebywającego w szpitalu w Wielkiej Brytanii. Decyzją tamtejszego sądu ma on być pozbawiony jedzenia i picia, a przez to skazany na śmierć głodową. Jednocześnie sąd nakazał otoczenie go opieką paliatywną tak, aby jak najmniej cierpiał. Zdaniem polskich lekarzy, decyzja ta jest zaprzeczeniem etyki lekarskiej precyzującej, że powinnością lekarza jest ratowanie i utrzymywanie życia, a nie zabijanie. Kopie listu zostały skierowane także do Prezesa Rady Ministrów, Ministerstwa Spraw Zagranicznych i Ministra Zdrowia.

Więcej ...

Rektor UKSW: prof. Mirosław Kurkowski nie żyje

2024-12-08 20:04

pixabay.com

Rektor Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie ks. prof. Ryszard Czekalski poinformował w niedzielę o śmierci zaginionego kilka dni temu prof. Mirosława Kurkowskiego. Wcześniej tego dnia częstochowska policja potwierdziła znalezienie samochodu zaginionego, w którym znajdowały się zwłoki.

Więcej ...

Bp Kleszcz: ładujcie swój duchowy akumulator!

2024-12-11 12:45

Julia Saganiak

Więcej ...
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najpopularniejsze

Chrystusowa miłość zmienia wszystko

Wiara

Chrystusowa miłość zmienia wszystko

Diecezja świdnicka. Kolęda w świetle

Niedziela Świdnicka

Diecezja świdnicka. Kolęda w świetle "ustawy Kamilka"...

Czy moje serce bije już mocniej i radośniej?

Wiara

Czy moje serce bije już mocniej i radośniej?

Jezu, chcę Cię postawić na pierwszym miejscu w moim...

Wiara

Jezu, chcę Cię postawić na pierwszym miejscu w moim...

Nowenna przed uroczystością Niepokalanego Poczęcia...

Wiara

Nowenna przed uroczystością Niepokalanego Poczęcia...

Oświadczenie fundacji Lux Veritatis w sprawie działań CBA

Wiadomości

Oświadczenie fundacji Lux Veritatis w sprawie działań CBA

Pierina Gilli i Godzina Łaski, czyli objawienia w...

Wiara

Pierina Gilli i Godzina Łaski, czyli objawienia w...

Rektor UKSW: prof. Mirosław Kurkowski nie żyje

Kościół

Rektor UKSW: prof. Mirosław Kurkowski nie żyje

Agenci CBA weszli do obiektów Fundacji Lux Veritatis

Wiadomości

Agenci CBA weszli do obiektów Fundacji Lux Veritatis