Za kilka dni będziemy obchodzić Dzień Matki. Piękna to tradycja i nader zgrabnie wykorzystywana w celach marketingowych przez wszelakie firmy. Nie ma w tym nic złego – przynajmniej ci, którzy mają problemy z zapamiętywaniem dat, dzięki reklamie czekoladek przypomną sobie o tym ważnym dniu i jego bohaterkach. Pomiędzy spotami reklamowymi znalazła się jednak prawdziwa perła, przypominająca o czymś o wiele ważniejszym.
Przez kilkadziesiąt sekund oglądamy historie matek, które dowiedziały się o tym, że ich dzieci są inne: upośledzone umysłowo, terminalnie chore, odmienione fizycznie lub psychicznie na skutek wypadku czy przeżytej traumy. W tym jakże krótkim czasie obserwujemy w przyspieszeniu kolejne etapy, które przechodzi każda z nich: szok, zaprzeczenie, gniew, rozpacz, a wreszcie poczucie bezsilności, osamotnienia, zagubienia. Szczytowym punktem spotu rzeczonej kampanii jest moment przełamania tej zapaści, chwila, w której matki zbierają się w sobie, postanawiają walczyć o swoje dzieci i dla nich być dzielne. Ocierają łzy, z trudem się uśmiechają, prostują i ruszają, by stawić czoła światu.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
Eleganckie, zamknięte osiedle w centrum stolicy, placyk zabaw, a na nim jedna jedyna huśtawka koło. Szybko formuje się zgrabna kolejka maluchów, czymże bowiem jest zwykła (czytaj: prostokątna) huśtawka wobec tego cudu! W kolejce stoi chłopiec, może siedmioletni. Przebiera nogami, bo huśtawkę właśnie zajął jego poprzednik. Będzie następny, co to za szczęście! Wierci się i rozgląda, nie mogąc wytrzymać napięcia. Nagle zatrzymuje wzrok na dziewczynce swojego wzrostu, trzymającej mocno rękę mamy, uśmiechającej się do chmur, następnej w kolejce. Jest jakaś inna.
– Ona jest chora, tak? – pyta bez wstępu, żadnego odwracania wzroku, udawania, że nie widzi jej odmienności.
– Tak – odpowiada mama i zdaje się równie jak on nieskrępowana.
– Ale huśtać się umie? – upewnia się chłopczyk.
– Umie – odpowiada matka, a w jej głosie słychać dumę. – Ale muszę jej trochę pomagać.
– Jak?
– Widzisz, Agatka nie może zacisnąć palców na sznurkach huśtawki, muszę ją trzymać.
– Aha – ciekawość chłopca została zaspokojona.
Gdy nadeszła jego kolej, odwrócił się i powiedział:
– To może pohuśtamy się razem? Pani ją położy, żeby mogła patrzeć sobie na niebo, a ja stanę na obręczy i będę bujał.
Dla dziecka dziecko to... dziecko, ale niektóre matki to prawdziwe bohaterki.
* * *
Maria Paszyńska
Pisarka, prawniczka, orientalistka, varsavianistka amator, prywatnie zakochana żona i chyba nie najgorsza matka dwójki dzieci