Pomysł był ciekawy, nie ma co, choć przypominał nieco zdobywanie Korony Świata czy choćby Korony Gór Polski, gdzie nie tyle chcesz, ile musisz. W tym wypadku – w wypadku Filipa Springera, autora książki „Miasto Archipelag” – chodziło o odwiedzenie stolic dawnych województw. Są bardzo różne, dość powiedzieć, że w najmniejszej z nich – Sieradzu żyje dziś 43 tys. ludzi, w największej – Częstochowie – prawie pięć razy więcej. Przejechał zatem cały kraj, od Słupska po Krosno i od Suwałk po Wałbrzych, by dowiedzieć się, jak się żyje w tych miastach. Jest ich sporo, już sama podróż mogła reportera zmęczyć, a co dopiero próba opisu i syntezy. Dlatego jego opowieść jest bardziej niż autorska, bo nierówna, o niektórych miejscach, jak o Skierniewicach, nie dowiemy się nic poza tym, że niskie bezrobocie zapewnia tam dworzec kolejowy, skąd rano tłumnie jedzie się do Warszawy, a po południu, gdy się wraca, korkują się uliczki wokół dworca.
Pomóż w rozwoju naszego portalu