Reklama

Wiadomości

Zdrowa żywność

Bez rodzimej wytwórczości nie ma ani zamożności, ani suwerenności
Z Gabrielem Janowskim – doktorem nauk rolniczych, byłym ministrem rolnictwa, posłem i senatorem – rozmawia Mateusz Wyrwich

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

MATEUSZ WYRWICH: – Jak to jest naprawdę z tą zdrową żywnością? Dziś reklamują się z jej sprzedażą zarówno sklepy wielkopowierzchniowe, jak i niewielkie sklepiki czy stoiska na targach. Tymczasem okazuje się, że często są to tylko slogany. Nawet niektórzy rolnicy kupują żywność u hurtowników, a później sprzedają ją na targowiskach jako wytworzoną w małych gospodarstwach...

DR GABRIEL JANOWSKI: – Oczywiście, takie praktyki są często stosowane. Naprawdę zdrowa żywność, atestowana uprawnionymi znakami, to znikoma część oferowanych produktów. Najgłośniejsi są przy tym producenci żywności przemysłowej i handlowcy, którzy głoszą, że żywność ta przeszła obowiązkowe kontrole sanitarne. A po drugiej stronie stoją bezbronni adresaci tych haseł, czyli ludzie, którzy chcą zdrowo żyć. „Zdrowa żywność” staje się więc pustym sloganem. Przetwarzanie surowców odbywa się przede wszystkim metodami przemysłowymi. Technologie, które stosuje się dziś w produkcji i przetwórstwie żywności, są nastawione przede wszystkim na ilość i jak największe zyski. A tego, poczynając od wyboru odmian roślin uprawnych, nie da się pogodzić z jakością żywności.

– To znaczy?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

– Jeśli uprawia się rośliny genetycznie modyfikowane (GMO – genetycznie modyfikowane organizmy, które nie występują w naturze, opracowane za pomocą inżynierii genetycznej), jeśli stosuje się monokultury, które jednostronnie wyjaławiają ziemię z naturalnych substancji organicznych i pożytecznych mikroorganizmów, to trzeba stosować w większym stopniu nawozy sztuczne, tj. chemikalia szkodliwe dla ekosystemów, w tym wody, i człowieka. Dotyczy to także, niestety, koniecznej intensywnej uprawy z zastosowaniem płodozmianu, bo wraz z rosnącą liczbą ludności potrzebujemy więcej żywności, a jednocześnie stale ubywa ziemi uprawnej, którą dewastuje się industrializacją, zanieczyszczeniami i zawinionymi przez człowieka zmianami klimatycznymi. I dochodzimy do paradoksu: plony wzrastają, ale jakość, mierzona warunkami niezbędnymi dla normalnego rozwoju człowieka, spada. Czyli współczesna żywność to w ogromnej większości tylko wypełniacze naszych żołądków. Tymczasem we Francji do 2025 r. liczba gospodarstw ekologicznych ma wzrosnąć o 50 proc., Niemcy mają jak najprędzej dojść do 20 proc., a w Polsce ich liczba spada...

– A jak wygląda sytuacja, jeśli chodzi o hodowlę zwierząt?

– Kiedy producenci chcą osiągnąć maksymalne przyrosty masy i wydajności zwierząt, bo to zwiększa zyski, to z reguły stosują gotowe pasze, w których są substancje wzrostowe (hormony) i wiele innych stymulatorów. W efekcie już na tym etapie mleko, jajka czy mięso są pozbawione naturalnych walorów odżywczych. Praktyka taka jest powszechnie stosowana również na kolejnym etapie – przetwórstwa, tak by w skrajnym przypadku uzyskać z kilograma mięsa... prawie 3 kg szynki! W przetwórniach pompuje się w tym celu do mięsa rozmaite inne substancje: wodę, emulgatory, barwniki i wiele innych, które sztucznie wzmacniają smak i poprawiają wygląd produktu. Tymczasem w normalnym gospodarstwie, produkującym zdrową żywność, na kilogram szynki trzeba przeznaczyć 1,3 kg mięsa, a zatem więcej, by uzyskać mniej, a nie odwrotnie.

Reklama

– Jest Pan pomysłodawcą programów PQF i WPW. Co się kryje pod tymi skrótami?

– WPW to witalizacja, czyli odnowienie, polskiej wsi. Polska jest ciągle jednym z niewielu krajów, gdzie panują warunki niezbędne do naturalnej produkcji zdrowej żywności. Mamy rolnictwo rodzinne, mniej wynaturzone przez chemię i inżynierie niż w krajach zachodnich. Mamy, dzięki Bogu, małe i średnie gospodarstwa i żyją jeszcze ludzie, którzy pamiętają, jak po Bożemu tę glebę uprawiać i po gospodarsku hodować zwierzęta. Żywe są też tradycje wiejskie i domowe, wspólnotowe, które spajają w organiczną całość życie w zgodzie z naturą i tworzą naturalne więzi społeczne. To nie musi być czas przeszły, bezpowrotnie miniony! Na świecie żyje ok. 70 mln ludzi zamożnych świadomych zagrożeń cywilizacyjnych i gotowych zapłacić więcej za gwarantowanej jakości i smaczne płody rolne oraz przetworzoną i przechowywaną w sposób naturalny żywność. To jest nasza olbrzymia szansa. Nie tylko ekonomiczna, ale również – bez mesjanizmu! – społeczna i kulturotwórcza. To są podstawy naszego kluczowego programu PQF (od ang. Polish Quality Food – Polska Jakość Żywności). Sprowadza się on do wytwarzania, certyfikowania i promowania na świecie żywności najwyższej jakości. Z czasem powinno się to rozciągać na wszelkie polskie produkty – najwyższej jakości, rozpoznawalne i cenione na świecie. Gwarantowaniem jakości będzie się zajmował IPJ – Instytut Polskiej Jakości, działający, co bardzo ważne i sprawdzone, w krajach najwyżej rozwiniętych, na zasadzie partnerstwa publiczno-prywatnego. Salony oraz sieć dystrybucji żywności najwyższej jakości ze znakiem towarowym PQF prowadzone będą przez już powołaną „Spółdzielnię PQF – Dobro Wspólne”.

– Proszę przybliżyć Pański program, realizowany już m.in. przez Instytut Polskiej Jakości.

– W Polsce mamy ok. 250 tys. niewykorzystanych budynków gospodarczych: obory, stodoły i inne, zamknięte na skobel. Chcemy je przywrócić produkcji. Wiosną zostały zasiedlone gęśmi pierwsze pustostany. Mięso zwierząt pasących się w sposób naturalny jest w stu procentach ekologiczne i bardzo smaczne. Druga ścieżka prowadzi prosto do leżących odłogiem pod chwastami pól. Chcemy wznowić uprawę, zaprowadzając tam pastwiska i siejąc bardzo dziś poszukiwane zioła i krzewy: rumianek, dziką różę, rośliny lecznicze... Trzeci element programu to uruchomienie przetwórstwa domowego w gospodarstwie: sery, jogurty, wędliny, konfitury, suszone owoce itd. Gdy chodzi o tradycyjne kierunki produkcji, to zaczynamy od mleka i jego przetworów. Nie ruszymy z miejsca bez od dawna oczekiwanej, a tak pilnej ustawy o sprzedaży bezpośredniej. Wprawdzie poprzedni rząd przyjął taką ustawę, ale złą, właściwie przeciw rolnikom.

– Dlaczego była aż tak zła?

– Poprzedni Sejm – wszystkie kluby – zapisał, że rolnik nie ma prawa sprzedawać pod dachem. Istna kpina. Jak będzie padać, to chłop schowa się pod jakimś dachem i już wielki hurtownik? A parasolka to dach czy nie? W tym dokumencie jest wiele innych niekorzystnych zapisów. Tymczasem ustawa powinna być bardzo prosta. Już przygotowałem taki projekt i mówiłem o tym ministrom, pani premier i panu prezydentowi. Pierwszy artykuł: rolnik ma prawo sprzedawać swoje produkty na wyznaczonych terenach, które obligatoryjnie musi przygotować każdy samorząd. Drugi artykuł: rolnik ponosi pełną odpowiedzialność za to, co sprzedaje. Jeśli sprzedaje np. mięso, to znaczy, że było ono sprawdzone u weterynarza. Trzeci artykuł mojego projektu ustawy jest taki, że wchodzi ona w życie z dniem ogłoszenia. I powinna gwarantować, że jeśli rolnik sprzedaje za sumę nie większą niż 50 tys. rocznie (proponowane 20 tys. to znowu kpina, zabiłoby to wszelką przedsiębiorczość), to jest zwolniony od podatku dochodowego. Pamiętajmy, że ponosi on wszelkie – coraz wyższe – koszty! Dopiero to gwarantuje, że w ciągu 3 lat polska wieś zacznie żyć realną przedsiębiorczością, a nie tylko z dotacji i programów unijnych. Bo dziś wieś, która korzysta z programów unijnych, rozwija się, jak to nazywam, w sposób „wyspowy”. To znaczy: tu wielka farma, tam wielka farma, a dookoła gospodarstwa, które są za małe, żeby się rozwijać, a za duże, by je zmarnować. Właśnie ustawa o małej przedsiębiorczości, inaczej: przetwórstwie i sprzedaży bezpośredniej na wsi jest szansą ożywienia tych gospodarstw.

Podziel się:

Oceń:

0 0
2016-10-26 08:07

[ TEMATY ]

Wybrane dla Ciebie

Pieczona biała kiełbasa

Jacek Chabraszewski/pl.fotolia.com

Więcej ...

Nowi kanonicy

2024-03-28 12:00

Karol Porwich/Niedziela

Podczas Mszy Krzyżma bp Tadeusz wręczył nominacje i odznaczenia kapłanom diecezji.

Więcej ...

Bp Przybylski: Eucharystia jest do naśladowania

2024-03-28 21:16

Maciej Orman/Niedziela

– Eucharystia nie jest tylko do konsekracji, pięknego sprawowania obrzędów i adoracji. Eucharystia jest do naśladowania – powiedział biskup pomocniczy archidiecezji częstochowskiej Andrzej Przybylski podczas Mszy św. Wieczerzy Pańskiej, której w Wielki Czwartek przewodniczył w bazylice archikatedralnej Świętej Rodziny w Częstochowie.

Więcej ...

Reklama

Najpopularniejsze

Triduum Paschalne - trzy najważniejsze dni w roku

Triduum Paschalne - trzy najważniejsze dni w roku

Przerażające dane: 1937 osób między 15. a 17. rokiem...

Wiadomości

Przerażające dane: 1937 osób między 15. a 17. rokiem...

Tajemnica Wielkiego Czwartku wciąga nas w przepastną...

Wiara

Tajemnica Wielkiego Czwartku wciąga nas w przepastną...

Tak, proszę, Jezu Chryste, obmyj mnie

Wiara

Tak, proszę, Jezu Chryste, obmyj mnie

Bratanek Józefa Ulmy o wujku: miał głęboką wiarę,...

Kościół

Bratanek Józefa Ulmy o wujku: miał głęboką wiarę,...

Jak przeżywać Wielki Tydzień?

Wiara

Jak przeżywać Wielki Tydzień?

Przewodniczący KEP: rozpoczynamy dziewięcioletnią...

Kościół

Przewodniczący KEP: rozpoczynamy dziewięcioletnią...

Abp Galbas: Mówienie, że diecezja sosnowiecka jest...

Kościół

Abp Galbas: Mówienie, że diecezja sosnowiecka jest...

W internecie pojawiło się nieznane dotąd nagranie...

Kościół

W internecie pojawiło się nieznane dotąd nagranie...