Św. Mikołajowi popularności mogliby pozazdrościć ci święci, o których napisano tomy rozpraw, zrobiono dziesiątki doktoratów i stworzono inne naukowe dysertacje. O św. Mikołaju zaś wiadomo bardzo mało, a i tak z tego, co się rokrocznie pisze w okolicach 6 grudnia, większość to domysły i legendy. Powód jest oczywisty. Św. Mikołaj to bardzo „stary” święty. Większość współczesnego mu „świętego towarzystwa” – św. Teofrodyt, św. Bakchus czy św. Salwator, żeby wymienić tylko trzech – jest już zupełnie zapomniana. Doktorat o św. Mikołaju trudno by napisać, no bo z czego? Chyba że ktoś pogrzebie głęboko w ziemi w greckim Patras, gdzie się urodził, czy w tureckiej Mirze, gdzie był biskupem, i natrafi na coś z końca III lub pierwszej połowy IV wieku, i zrobi doktorat z archeologii. Ale zbyt wielkich nadziei nie należy sobie robić, choć każdy skrawek wiedzy ubogaca, a już na pewno nie będzie to miało wpływu na popularność świętego.
Właśnie. W czym tkwi tajemnica popularności św. Mikołaja mimo upływu tylu wieków? Odpowiedź jest oczywista i nie trzeba jej specjalnie dowodzić – otóż w tym, że przyjął się powszechny zwyczaj, związany z charakterystyką osoby świętego. Znany jest on wszystkim: i dużym, i małym, i starszym, i młodszym. W dzień św. Mikołaja obdarowujemy się nawzajem prezentami, w sensie najogólniejszym – dobrem.
6 grudnia jest wyjątkowy – mimo że to zwykle dzień powszedni. Przypomina nam on dwie – kto wie, czy nie najważniejsze – prawdy o człowieku. O każdym człowieku. Po pierwsze – że człowiek jest spragniony dobra, chce dobro otrzymywać. I po drugie – to trochę mniej popularna prawda, bo wymagająca – że człowiek spełnia się, realizuje się, staje się człowiekiem – jak lubił mówić św. Jan Paweł II – wtedy, kiedy daje dobro. Mówiąc jeszcze inaczej – człowiek jest po to, żeby kochać i być kochanym. Jego pragnieniem jest, żeby brać miłość, a nakazem najbardziej naturalnym, żeby ją dawać. Choć, jak wspomniałem wyżej, druga część tej jednej prawdy jest trudniejsza. Na dzień św. Mikołaja składają się więc dwie odsłony jednego aktu. Ten, kto dobro ofiarowuje, i ten, który je otrzymuje. Darczyńca i obdarowany. Dwie radości, z tym że pierwsza jest potężniejsza, bo jak przekazał uczniom Pan Jezus: „Więcej szczęścia jest w dawaniu aniżeli w braniu” (Dz 20, 35).
Pomóż w rozwoju naszego portalu